[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przynajmniej masz Noaha.Patrzyłam przed siebie, w dal. Nie narzekałam na nadmiar przyjaciół  powiedziałam spokojnie.Wsiedliśmy do auta.Daniel przekręcił kluczyk i ruszyliśmy. Przepraszam, nie chciałem cię urazić. Nic się nie stało  odparłam, odwracając głowę do okna. A w ogóle jak się czujesz? Dobrze. Kiedy masz następną wizytę u terapeutki?Zerknęłam na niego z irytacją. W przyszły czwartek.Wspominałeś Noahowi, że tam chodzę? Skądże.Nie sądzę, żeby go to obchodziło.Odchyliłam głowę na zagłówek i wpatrzyłam się w krajobraz za oknem. Wolałabym, żeby nie poznał rozmiarów mojego zaburzenia. Och, przestań.Ten facet zaliczył ostatnio dwie bójki i ma swoje kłopoty, wierzmi. A jednak naplotkowałeś mu o mnie. Nikt nie jest doskonały.Zresztą nie nazwałbym tego plotkami.Myślę, że Noahjest dla ciebie dobry.Poza tym nie wiem, czy wiesz, ale sam też wiele przeszedł. Wiem. I myślę, że nie ma kogoś, z kim mógłby szczerze o tym pogadać. Rozumiem, że teraz już ma  ciebie. Nie do końca.Faceci nie są tak skłonni do zwierzeń jak dziewczyny.Ale sporojuż wiem.Dlatego sądzę, że przyjąłby to ze zrozumieniem. Jasne.Nie ma nic fajniejszego, niż usłyszeć, że dziewczyna, z którą zacząłeśchodzić, jedzie na psychotropach.Daniel skorzystał z okazji, żeby zmienić temat. A właśnie, czy ci pomogły? Nie ma efektów ubocznych? Na razie nie zauważyłam. Więc myślisz, że podziałały?Możliwe, jeśli nie liczyć tego dziwnego telefonu. Tak myślę. To dobrze.Może w takim razie dasz się zaprosić na niespodziankową imprezędla Sophie, w piątek wieczorem? Zaplanowałem sprawę z wielkim rozmachem.No,może nie aż tak wielkim, ale będzie się działo. Zobaczymy  mruknęłam. A co z twoimi urodzinami?  zapytał. Macie z Noahem jakieś plany? Nie wie o nich  powiedziałam cicho, spoglądając przez okno na mijane samochody.Dojeżdżaliśmy na miejsce.%7łołądek ściskał mi się na myśl o wizycie u lekarza. Nic mu nie mówiłaś? Dlaczego?Westchnęłam. Nie chcę robić z tego wydarzenia.Daniel pokręcił głową i skręcił na parking. Nie powinnaś go tak traktować, Maro. Wezmę to pod uwagę. Wysiadłam i ruszyłam do kliniki.Daniel podążał za mną.Zgłosiłam się w rejestracji i czekałam, aż mnie wywołają.Było tu lepiej niż w szpitalu, ale ten sam wszechobecny, medyczny zapach wwiercałmi się w nozdrza, przyspieszając oddech i drapiąc w gardle.Kiedy pielęgniarkamierzyła mi ciśnienie, puls tętnił pod nadmuchiwanym mankietem, jakby miałrozwalić mi żyły.Rozpaczliwie łapałam powietrze i kobieta patrzyła na mnie jak nawariatkę.Nie wiedziała, jak bliska jest prawdy.Zaprowadziła mnie do pokoju i wskazała na winylową leżankę przykrytąjednorazowym podkładem.Usiadłam na niej, ale szelest podkładu mnie irytował.Pochwili weszła lekarka. Mara Dyer?  upewniła się, zerkając na listę.Uścisnęła mi dłoń na powitanie.Jestem doktor Everett.Jak tam twoja ręka? Chyba dobrze  odpowiedziałam, wyciągając ku niej ramię. Czy zmieniałaś opatrunek co dwa dni?Jasne, że nie. Ehem. Boli cię jeszcze? Raczej nie  odpowiedziałam.Uniosła brwi. Byłam bardzo zajęta egzaminamii w ogóle szkołą  dodałam tonem wyjaśnienia. Skupienie się na innych sprawach to najlepsze lekarstwo.Dobrze, Maro,zobaczymy, jak to wygląda. Zaczęła delikatnie odwijać bandaż i na jej czolepojawiła się pionowa zmarszczka.Po chwili wydęła wargi, kiedy jej oczom zaczęły sięukazywać coraz to większe obszary bladej, gładkiej skóry.Spojrzała w kartę. Kiedy to się stało? Dwa tygodnie temu. Hm.Lekarz z pogotowia musiał się pomylić.Pewnie był z interny  mruknęła dosiebie. Słucham?  zapytałam, robiąc się coraz bardziej nerwowa. Czasami oparzenia pierwszego stopnia można mylnie wziąć za drugi stopień,zwłaszcza kiedy są na rękach czy nogach  powiedziała, obracając moją rękęi oglądając ją dokładnie ze wszystkich stron. Ale nawet w takim przypadkuzaczerwienienie utrzymuje się jeszcze przez jakiś czas.Boli cię teraz?  zapytała,prostując i zginając mi palce.Pokręciłam głową. Nie rozumiem.Co jest nie tak? Wszystko w porządku, Maro  zapewniła pani doktor, jeszcze raz spojrzawszy na moją rękę. Jest całkowicie wygojona. 40W ciągu następnych dwóch dni jedyną pociechą dla mnie było to, że nie musiałamjuż nosić bandaża, pod którym swędziała mnie spocona skóra.Bez Noaha,a zwłaszcza bez Jamiego, szkoła stała się jeszcze trudniejsza do zniesienia, i to byłowidać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •