[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jest okropna! Co to takiego, panie Poons?172 Windle spróbował naciągnąć na uszy resztki kapelusza. Nie wiem  odpowiedział. To może być muzyka.Jeśli ktoś nigdyprzedtem nie słyszał muzyki.To nie były nuty.To były połączone dzwięki, które miały może uchodzić zanuty, zestawione razem tak, jak rysuje się mapę kraju, którego nigdy się nie wi-działo.Hnyip.Ynyip.Hwyomp. Dochodzi zza murów  zauważyła Ludmiła. Gdzie ci ludzie.idą?Przecież nie może im się podobać! Nie wyobrażam sobie, żeby mogła  zgodził się Windle. Ale wie pan.Pamięta pan te kłopoty ze szczurami w zeszłym roku? I tegoczłowieka, co mówił, że ma flet, który gra muzykę słyszalną tylko dla szczurów? Tak, ale to przecież nie była prawda, tylko zwykłe oszustwo, ZadziwiającyMaurice i jego Edukowane Gryzonie. Ale przypuśćmy, że to może być prawda.Windle potrząsnął głową. Muzyka przyciągająca ludzi? O to ci chodzi? Przecież to niemożliwe.Zresztą przecież nas nie przyciąga.Mogę cię nawet zapewnić, że wręcz prze-ciwnie. Tak, ale pan nie jest człowiekiem.dokładnie  przypomniała Ludmiła. A ja.Urwała i zaczerwieniła się.Windle poklepał ją po ramieniu. Słuszna uwaga.Słuszna uwaga.Tyle tylko zdołał wymyślić. Pan wie, prawda?  spytała Ludmiła, nie podnosząc głowy. Tak.I nie uważam, żebyś miała się czego wstydzić, jeśli o to ci chodzi. Mama twierdzi, że byłoby straszne, gdyby ktoś to odkrył. To pewnie zależy, kto by to był. Windle zerknął na Lupine a. Dlaczego pański pies tak mi się przygląda?  zainteresowała się dziew-czyna. Jest bardzo inteligentny.Windle sięgnął do kieszeni, wysypał parę garści ziemi i wygrzebał swój dzien-nik.Jeszcze dwadzieścia dni do pełni.No cóż, warto będzie zaczekać.173 * * *Stos metalowych odłamków zaczął się zapadać.Wózki jezdziły dookoła,a tłum obywateli Ankh-Morpork stał w wielkim kręgu i usiłował zajrzeć do środ-ka.Niemuzykalna muzyka unosiła się w powietrzu. Jest pan Dibbler  zauważyła Ludmiła, kiedy przecisnęli się przez niesta-wiających oporu ludzi. A co tym razem sprzedaje? Chyba niczego nie próbuje sprzedawać, panie Poons. Jest aż tak zle? W takim razie mamy bardzo poważne kłopoty.Niebieskie światło wylewało się z otworów w stosie.Kawałki połamanegowózka brzęknęły o ziemię niby metalowe liście.Windle schylił się sztywno i podniósł kapelusz, spiczasty kapelusz.Był po-gnieciony i przejechało po nim wiele kółek, ale wciąż dało się w nim rozpoznaćcoś, co zgodnie z naturą rzeczy powinno tkwić na czyjejś głowie. Tam są magowie  stwierdził Windle.Metal połyskiwał srebrzyście.Płynął jak olej.Windle wyciągnął rękę i jasnaiskra przeskoczyła nagle mu do palców. Hmm  mruknął. Spory potencjał.Wtedy usłyszał krzyk wampirów. Hej, panie Poons! Przydalibyśmy wcześniej.to znaczy wcześniej, ale..nie mogłem znalezć tej przeklętej spinki do kołnierzyka  mruknął Ar-thur.Był zgrzany i poirytowany.Miał na głowie składany cylinder, który wyglądałświetnie, jeśli chodzi o składalność, choć niestety zdradzał pewne braki w dziedzi-nie cylidrowatości, przez co Arthur sprawiał wrażenie, jakby spoglądał na światspod harmonii. Witajcie  odpowiedział Windle.Było coś straszliwie fascynującego w poświęceniu Winkingsów dla sprawywampirycznej poprawności. A kimsze jest ta młota tama?  Doreen uśmiechnęła się promiennie doLudmiły. Słucham? Phoszhę? Doreen.to znaczy hrabina.pytała, kto to jest  podpowiedział zeznużeniem Arthur. Rozumiem przecież, co powiedziałam  warknęła Doreen normalnym gło-sem kogoś, kto urodził się i wychował w Ankh-Morpork, a nie w jakiejś transyl-174 fańskiej twierdzy. Słowo daję, gdybym polegała na tobie, nie przestrzegaliby-śmy żadnych norm. Mam na imię Ludmiła  przedstawiła się Ludmiła. Oczahovana  odparła z godnością hrabina Nosfrontatu, wyciągając dłoń,która byłaby wąska i blada, gdyby nie była różowa i krótka. Zavsze miło spo-tkhać śvieżhą khev.Gdybhyś kiedhyś miała ochothę na psie chhupki, kochanie,i akhuhat przechodziła v poblhiżu, nasze drzvi są zavsze otwahte.Ludmiła spojrzała na Windle a Poonsa. Czy mam to wypisane na czole?  spytała. To nie są zwykli ludzie  odparł łagodnie Windle. Też tak uważam  stwierdziła chłodno. Nie znam nikogo, kto by przezcały czas chodził w teatralnej pelerynie. Muszę nosić pelerynę  wyjaśnił Arthur [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •