[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Olbrzymie jego sploty ciasnymi krêgi otaczaj¹ miejsce, w któ-rym stojê; bliski strasznego koñca oddech zamiera mi w piersi, serce biæ przestaje, wtedyczujê, i¿ jestem od ca³ej ludzkoSci odosobniony, a w tej okropnej samotnoSci, przykuta za-bójczym wzrokiem wroga, dusza moja upada.- A tak, boj¹c siê mySli w³asnych, brn¹³em coraz dalej, nie wiedz¹c czym dzieñ Smiertelnied³ugi zape³niæ, czym noc straszliw¹ odegnaæ.- Dawniej, gdy boleSæ nieznana s³abe serce przygniot³a, gdy ¿¹dze niepewne ca³ym czuciemmiota³y, wtedy dusza w wyrazy rozp³ywa³a siê ze ³zami i mySli krociami, jak paj¹k, sam z sie-bie snu³em, otoczony mamide³ siatkami, wisia³em w przestrzeni samotny, ¿a³osny, ale spo-kojny i nie bez nadziei.- Sam w sercu tysi¹czne rozmowy ze sob¹ powiod³em i ludno mi by³o tak w duszy, i boleSætak wzmocniæ zdo³a³em, i¿ w kaskadach dobroczynnych ³ez sp³ywa³a.S³abe serce nabrzmia-³o têsknot¹, wezbra³o, wyla³o, a ulga rozkoszna, nadzieja, wst¹pi³a do niego, uSpi³a znaro-wione dziecko, i na ³zawych promionach wprost z oczu, z anio³em mym stró¿em do nieba siêwznios³em!.- Ale dziS - ach jak¿e odmiennie! Stró¿ anio³ mnie opuSci³, xród³a ³ez ju¿ wysch³y, i serceczcze, znudzone, i dusza ociê¿a³a, a mySli to jak pleSñ przyros³y, jak szron na krzewach przy-marz³y, ogieñ uczuæ ju¿ wygas³, roztopiæ ich nie zdo³a³.- Nudno tylko i têskno! niechêæ i wzgarda, do wszystkiego ¿elaznymi mnie skrêpowa³y ³añ-cuchy.- A jednak¿e ca³¹ si³ê przywo³ywa³em i chcia³em robiæ dobrze i tylko dobrze.Ale wszystko, cze-gom siê dotkn¹³, nie powodzi³o siê.Najszlachetniejsze zamiary wieñczy³y skutki nikczemne.93 - Brzydz¹c siê moim z³otem, jak ofiar¹ szatana, do której przylega przekleñstwo, szuka³emw Swiecie rzeczy, której by kupiæ nie mo¿na - i nie znalaz³em! - Przyjaxñ! Mi³oSæ! S³awa!wszystko by³o towarem, czcz¹ nazw¹ bez wartoSci.- Tylko jeden pokój duszy coraz by³ dalszy ode mnie; ¿adne z³oto op³aciæ go nie mo¿e.- Gdy pod wp³ywem strasznego wroga nie znane niegdyS ¿¹dze, o których nie marzy³em,budzi³y mnie do dzia³ania, wtedy bieg³em w Swiat, szukaj¹c coraz nowych wra¿eñ.Chcia³emod razu wyczerpn¹æ ca³e doSwiadczenie ¿ycia i powaby wszystkiego, zaledwom siê dotkn¹³,znika³y; znika³y razem z trudnoSci¹ dostania ich.- I za ka¿d¹ raz¹ mySla³em tylko, gdzie siê podzia³y dawne marzenia, dawne m³odzieñczeu³udy; czy¿ wiêc jedynie dla nieSmiertelnych, dla tych, dla których czas stoi nieruchomy, jeststworzone szczêScie.- Adela! O! szalona mySli! któr¹ odkupi³em za wagê z³ota, znudzi³a mnie we trzy dni! ÓwniegdyS anio³ sta³ siê zwyczajn¹ kobiet¹! PiêknoSæ jej nawet, ubóstwiana niegdyS, zda³a misiê wyp³owia³ym listkiem ró¿y, którego barwy domySlaæ siê trzeba; aby j¹ z oczu usun¹æ,darowa³em na powrót mê¿owi, ten przyj¹³ j¹, jakby now¹ ma³¿onkê z nowym posagiem.- Zgo³a, skromnoSæ obdarzona pieniêdzmi stawa³a siê chciwoSci¹, cnota zbrodni¹, niewinnoSæbezwstydem, a ka¿dy krok mój napiêtnowany by³ jednym bolesnym wspomnieniem zatarteju³udy.- I w³Ã³czê siê z tymi mySlami, które - jak przekleñstwo Kaima - pêdzaj¹ mnie po Swiecie.B³¹ka³em siê po ca³ej ziemi, aby uciec od mego tyrana i w³asnych mySli.Jak Atlas pod ciê¿a-rem Swiata, jêczê pod brzemieniem ka¿dej godziny.- S³owa twoje, mistrzu, które chcia³em sobie na pociechê przypominaæ, stawa³y siê szyder-stwem dla mego doSwiadczenia ¿ycia.- Bo i gdzie¿ jest ta piêknoSæ, ta harmonia Swiata, o której mi tyle prawi³eS? - Chyba w mar-twej naturze, bo ja tak d³ugo Sród ludzi ich szuka³em, a tylko spotyka³em nikczemnoSæ.Rródludzi, z których jeden uwa¿a drugiego albo za ³otra, albo za g³upca, a zarêczaj¹c o swej przy-jaxni, chce ukraSæ zaufanie, aby je na sw¹ korzySæ obróciæ; bo ludzie nie szukaj¹ sposobnoScis³u¿enia blixnim, ale pozoru nies³u¿enia im; i wiêksza ich czêSæ dlatego jest poczciw¹, ¿e niema sposobnoSci zostania wystêpn¹ - moje z³oto dawa³o im tylko tê sposobnoSæ.- Powiesz mi mo¿e, ¿e wystêpni stanowi¹ wyj¹tek na Swiecie - wiêc spojrzyj na cnotliwych,czym¿e oni siê ró¿ni¹ od siebie? Nie szczêSciem lub niedol¹, ale tylko ró¿nymi stopniaminieszczêScia.- Rozkosze ducha i serca, to z³udzenie; a zmys³owe rozkosze t³umi zgryzota i bojaxñ, a ka¿-da, bez wyj¹tku, rozkosz powiêksza tylko niepokój.- Po có¿ wiêc ¿yæ, kiedy to, co si³y ducha naszego podnosi, wyczerpuje i skraca ¿ycie, a to,co t³umi ducha, to ¿ycie nasze zamienia na nudny, nieznoSnie d³ugi letarg.- A jak w panorama lub zwodniczym fatamorgana z daleka cudowne ³udz¹ obrazy, ale biadatemu, co siê ich dotkn¹æ powa¿y - uSciSnie martwe malowid³o lub mg³ê, za dotkniêciem ka¿-dy urok znika [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •