[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aukasz jest pewien, że oni gdzieś ukryli te pieniądze z przemytu.Masz jakiśpomysł, gdzie mogli je schować?Ama podciągnęła nogi na fotel, bo w tej pozycji lepiej jej się myślało, i zmarszczyła brwi wzadumie.- Kajmany i inne egzotyczne banki odpadają - stwierdziła po chwili.- Obaj byli za głupi natakie pomysły.Konta pewnie mieli tylko dlatego, że szefostwo sobie życzyło.Pamiętam - ożywiłasię nagle - że Wacusiowi pomagała moja matka, bo sam się bał iść do banku.Wacek pracował jużwtedy jako kierowca, a jego szef nie chciał wypłacać mu pieniędzy do ręki, tylko przelewem.Oniobaj mieli mentalność skarpetowców.Musieli.- Co to są skarpetowcy? - zainteresował się prokurator.- Tacy, co trzymają szmal w skarpecie, czyli w domu - wyjaśniła niecierpliwie Ama.- Maszrację.Musieli gdzieś ukryć kasę.- Zapatrzyła się przed siebie nieobecnym wzrokiem i wolnopowiedziała: - Jacuś trzymał precjoza u Eleonory.Nie wydaje ci się, że ten przemytowy zarobekteż.- Ama, jesteś genialna, dziewczyno! - Krzysztof zerwał się z fotela i ucałował jej dłoń.- Wiem - stwierdziła Anna Maria bez fałszywej skromności.- Jestem genialna, bo jeszcze cośmi przyszło do głowy.Ja bym poszukała u ciotki w antykach.I dobrze by było, gdyby był przy tymPaweł.On się zna na starych meblach.Może prędzej znajdzie niż wy.I.- zawahała się wyraznie.- I pewnie niezle by było, gdybyś sama przy tym była - dokończył prokurator i roześmiał się.- Przez ciebie złamałem już tyle przepisów, że jeden więcej nie robi mi różnicy.Pogadam zAukaszem.Może dałoby się tak to załatwić, że ty i twoja kuzynka będziecie świadkamiprzeszukania.W zagraconym mieszkaniu Eleonory Piecyk panowało niejakie zagęszczenie.Szczęsny iJerczyk stali w przedpokoju i z lekkim przerażeniem myśleli o porządnym przeszukaniu całegolokalu.Obawiali się, że zajmie im to kilka dni.Wanda, trochę przygnębiona, siedziała w kuchni zAmą, wodząc oczami po szafkach i zastanawiając się, czy znajdzie u teściowej coś, co mogłoby jejsię przydać.Na środku salonu sterczał jak słup Pawełek i roziskrzonym wzrokiem wpatrywał się wprzecudowne secesyjne meble.Gdyby mu pozwolono, już w tej chwili wyniósłby je stąd nawłasnych plecach.Ama całkowicie bezmyślnie wysunęła jedną z szuflad w kuchennej szafce i oczy jej błysnęły.- Wandzia! Patrz! Platery! Jakie piękne! Nigdy nie widziałam, żeby ciotka ich używała.Muszą być sporo warte.- Wyjęła jedną z łyżek i przyjrzała się jej z upodobaniem.- To chybaspadek po starym Piecyku.Zobacz, mają monogram: splecione L i S.A z przodu.Lwia morda!Patrz, nawet grzywa! - Pokazała znalezisko kuzynce.- Nawet, jeśli to z szabru, to już chybaprzedawnione.Piękna rzecz.Będziesz miała pamiątkę po Piecykach.Wanda z powątpiewaniem obejrzała dokładnie łyżkę.- Pamiątkę? Z szabru? No, nie wiem.- Zmarszczyła brwi, bo coś jej się przypomniało.-Lwia morda - powtórzyła.- Co to było? Ama.- Niepewnie spojrzała na dziewczynę.- Ja cośtakiego.dziwnego.Wacek.- Co? - Anna Maria zbystrzała od razu.- Coś ci powiedział?- Zanim go ten snickers wykończył, to on coś mówił o.- wyznała Wanda niechętnie.- Alenie wiem.Nie mam pojęcia, o co mu chodziło.- Hej, chłopaki! - rozdarła się Ama, wywołując tym lekkie wzdrygnięcie kuzynki.- Chodzcietu! Wandzie się coś przypomniało!Aspirant i prokurator natychmiast znalezli się w kuchni.Po chwili dołączył do nichwniebowzięty Pawełek, trochę zniecierpliwiony, bo odrywano go od ukochanego hobby.- Co się pani przypomniało? - Krzysztof wpatrzył się z nadzieją w żałobnie przyodzianąwdowę po Piecyku.Wanda poczuła się niewyraznie.Co jej się przypomniało? Ma powtarzać te Wackowegłupoty przy obcych ludziach? A bo to wiadomo, co człowiekowi chodzi po głowie, kiedy umiera?A może on co innego mówił, a ona zle zrozumiała? Głupią tylko z siebie zrobi.- Pani Wando.- Aukasz dostrzegł jej rozpaczliwe wahanie - to może być bardzo ważne.Widzi pani, nie znalezliśmy tych pieniędzy, które oni dostawali od wspólników.Mamy tylkozeznania pani męża, a on nie żyje, więc sąd może je podważyć.Musimy mieć pewność, żePletniakow nie tylko zabił pani pasierba, ale był członkiem tej całej szajki.Gdybyśmy coś znalezli,może byłyby na tym odciski.Pani Wando - zapytał łagodnie - czy mąż przed śmiercią cośpowiedział?Wanda skinęła głową w milczeniu.- Co to było? Pamięta pani? Może pani powtórzyć?- Niewyraznie.- wyszemrała Wanda boleściwie.- To nic.Niech pani powtórzy tak, jak pani usłyszała - poprosił Krzysztof gorąco.- Lwy - wymamrotała Wanda.- Mordy.Po.I tyle.Wszyscy zaniemówili.Aspirant i prokurator spojrzeli na siebie z nadzieją i rozczarowaniemjednocześnie.Pawełek przestąpił z nogi na nogę i zrobił minę, jakby dokonywał potężnego wysiłkuumysłowego.Ama zmarszczyła brwi, wydęła usta i zapytała z namysłem:- To po było samo czy przerwane?Wanda zrozumiała, o co jej chodzi, i od razu odparła:- Przerwane.Niedokończone.Tchu mu już brakło.- Mógł powiedzieć: Poszukaj - zadumała się Ama.- Lwy.Mordy.Poszukaj.Pawełek nagle podskoczył i oczy mu zabłysły.- Mordy, lwy! - Był tak podekscytowany, że w jego wykonaniu brzmiało to jak jeden wyraz.-Mordy, lwy! Widziałem!- Co widziałeś? - Krzysztof odwrócił się błyskawicznie i złapał go za ramię.- Widziałem! - Pawełek nie mógł ustać w miejscu z emocji.- Mordy, lwy! Szafa! Szuflady!Mordy, lwy! - Wydarł się z uścisku przyjaciela i rzucił do pokoju.- Paweł! Stój! - stanowczy głos prokuratora zatrzymał go w miejscu.- Aukasz, daj murękawiczki.Potrzebne nam odciski podejrzanych, nie twoje.Pawełek posłusznie naciągnął lateksowe rękawiczki i poprowadził ich ku kobylastej szafie.Tryumfalnie wskazał dolne szuflady
[ Pobierz całość w formacie PDF ]