[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystkie wielkierzeczy niszczejÄ… same sobÄ…, przez akt unicestwienia samych siebie.Tak chce prawo życia,prawo k o n i e c z n e g o samoprzezwyciężenia siÄ™ w istocie życia, zawsze zwraca siÄ™wkoÅ„cu do samego prawodawcy woÅ‚anie: patere legem, quam ipse tulisti; w ten sposób znisz-czaÅ‚o chrzeÅ›cijaÅ„stwo j a k o d o g m a t wÅ‚asnÄ… swÄ… moralnoÅ›ciÄ…; w ten sposób musi terazchrzeÅ›cijaÅ„stwo zniszczeć też j a k o m o r a l n o Å› ć, stoimy u progu t e g o wydarzenia.Kiedy chrzeÅ›cijaÅ„skie dążenie do prawdy wyciÄ…gnie już jeden wniosek po drugim, wyciÄ…gniewkoÅ„cu swój n a j p o t Ä™ ż n i e j s z y wniosek, wniosek p r z e c i w k o sobie samemu.Tojednak stanie siÄ™, gdy postawi pytanie: »c o z n a c z y w s z e l k a w o l a p r a w d y?«.Itu schodzÄ™ siÄ™ znowu z swoim problematem, z naszym problematem, n i e z n a n i przyjacielemoi ( bo jeszcze n i e w i e m o żadnym przyjacielu): jakiżby sens miaÅ‚o caÅ‚e n a s z e ist-nienie, jeÅ›li nie ten, aby ta wola prawdy uÅ›wiadomiÅ‚a siÄ™ w nas sobie samej j a k o p r o b l em a t?.Tem uÅ›wiadomieniem siÄ™ sobie woli prawdy n i s z c z e j e tu niema wÄ…tpliwoÅ›ci moralność: owo wielkie widowisko w stu aktach, które pozostaje w spadku dwom najbliż-79szym stuleciom Europy, najstraszliwsze, najgodniejsze pytania, a może i najbogatsze w na-dzieje z wszystkich widowisk.28.JeÅ›li nie brać pod uwagÄ™ ideaÅ‚u ascetycznego, to czÅ‚owiek, z w i e r z Ä™ czÅ‚owiek nie miaÅ‚dotÄ…d żadnego sensu.Jego istnienie ziemskie nie miaÅ‚o żadnego celu: »po co wogóle czÅ‚o-wiek?« byÅ‚o pytaniem bez odpowiedzi; czÅ‚owiekowi i ziemi brakÅ‚o w o l i; poza każdymwielkim losem czÅ‚owieczym brzmiaÅ‚o jako refren jeszcze wiÄ™ksze »napróżno!« IdeaÅ‚ asce-tyczny znaczy wÅ‚aÅ›nie to: że czegoÅ› b r a k Å‚ o, że olbrzymia l u k a otaczaÅ‚a czÅ‚owieka, nieumiaÅ‚ on samego siebie usprawiedliwić, wyjaÅ›nić, potwierdzić, c i e r p i a Å‚ z powodu pro-blematu swojego istnienia.I cierpiaÅ‚ napróżno, byÅ‚ na ogół zwierzÄ™ciem c h o r o w i t e m;lecz n i e cierpienie samo byÅ‚o jego problematem, tylko to, że brakÅ‚o odpowiedzi na okrzykpytajÄ…cy: »p o c o cierpieć?« CzÅ‚owiek, to dzielne i najbardziej do cierpienia przywykÅ‚ezwierzÄ™, n i e zaprzecza cierpienia w sobie; on go c h c e, szuka go sam, ale pod warunkiem,że mu siÄ™ wskaże s e n s tego, jakiÅ› c e l cierpienia.PrzekleÅ„stwem, ciążącem dotÄ…d nad ludz-koÅ›ciÄ…, byÅ‚a bezsensowność cierpienia, nie cierpienie, a i d e a Å‚ a s c e t y c z n y n a d a Å‚m u s e n s! ByÅ‚ to jedyny sens dotÄ…d; jakikolwiek sens jest zawsze lepszy, niż żaden; ideaÅ‚ascetyczny byÅ‚ pod każdym wzglÄ™dem tem »f a u t e de m i e u x«, par excellence, jakie dotÄ…distniaÅ‚o.ObjaÅ›niÅ‚ on cierpienie; olbrzymia próżnia zapeÅ‚niÅ‚a siÄ™; zamknęły siÄ™ drzwi przedwszelkim samobójczym nihilizmem.ObjaÅ›nienie niema wÄ…tpliwoÅ›ci przyniosÅ‚o z sobÄ…nowe cierpienie, gÅ‚Ä™bsze, wnÄ™trzniejsze, jadowitsze, bardziej wżerajÄ…ce siÄ™ w życie; postawiÅ‚ocierpienie w perspektywie w i n y.Lecz mimo wszystko czÅ‚owiek zostaÅ‚ tem uratowany,miaÅ‚ sens, przestaÅ‚ być nadal liÅ›ciem na wichrze, piÅ‚kÄ… niedorzecznÄ…, »bezsensownÄ…«; mógÅ‚odtÄ…d czegoÅ› c h c i e ć, obojÄ™tne na razie, dokÄ…d chciaÅ‚, po co, czem: w o l a s a m a z o s ta Å‚ a u r a t o w a n a.Nie można przed sobÄ… w żaden sposób ukryć, co wÅ‚aÅ›ciwie wyrażaÅ‚ocaÅ‚e owo chcenie, które otrzymaÅ‚o kierunek swój od ideaÅ‚u ascetycznego: ta nienawiść prze-ciw temu, co czÅ‚owiecze, gorzej jeszcze, przeciw temu, co zwierzÄ™ce, gorzej jeszcze, przeciwtemu, co materyalne, ten wstrÄ™t do zmysłów, do samego rozumu, ten strach przed szczęściemi piÄ™knoÅ›ciÄ…, to pożądanie ucieczki przed pozorem, zmianÄ…, stawaniem siÄ™, Å›mierciÄ…, życze-niem, pożądaniem samem wszystko to oznacza, ważmy siÄ™ pojąć to, w o l Ä™ n i c o Å› c i,niechęć do życia, bunt przeciw najbardziej zasadniczym warunkom życia, lecz jest to i pozo-stanie zawsze wolÄ…!.%7Å‚eby zaÅ› jeszcze na koÅ„cu rzec, co rzekÅ‚em na poczÄ…tku: czÅ‚owiek woliraczej jeszcze chcieć n i c o Å› c i, niż n i e chcieć.80Zapowiedziane przed laty siedmiu polskie wydanie DzieÅ‚ Fryderyka Nietzschego zostaÅ‚odoprowadzone do koÅ„ca i zawarte w t o m a c h t r z y n a s t u o r a z j e d n y m t o m i e Su p l e m e n t u.RozpoczÄ™te przypadkowo w r.1905, w dniach najwyższego obudzenia nadziei żywotnych,a ukoÅ„czone teraz oto, wycisnęły te książki na sobie mimowoli tÄ™ datÄ™ przeÅ‚omu.NiechżepozostanÄ… z niÄ… na przyszÅ‚ość jednym z tak bardzo nielicznych dowodów odporniejszej ży-wotnoÅ›ci naszych potrzeb duchowych, umiejÄ…cej zachować swÄ… ciÄ…gÅ‚ość na zmiennej faliżycia.DzieÅ‚o tej powagi i znaczenia, gdy ukoÅ„czone leży przed czytelnikiem polskim, nie po-trzebuje chyba zaleceÅ„ ponownych.Sporne wszystkim »wartoÅ›ciom« dzisiejszym, stoi onozarazem w tak jaskrawej sprzecznoÅ›ci do wskazaÅ„ i wierzeÅ„ naszej doby ostatniej, że godzisiÄ™ bodaj tu wÅ‚aÅ›nie podkreÅ›lić tÄ™ różnicÄ™ o gÅ‚Ä™bszem znaczeniu wychowawczem.Ze wszystkich dachów rozlega siÄ™ dziÅ› woÅ‚anie o pogodÄ™ i optymizm dla wykrzesania wludziach najwiÄ™kszego ciepÅ‚a i otuchy, A oto ktoÅ›, dla kogo mowa takiego optymizmu jestnajtchórzliwszÄ… narkozÄ… obezwÅ‚adnieÅ„, ponadto korupcyÄ… moralnÄ…, gdyż podrywa wiarÄ™ wtwórczÄ… silÄ™ zaprzeczeÅ„ koniecznych.Przemawia tu myÅ›liciel, który z bezwzglÄ™dnego pes-symizmu omiÄ™kÅ‚oÅ›ci wobec dzisiejszego czÅ‚owieka pragnie wykrzesać budujÄ…cy hart dniprzyszÅ‚ych, swÄ… pogodÄ™ czerpie z nadziei, a otuchÄ™ uczy mieć »nie w bliznich i najbliższych,lecz najdalszych«
[ Pobierz całość w formacie PDF ]