[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MogÅ‚o być gorzej.MyÅ›li o bracie wypeÅ‚niÅ‚y jej gÅ‚owÄ™.Rudolph.Rudolph.Westchnęła gÅ‚oÅ›no, jakby wydychaÅ‚a trujÄ…ce wyziewy.Nie ulegaÅ‚owÄ…tpliwoÅ›ci, że niepewny los tego chÅ‚opaka rzucaÅ‚ ciemny cieÅ„ na jejÅ›wiat.PoczuÅ‚a szczypanie pod powiekami i padÅ‚a, jak podciÄ™ta, na krzesÅ‚o.OczywiÅ›cie jej wÅ‚asne problemy przestaÅ‚y teraz mieć znaczenie! ByÅ‚abezpieczna, przynajmniej na razie.Ale Rudolph.Azy napÅ‚ynęły do jejzielonych oczu.O, Boże! Co te potwory zrobiÄ… Rudolphowi, kiedy.Nie!- poprawiÅ‚a siÄ™ i zacisnęła zÄ™by.Nie kiedy, tylko jeÅ›li.jeÅ›li go dopadnÄ…?RÄ™ce Zandry drżaÅ‚y, aż filiżanka zadzwoniÅ‚a o spodeczek.OdstawiÅ‚ajÄ…, wstaÅ‚a i zaczęła niespokojnie przemierzać sypialniÄ™, zanurzywszydÅ‚onie w falujÄ…cych wÅ‚osach.RzuciÅ‚a siÄ™ na łóżko, chwyciÅ‚a oprawny w skórÄ™ notes i zaczęła nimuderzać w dÅ‚oÅ„, zmarszczywszy brwi.MuszÄ™ coÅ› zrobić, powtarzaÅ‚a sobie w myÅ›lach.CoÅ›.cokolwiek.Nigdy sobie nie darujÄ™, jeÅ›li nic nie zrobiÄ™.Oczy miaÅ‚a rozbiegane, ale minÄ™ zawziÄ™tÄ…, a zaciÅ›niÄ™te usta tworzyÅ‚ycienkÄ… liniÄ™.Po kolei.Najpierw musi zlokalizować miejsce pobytu Rudolpha.Zadzwoni do wszystkich przyjaciół i znajomych brata na WyspachBrytyjskich, co obejmowaÅ‚o IrlandiÄ™, SzkocjÄ™ i WaliÄ™.Zwietnie, pomyÅ›laÅ‚a w przypÅ‚ywie energii.Zostawi wszÄ™dzie wiado-moÅ›ci! DziÄ™ki temu, jeÅ›li ukryÅ‚ siÄ™ gdzieÅ› u przyjaciół albo przypadkiemspotka kogoÅ› znajomego, na pewno mu przekażą, by skontaktowaÅ‚ siÄ™ zsiostrÄ… w mieszkaniu Diny.Zandra mogÅ‚a siÄ™ jedynie modlić, by jej uparty brat tak zrobiÅ‚.Ponie-waż tylko razem, wspólnie, mogli usiąść i jakoÅ› to wszystko rozwiÄ…zać.ZpewnoÅ›ciÄ… dwie gÅ‚owy znajdÄ… lepsze rozwiÄ…zanie niż jedna.Wyraznie uspokojona, majÄ…c okreÅ›lony plan dziaÅ‚ania, Zandra wzięłapustÄ… filiżankÄ™, przeszÅ‚a do saloniku i nalaÅ‚a sobie jeszcze herbaty.UpiÅ‚aÅ‚yk, usiadÅ‚a na delikatnie rzezbionym krzeÅ›le z owalnym oparciem, po-stawiÅ‚a filiżankÄ™ na stoliku znajdujÄ…cym siÄ™ obok i siÄ™gnęła po mosiężnyaparat telefoniczny.A teraz do dzieÅ‚a!PostawiÅ‚a sobie telefon na kolanach i otworzyÅ‚a notes na pierwszejstronie.Zacznie od litery a i jeÅ›li bÄ™dzie trzeba, przejdzie przez caÅ‚y alfa-bet, aż do zet.* * *- Cholera! - zaklęła z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ…, rzucajÄ…c sÅ‚uchawkÄ™.Cisnęła notes z adresami i rzuciÅ‚a siÄ™ na łóżko.Leżąc na brzuchu,przez jakiÅ› czas waliÅ‚a w malinowÄ…, jedwabnÄ… narzutÄ™, a potem podparÅ‚agÅ‚owÄ™ na Å‚okciach.Zdmuchnęła kosmyk wÅ‚osów z oczu.ByÅ‚a wÅ›ciekÅ‚a i zdegustowana -nic dziwnego, jeÅ›li wziąć pod uwagÄ™, że ostatnie dwie godziny spÄ™dziÅ‚aprzy telefonie, metodycznie wykrÄ™cajÄ…c wszystkie numery zapisane wnotesie pod literami A, B i C, a jej wysiÅ‚ki nie przyniosÅ‚y żadnych rezulta-tów.Rudolph przepadÅ‚ jak kamieÅ„ w wodÄ™.I jakby tego byÅ‚o jeszcze maÅ‚o, siedmiu różnych znajomych jej brata -siedmiu! - powiedziaÅ‚o jej, że też go szukajÄ…, wiÄ™c gdyby byÅ‚a tak dobra iprzekazaÅ‚a im informacjÄ™, kiedy go znajdzie.WyglÄ…daÅ‚o na to, żeznacznie siÄ™ zadÅ‚użyÅ‚ i.nie chcieliby być zbyt nachalni, ale naprawdÄ™byliby wdziÄ™czni, gdyby im oddaÅ‚ pieniÄ…dze.RumieÅ„ce wstydu paliÅ‚y jej policzki.- %7Å‚eby tego Rudolpha piekÅ‚o pochÅ‚onęło! - westchnęła i znużonaprzewróciÅ‚a siÄ™ na wznak.TÄ™po wpatrywaÅ‚a siÄ™ w przymarszczony, brokatowy baldachim, lewapowieka drgaÅ‚a jej nerwowo.Zandra wiedziaÅ‚a, że powinna wziąć aparati dalej wydzwaniać, zaczynajÄ…c od litery D i próbujÄ…c ponownie te nume-ry spod liter A, B i C, które wczeÅ›niej nie odpowiadaÅ‚y, ale czuÅ‚a siÄ™ za-Å‚amana.MyÅ›l, że nastÄ™pne telefony ujawniÄ… jedynie kolejnÄ… falÄ™ wierzy-cieli, byÅ‚a zbyt przygnÄ™biajÄ…ca, by Zandra mogÅ‚a jej teraz stawić czoÅ‚o.- Bum! - rozlegÅ‚o siÄ™ nagle tuż za niÄ…, aż podskoczyÅ‚a.- Dina! - wykrztusiÅ‚a Zandra, przyciskajÄ…c rÄ™kÄ™ do serca, które waliÅ‚ojak oszalaÅ‚e.- Boże! - PatrzyÅ‚a na swÄ… przyjaciółkÄ™ wielkimi oczami.- Alemnie przestraszyÅ‚aÅ›! Nie sÅ‚yszaÅ‚am, kiedy weszÅ‚aÅ›.- Wiem, że powinnam zapukać! - zapiszczaÅ‚a Dina, z podniecenia re-zygnujÄ…c ze zwykÅ‚ego jedwabistego tonu gÅ‚osu.- Ale tak rzadko siÄ™ widu-jemy i.A zresztÄ…! - RozÅ‚ożyÅ‚a szeroko ramiona.- Och, jak siÄ™ cieszÄ™, żeciÄ™ znów widzÄ™!RzuciÅ‚a siÄ™ na przyjaciółkÄ™ i objęła jÄ… mocno, chociaż nie na tyle, bydotknąć jej twarzy policzkiem, narażajÄ…c na szwank staranny makijaż.Potem zmusiÅ‚a dziewczynÄ™, by siadÅ‚a na łóżku, usadowiÅ‚a siÄ™ obok iprzyjrzaÅ‚a jej siÄ™ uważnie.- WyglÄ…dasz absolutnie oszaÅ‚amiajÄ…co.Tak, po prostu oszaÅ‚amiajÄ…co.- Oczy Diny bÅ‚yszczaÅ‚y.- Nie wiem, jak ty to robisz; może to zasÅ‚uga tegowilgotnego, angielskiego klimatu? Z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ….Och, jak wspanialeciÄ™ widzieć!- Ciebie też, Dino.- Zandra spróbowaÅ‚a siÄ™ uÅ›miechnąć.- Co u Ro-berta?- U Roberta? Och, zapomnijmy o Robercie.- Dina lekceważącomachnęła rÄ™kÄ… i zachichotaÅ‚a.- Jeszcze zdążymy o nim pomówić.TerazchcÄ™ siÄ™ dowiedzieć, co u ciebie.- ByÅ‚a tak promienna i rozszczebiotana,że aż jaÅ›niaÅ‚a.- Och.- Zandra wzruszyÅ‚a ramionami.- Comme-çi, comme-ça.-Westchnęła.- Przynajmniej żyjÄ™.Dina z miejsca siÄ™ zaniepokoiÅ‚a.Takie przygnÄ™bienie byÅ‚o niepodobnedo Zandry - ale jej przyjaciółka nie należaÅ‚a też do osób, które z miejscamówiÄ… o wÅ‚asnych zmartwieniach - Dina od dawna przypisywaÅ‚a to ge-nom Zandry, odziedziczonym po Hohenburgach-Willemlohe.Ujęła jejobie dÅ‚onie i powiedziaÅ‚a Å‚agodnie:- Kochanie, coÅ› siÄ™ staÅ‚o, masz to wypisane na twarzy.PamiÄ™taj, żejestem uważnÄ… i współczujÄ…cÄ… sÅ‚uchaczkÄ… i myÅ›lÄ™, że nie ma nic sÅ‚odsze-go niż zachowywanie mrocznych, wielkich tajemnic.- No cóż.mogÅ‚oby być lepiej - odrzekÅ‚a wymijajÄ…co Zandra.- AlenaprawdÄ™ nie ma potrzeby, by teraz o tym mówić.To tak straszliwie dÅ‚u-ga i okropna historia, że nie skoÅ„czyÅ‚abym jej przed wschodem sÅ‚oÅ„ca.- Cóż, jeÅ›li jesteÅ› pewna, że to może zaczekać - odezwaÅ‚a siÄ™ Dina bezprzekonania.- Absolutnie.- Skoro tak twierdzisz.- Po jej twarzy przebiegÅ‚ cieÅ„, ale szybko siÄ™rozchmurzyÅ‚a.- Wiem! Jutro wieczorem urzÄ…dzimy sobie jednÄ… z na-szych sÅ‚ynnych, caÅ‚onocnych dziewczyÅ„skich pogaduszek - takÄ…, że Ro-bert oszaleje! - Przycisnęła rÄ™ce do piersi.- Ale po kolei.Jak dÅ‚ugo mo-żesz zostać?- Och.- Zandra nagle zaczęła z uwagÄ… studiować swoje paznokcie.-Może.może siÄ™ okazać, że to dość dÅ‚uga wizyta.- Cudownie! Możesz być naszym goÅ›ciem tak dÅ‚ugo, jak tylko ze-chcesz, dni, tygodnie, nawet miesiÄ…ce! Wiesz o tym.Zandra spojrzaÅ‚a na DinÄ™, wyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™ i mocno uÅ›cisnęła dÅ‚oÅ„przyjaciółki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]