[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na miejsce klasztoru wybrała Zawichost w widłach rzecznych Wisły i Sanu.Wracała więc do Księstwa Sandomierskiego, do ulubionej ojcowizny swej gałęzi piastowskiego rodu, po dziadzie Kazimierzu Sprawiedliwym i po ojcu Leszku Białym.Zakonnice wprowadziły się w r.1245, ona zaś sama mieszkała w nim, lecz ślubów zakonnych nie składała.Nie mogła ślubować ubóstwa, bo chciała ze swego majątku wyposażyć klasztor, a więc musiała ten majątek posiadać.Związane były z tym rozmaite sprawy i interesy, które wlokły się jeszcze przez dziesięć lat.Tymczasem cała Polska zajęta była pewnym planem, który wyszedł równocześnie z dwóch stron: od św.Jacka i bł.Prandoty, a który pochwycony został gorliwie przez dwór krakowski, tj.przez bł.Grzymisławę, bł.Kingę i jej męża Bolesława Wstydliwego.Jaki plan? Oto chodziło o kanonizację św.Stanisława, żeby nareszcie sprawę przeprowadzić do końca! Rozeszło się to hasło z Krakowa i stało się nawet hasłem całej Polski.Starania o kanonizację musiały zająć lat kilka, może nawet kilkanaście.Wiedziano o tym z góry, a oczywistą jest rzeczą, że nie można było przez ten czas założyć rąk i nie troszczyć się o sprawy publiczne.Posiadała zaś Polska męża, który podobnie jak św.Wojciech, ogarniał sprawy współczesne ze stanowiska historii powszechnej.Mężem tym był św.Jacek.Jego wielkie dzieło polityczne powstało z rozważań, co począć na wypadek powtórnego najazdu tatarskiego? Jak zorganizować zawczasu opór, żeby nie kończyć na drugiej Legnicy? Trzeba było myśleć o tym, jak to urządzić, żeby pogańskich najeźdźców nie puścić na zachód, żeby ich wstrzymać, póki byliby jeszcze na wschodzie i tam w krajach położonych na wschód od Polski postawić skuteczną zaporę.Chodziło zatem o Ruś.Rurykowiczów zamienił najazd z r.1242 w podwładnych chana Kipczaku, obowiązanych dostarczać mu hufców posiłkowych.Jeżeli się nie powiedzie zmiana tego stanu rzeczy, książęta ruscy, nie wyłączając Daniela halicko-kijowskiego, będą stanowić straż przednią armii mongolskiej! Czy nie dałoby się obrócić przeciwko Tatarom tych sił, które oni zamierzają wyprawiać przymusowo przeciwko Polsce, Węgrom i dalej - zachodniemu światu chrześcijańskiemu?Taka była myśl św.Jacka.Nie dało się jej wykonać siłami Polski.Wtedy Polska była tak słaba, iż nawet wyobrazić sobie nie można było, żeby Piastowie pokierowali Rurykowiczami.Czasy zmieniły się bardzo na naszą niekorzyść.Niegdyś szafowali polscy królowie, a nawet tylko książęta, koronami czeską i węgierską, a Rurykowiczów miewali sobie nieraz za podwładnych.Teraz węgierska dynastia Arpadów umacniała i rozszerzała państwo, bo szczęśliwie Węgry używały przez 90 lat spokoju wewnętrznego.Nie zrzekając się nigdy tytułu królów halicko-włodzimierskich, chcieli Arpadowie posiąść naprawdę Księstwo Halickie.Należałoby się temu sprzeciwić, a tymczasem obawa powtórnego najazdu mongolskiego zmuszała szukać sojuszu z Węgrami.Między równymi sojusz zamienia się w przyjaźń, ale gdzie zachodzi nierówność sił, tam sojusz polega na tym, że słabszy będzie się wysługiwać silniejszemu.Jeszcze nie korzystniejszy stał się stosunek sił względem Czech.Niegdyś organizacja państwowa była w Polsce pewniejsza i silniejsza, ale za czasów Bolesława Wstydliwego czeska państwowość nie tylko dogoniła naszą w rozwoju, lecz znacznie ją przewyższyła.Czechy były potężniejsze od wszystkich piastowskich księstw razem wziętych.W r.1204 Otokar I uzyskał potwierdzenie godności królewskiej od Stolicy Apostolskiej.Wnuk jego Otokar II, który panował w latach 1253-1278, rozszerzył niezmiernie granice królestwa czeskiego.Przyłączył szczęśliwymi kombinacjami Austrię, Styrię i Karyntię, wzywany nawet przez ludność tych krain, żeby nad nimi panował.A cóż na to Niemcy? zapyta zapewne uważny czytelnik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]