[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakim prawem? Ja też nie byłam świętai zrobiłam więcej niż kilka porąbanych rzeczy.Ale z problemami radziłam sobie inaczej.Gdybym zamiast śpiewać ćpała, pewnego dnia obudziłabym się z wielkim niczym. Mace, posłuchaj, miałam naprawdę ciężki dzień& Sprawię, że o nim zapomnisz!  Głos Mace a ociekał słodyczą.W innychokolicznościach, może i zmiękłyby mi kolana, ale nie dzisiaj.Terapia w jego wykonaniu byłaostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę. Nie, Mace.Jestem zryta i idę spać. Kurwa, Max!  zirytował się. Najpierw odpierdoliłaś jakąś scenę i potraktowałaś mniejak psa& Hej! Przyjechali moi rodzice i to ty potraktowałeś zle mnie! Uciekłeś!Nawet nie próbował udawać, że słucha. A teraz nie chcesz się ze mną spotkać, choć wiesz, że jutro w ogóle się nie zobaczymy.Nie, nie miałam siły teraz z nim dyskutować. Nie mogę przyjść  powtórzyłam jak baba krowie na rowie. Pogadamy, jakwytrzezwiejesz.Dobranoc, Mace.Wcisnęłam  rozłącz i rzuciłam się na kanapę.Wyświetlacz w telefonie był zimny,użyłam go więc jak kompresu, żeby schłodzić rozpalone policzki.W głowie miałam kompletnąsieczkę.Jakby ktoś wrzucił mi do mózgu granat.Mace i Cade, Cade i Mace, jak na diabelskimmłynie.Gdybym wierzyła, że to pomoże, wsadziłabym głowę pod strumień zimnej wody.Okej,to był kompletnie porąbany dzień.Może do Einsteina sporo mi brakowało, ale nie byłamkompletną kretynką.Nie zamierzałam podejmować żadnych decyzji pod wpływem chwili&Nawet jeśli wciąż czułam dotyk Cade a, gdy położył mi dłonie na plecach oraz jego szorstkizarost łaskoczący mnie w opuszki palców.Jeśli istnieje coś takiego, jak ból fantomowy, to możeistnieje i dotyk?Epicka katastrofa.Ni mniej, ni więcej.Marzyłam o gorącym prysznicu, ale woda rozmoczyłaby opatrunki.Zamiast więc polezćdo łazienki, po prostu ściągnęłam z siebie ciuchy i wpełzłam do łóżka.Zasnęłam w przeciągusekundy.Chwycił mnie za włosy i poczułam dreszcz przebiegający całe moje ciało, od czubkagłowy aż po najmniejszy palec stopy.Odchylił mi głowę i zaczął całować po szyi, muskając wargami moje gardło.Potem uszczypnął mnie zębami w obojczyk.Jęknęłam zawstydzająco głośno.Jeszcze jedno ukąszenie.Wsunęłam dłonie pod jego podkoszulek i wpiłam paznokcie w odsłonięte plecy.Gdynaparł na mnie biodrami, czułam, jak napinają się jego mięśnie.Teraz zszedł niżej  odchylił materiał mojej bluzki i pocałował mnie w mostek, a jegojęzyk zaczął śledzić gałęzie tatuażu.Płonęłam.Gdy szorstkim zarostem podrażnił wrażliwąskórę, zmiękły mi kolana. Proszę  wychrypiałam. Nie powinniśmy  szepnął.Przyciągnęłam go za szyję, zdeterminowana, by zdławić wreszcie jego opór.Poprawiłam,zarzucając mu nogę na biodro.Oparł rękę o ścianę, by zachować równowagę.Druga spoczywałana moim tyłku. Tak!  wysyczałam pomiędzy kolejnymi pocałunkami.Pieszczota była upajająca, jednocześnie powolna i szybka, delikatna i brutalna.Chciałamwięcej, ale on znowu przestał. Jesteś pewna?Boże słodki, tak!Skinęłam głową i nagle wylądowałam na łóżku, a on przesuwał dłońmi po moich nogach.Półprzytomna z rozkoszy, ledwie zauważyłam, gdy delikatnie zsunął ze mnie majtki.Bluzka&Nie miałam jej na sobie, widocznie pozbyłam się jej już wcześniej.Gdy poczułam napór jegobioder, straciłam jasność widzenia i przymknęłam oczy.I wtedy cały świat obrócił się do góry nogami.Teraz to ja siedziałam na nim i patrzyłamna ciemne, rozsypane na poduszce włosy.Spojrzał na mnie pociemniałymi z żądzy oczyma i chwycił mnie za biodra. Jedz  wychrypiał.Cholera, grzeczny facet mówiący niegrzeczne rzeczy, czy może być coś bardziejpodniecającego?Jęcząc przeciągle, odrzuciłam głowę. Max. O Boże, Boże&  wyjąkałam.Jego palce musnęły mój policzek, a potem chwyciły mnie za brodę. Max, wszystko w porządku?Boże, tak, tak!Było tak bardzo w porządku, że nawet nie umiałam opisać tego słowami.Silne dłonie chwyciły mnie za ramiona i świat znowu wykonał woltę.Otworzyłam oczyi nagle nie byłam już na górze.Cade wisiał nade mną, zdecydowanie zbyt daleko, by mi sięto podobało.Wyciągnęłam rękę& Coś tu nie grało.Nie było zarostu.Ogolił się? Ale kiedy?Chwyciłam go za szyję i przyciągnęłam bliżej.Przez moment się wahał i to wystarczyło mi, żebym odrobinę oprzytomniała.Zamrugałam.W ustach miałam sucho, a mózg spowijała gęsta mgła.Cade patrzył na moje usta z takim wyrazem twarzy, jakby właśnie miał atak wyrostkai zwijał się z bólu. Max&  mruknął i cofnął się.Ponieważ jeszcze nie zdecydowałam się puścić jego szyi,niejako przy okazji dzwignął mnie do pozycji siedzącej.Obrzucił mnie spojrzeniem, a jego oczyzrobiły się nagle ciemne jak studnie. Ja pierdolę, Max&No tak, o to przecież chodziło, nie? Tylko dlaczego w takim razie w głosie Cade a pobrzmiewało zwiastujące katastrofę napięcie?Zamrugał, odwrócił głowę i wbił spojrzenie w sufit, a potem ostrożnie ujął moją, owiniętąwokół jego szyi rękę i pozwolił jej opaść.Co jest? Oparłam dłoń o jego klatkę piersiową.Sercewaliło mu jak młotem, ale Cade nie wyglądał, jakby miał zamiar działać. Mogę być Rycerzykiem, Max, ale nie jestem świętym  oznajmił niskim, drżącym odnapięcia głosem.Potrząsnęłam głową i przetarłam sklejone snem oczy.Zwiat jakby złapał aluzję i zacząłwyłaniać się z mgły.Byłam w łóżku.We własnym mieszkaniu.Musiał nastać już ranek, boprzez odsłonięte okna do pokoju wpadało światło.Cade, kompletnie ubrany, siedział obok mniei gapił się na przeciwległą ścianę, jakby za moment miała się zamienić w Godzillę.Jasna pieprzona cholera! To był sen! Dobierałam się do Cade a przez sen! Odruchowonakryłam usta dłonią i, pełna zgrozy, próbowałam przypomnieć sobie, co właściwie mówiłami robiłam.I co z tego było tylko majakiem.Gdy minął już pierwszy szok, co chwilę potrwało,puściłam Cade a i przyciągnęłam rękę do piersi.Dotknęłam nagiej skóry.Spojrzałam w dół i nie zaczęłam krzyczeć tylko dlatego, że na moment straciłam oddech.BYAAM NAGA!Patrz, nie krępuj się, oto mój tatuaż w pełnej krasie!Już? Fajnie, to teraz zwinę się w kłębek i będę ssać kciuk, aż zapomnę o upokorzeniu.Czyli pewnie przez następny rok&Chwyciłam kołdrę i podciągnęłam ją aż pod samą brodę.Cade wydał z siebie pełne ulgiwestchnienie i wyraznie się rozluznił. Co się właściwie dzieje?  zapytałam ze spokojem, którego nie czułam.Czułam coś przeciwstawnego do spokoju.Tylko kołdra i kilka elementów garderobydzieliło mnie od Cade a, a głowę wciąż miałam ciężką od rozkosznych snów.No i gdzieś w głębibyłam lekko urażona tym, że Rycerzyk tak po prostu odwrócił wzrok.Jakaś mała i wybitnieniedojebana część mnie miała ochotę zrzucić kołdrę i sprawdzić, jak daleko sięgajego opanowanie.Na szczęście Cade podniósł się i pomaszerował dziarsko na drugą stronępokoju. Pukałem, ale nie otwierałaś  wyjaśnił uprzejmie. Stałem pod drzwiami i usłyszałem,że jęczysz.Myślałem, że może coś ci się stało. Spojrzał na mnie z bezpiecznej odległościi pojęłam, jakim cudem udało mu się zachować po dżentelmeńsku.Miał poczucie winy.Ranyboskie! A przecież nie zrobił niczego złego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •