[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chodźmy.Roboty znajdowały się na najniższym poziomie - cała szóstka.Były niezwykle duże.Nawet w pozycji siedzącej; tak jak teraz, mierzyły dobre siedem stóp wysokości.Donovan aż gwizdnął na ich widok.- O rety, chłopie, spójrz na ich rozmiary.Sam korpus ma chyba 10 stóp obwodu.- To dlatego, że wyposażone są jeszcze w stare układy transmisyjne McGuffe'go.Rozkręciłem jednego rano - mówię ci, w środku miał najdziwniejszy mechanizm, jaki widziałem w życiu.- Uruchamiałeś je już?- Nie.Nie było takiej potrzeby.Ale nie sądzę, aby coś było z nimi nie tak.Nawet membrany mają w porządku.Mogą mówić.Odkręcił płytkę piersiową najbliższego robota i włożył do środka dwucalową sferoidę zawierającą iskrę atomowej energii stanowiącej o funkcjonowaniu robota.Miał trudności z zamocowaniem jej prawidłowo, lecz już po chwili uporał się z tym i przykręcił płytkę z powrotem na swoje miejsce.To samo zrobił z pięcioma pozostałymi robotami.- Nie ruszają się - zauważył ponuro Donovan.- Nie otrzymały takiego polecenia - odparł spokojnie Powell.Podszedł do pierwszego z brzegu robota i uderzył go w pierś.- Hej ty, słyszysz mnie?Monstrualna głowa skłoniła się powoli, a oczy ześrodkowały spojrzenie na Powellu.Po chwili zadudnił szorstki, metaliczny głos:- Tak, panie.Powell uśmiechnął się szeroko.- Słyszałeś? Pochodzą chyba z tego okresu, kiedy praca robotów na Ziemi została zakazana.Wytwórcy usiłowali ich przetrzymać i budowali posłusznych, zdrowych niewolników.- Co im zresztą nie pomogło - mruknął Donovan.- Nie pomogło, ale przyznać im trzeba, że się starali - Ponownie zwrócił się do robota.- Wstawaj!Ogromny robot wstał powoli, a zaskoczony Donovan znowu gwizdnął.- Czy możesz wyjść na powierzchnię? - zapytał Powell - w pełnym słońcu?Chwila ciszy, podczas której prymitywny mózg robota rozważał wszystkie implikacje pytania.- Tak, panie - padło po chwili.- Dobrze.Czy wiesz, co to jest mila?Ponownie chwila ciszy i ponownie ta sama, mechaniczna odpowiedź:- Tak, panie.- A zatem wyprowadzimy cię na powierzchnię i wskażemy kierunek.Przejdziesz około 17 mil i gdzieś w tamtym rejonie spotkasz innego robota, mniejszego niż ty.Czy rozumiesz polecenie?- Tak, panie.- A więc odszukasz tego robota i rozkażesz mu, aby natychmiast wracał.Jeżeli nie zechce, masz przyprowadzić go tutaj siłą.Donovan pociągnął Powella za rękaw.- A dlaczego nie wyślesz go od razu po selen?- Bo chcę, aby Speedy był tutaj z powrotem, bałwanie.Chcę się dowiedzieć, co mu się właściwie stało.Zwrócił się ponownie w kierunku robota: - No dobra.Chodź za mną.Ale robot pozostał bez ruchu, a zamiast tego dał słyszeć jego dudniący głos:- Przepraszam, panie, ale nie mogę wykonać tego polecenia.Musi pan na mnie wsiąść.Jego niezgrabne dłonie złączyły się razem, dotykając się palcami.Powell wytrzeszczył na niego oczy i pogłaskał wąsy.- To znaczy, że mamy na nim jechać? - wyjąkał zaskoczony Donovan.- Jak na koniu?- Chyba tak.Chociaż nie wiem, po co.Nie rozumiem.chyba że poczekaj.Mówiłem ci, że w tamtych czasach roboty projektowane do sprzedaży musiały być niezwykle bezpieczne, co w efekcie doprowadziło do tego, że tal robot nie mógł się poruszać bez właściciela na ramionach.No dobrze, ale co w takim razie robimy?- Właśnie o tym myślałem - mruknął Donovan.- Nie możemy wyjść na powierzchnię, z robotem czy bez.Och, na miłość boską - strzelił z podnieceniem palcami.- Daj mi tę mapę.W końcu nie studiowałem jej przez dwie godziny na próżno.Popatrz, to jest nasza kopalnia.Przecież możemy wykorzystać tunele.Kopalnia minerałów zaznaczona była na mapie jako czarny okrąg, z którego rozchodziły się promieniście jasne linie oznaczające tunele.Donovan przez chwilę studiował uważnie listę symboli w dolnym rogu mapy.Spójrz - powiedział.- Te małe czarne kropki oznaczają wyjścia na powierzchnię, a jedno z nich jest nie dalej niż trzy mile od tego pola selenu.Oznaczono je numerem 13a.Jeżeli roboty znałyby drogę.Powell szybko zadał pytanie i ponownie usłyszał w odpowiedzi:- Tak, panie.- Wskakuj w kombinezon - polecił z satysfakcją Powell.Kombinezony termiczne były dużo niezgrabniejsze i o wiele brzydsze niż standardowe kombinezony kosmiczne, za to o wiele lżejsze dzięki prawie zupełnie niemetalicznej kompozycji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]