[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzięła gazetę leżącą nabiurku i zaczęła czytać.Carlyle potraktował to jako sygnał, że powinien już iść, co chętnieuczynił.Gdy Carlyle wrócił do komisariatu, był w znacznie lepszym nastroju niż przedspotkaniem z Simpson.Idąc Edgware Road na południe, w stronę Marble Arch, uświadomiłsobie, że jest w dzielnicy zamieszkanej przez imigrantów z północnej Afryki i że w związku ztym może liczyć na ogromny wybór kaw i ciastek.Minął kilka kawiarni i stoliki stojące nachodniku, przy których siedzieli mężczyzni w szarawarach i długich koszulach, palący wielkieszisze.Skręcił w prawo i przeszedł przez północny kraniec Connaught Square, spoglądając nauzbrojonych po zęby policjantów, którzy strzegli nieprawdopodobnie drogiej rezydencji byłegopremiera, kupionej kilka lat przed tym, nim opuścił swoje stanowisko.Obecny premier miałcoraz większe problemy i rzeczywiście wyglądało na to, że Edgar Carlton wkrótce zajmie jegomiejsce.Carlyle pomyślał, że wszystkie kariery polityczne kończą się porażką, z tym że niektóreszybciej niż inne.Wiedział, że rok po tym, jak Carlton dostanie posadę, o którą tak bezwstydniezabiega, poparcie dla jego partii spadnie na łeb, na szyję.Ludzie będą chcieli poprzedniegopremiera, choć teraz tak bardzo go nienawidzą.Co za gówniana robota.Już chyba lepiej byćpolicjantem.Pięćdziesiąt metrów dalej Carlyle usiadł przed Cafe du Liban i zamówił gęstą, mocną,czarną kawę doprawioną kardamonem oraz bardzo słodkie ciasto.O tej porze lokal był prawiepusty, gdyż pracownicy biur poszli już do domów, a nie przyszli jeszcze miejscowi, którzy pili tupo kolacji kawę i plotkowali.Delektując się ciszą i spokojem, Carlyle próbował przeanalizowaćostatnie wydarzenia i zastanowić się, co powinien zrobić w najbliższym czasie, nie mógł jednakzebrać myśli i skupić się na jednej kwestii.Przez chwilę wpatrywał się w przestrzeń, a potem jego uwagę przyciągnął karzełgawędzący ze sprzedawcą czasopisma Big Issue na rogu ulicy.Wymachiwał rękami, asprzedawca drapał się po brodzie i kiwał głową.Jestem w jednym z dziwniejszych filmówDavida Lyncha, pomyślał Carlyle, szukając w kieszeniach blackberry i komórek.Skoro nie możepoukładać sobie informacji w głowie, to może uda mu się to zrobić za pomocą elektronicznychgadżetów. Okazało się, że jedyną rzeczą godną uwagi jest wiadomość głosowa od RosannySnowdon, pozostawiona na jego służbowej komórce (w odróżnieniu od prywatnej , na kartę).Snowdon mówiła coś o nowych informacjach w sprawie i prosiła, by do niej zadzwonił.Zastanawiał się, skąd wzięła jego numer.Wiadomość została nagrana o szesnastej dwadzieścia,uznał więc, że jest już po pracy i nie będzie zawracał jej głowy.Zadzwoni do niej jutro iprzekona się, co wie.Carlyle postrzegał dziennikarzy jako ludzi dostarczających informacji, anie tych, którym należy informacje przekazywać.Dlatego nawet ich lubił.Rozumiał zasady gry,Rosanna zapewne też.W odpowiednim czasie oboje chętnie podzielą się tym, czym mogą siępodzielić.Carlyle już chciał schować telefon do kieszeni, lecz ten zawibrował w jego dłoni.SMSpoinformował go, że ma kolejną wiadomość głosową.Zirytowany, wybrał numer poczty iprzyłożył telefon do ucha. To jest wiadomość dla inspektora Johna Carlyle a.Nazywam się Harry Allen.Chciałemporozmawiać z panem o Ianie Blake u& . Kurwa! Carlyle natychmiast zadzwonił pod numer, z którego wysłano wiadomość. Przepraszamy, numer, pod który dzwonisz, jest w tej chwili niedostępny.Niemożemy& . Cholera jasna. Carlyle spojrzał na telefon z rezygnacją, niedowierzaniem inienawiścią, po czym jeszcze raz odtworzył nagraną wiadomość. To jest wiadomość dla inspektora Johna Carlyle a.Nazywam się Harry Allen.Chciałemporozmawiać z panem o Ianie Blake u.W tej chwili nie ma mnie w kraju, ale powinienem być wLondynie w przyszłym tygodniu.Zadzwonię do pana po powrocie. Kiedy wracasz? syknął Carlyle, patrząc na telefon. Kiedy, kurwa, wracasz? To jestśledztwo w sprawie morderstwa, na miłość boską! Co się z wami dzieje, ludzie?Przejrzał listę nieodebranych połączeń i znalazł numer nieznany sprzed trzech minut.Jak mógł to przegapić? Ta cholerna maszyna po prostu nie zadzwoniła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]