[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nikomu oprócz ciebie.Nie bardzo wiem, co robić.Lamar podniósł słuchawkę.- Musimy zawiadomić Avery’ego.Myślę, że coś takiego zdarzyło się już wcześniej.- Co się dzieje, Lamar?Lamar połączył się z sekretarką Avery’ego i powiedział, że ma pilną sprawę.Po paru minutach usłyszał w słuchawce znajomy głos.- Mamy mały problem, Avery.Agent FBI kontaktował się wczoraj z Mitchem.Mitch jest u mnie w biurze.Lamar słuchał przez chwilę uważnie, potem powiedział do Mitcha:- Mam zaczekać.Powiedział, że zadzwoni do Lamberta.- Odnoszę wrażenie, że to coś poważnego.- Tak, ale się nie martw.Wszystko wyjaśnimy.To się już zdarzało.Lamar przycisnął słuchawkę do ucha i wysłuchał instrukcji.- Mamy być w biurze Lamberta za dziesięć minut.Avery, Royce McKnight, Oliver Lambert, Harold O’Kane i Nathan Locke czekali na nich.Stali zdenerwowani wokół małego stołu konferencyjnego, ale kiedy Mitch wszedł do pokoju, starali się sprawiać wrażenie spokojnych.- Siadaj - powiedział Nathan Locke i uśmiechnął się sztucz­nie.- Chcemy, abyś nam wszystko opowiedział.- Co to jest? - zapytał Mitch wskazując na magnetofon usta­wiony pośrodku stołu.- Nie chcemy, by cokolwiek nam umknęło - wyjaśnił Locke i wskazał na puste krzesło.Mitch usiadł i spoglądał ponad stołem na Czarne Oczy.Avery usiadł pomiędzy nimi.Nikt nie powiedział nawet słowa.- W porządku.Poszedłem wczoraj na lunch do restauracji Lansky’ego na Union.Ten facet wszedł do środka i dosiadł się do mojego stolika.Wiedział, jak się nazywam.Pokazał mi odznakę i przedstawił się jako agent specjalny FBI, Wayne Tarrance.Oświad­czył, że chciał się ze mną spotkać, ponieważ powinniśmy się poznać nawzajem.Powiedział, że obserwują dokładnie firmę i ostrzegł mnie, abym nikomu nie ufał.Spytałem dlaczego, a on odparł, że nie ma teraz czasu, by mi tłumaczyć, ale zrobi to później.Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, więc po prostu słuchałem.Dodał jeszcze, że skontaktuje się ze mną za jakiś czas.Kiedy już zbierał się do wyjścia, powiedział, iż widział mnie na pogrzebach.Powiedział, że śmierć Kozinskiego i Hodge’a to nie były wypadki.Potem wyszedł.Cała rozmowa trwała nie dłużej niż pięć minut.Czarne Oczy przenikały Mitcha na wskroś i chłonęły każde słowo.- Czy widziałeś już kiedyś tego człowieka?- Nigdy.- Komu o tym mówiłeś?- Tylko Lamarowi.Powiedziałem mu dziś rano, gdy tylko przyszedł.- Swojej żonie?- Nie.- Czy zostawił ci numer, pod który mógłbyś zadzwonić?- Nie.- Chcę znać każde słowo, jakie tamten powiedział - zażądał Locke.- Powiedziałem wszystko, co pamiętam.Nie jestem w stanie powtórzyć rozmowy dosłownie.- Czy jesteś pewien?- Niech mi się pan pozwoli zastanowić - parę rzeczy Mitch chciał zachować dla siebie.Spojrzał na Czarne Oczy i zrozumiał, że Locke podejrzewa go o coś więcej.- A więc od początku.Powiedział, że widział moje nazwisko w gazecie i że wie, iż jestem tu nowym człowiekiem.To tyle.Nie mam nic więcej do dodania.To była bardzo krótka rozmowa.- Staraj się przypomnieć sobie wszystko - nalegał Locke.- Zapytałem, czy chce trochę mojej herbaty.Odmówił.Magnetofon wyłączono, a wspólnicy sprawiali wrażenie nieco odprężonych.Locke podszedł do okna.- Mitch, mamy kłopoty zarówno z FBI, jak i z IRS.To trwa już od wielu lat.Niektórzy z naszych klientów to grube ryby - autentyczni bogacze robiący miliony, wydający miliony, którzy liczą na to, że nie będą płacić podatków lub tylko bardzo niewielkie.Dostajemy od nich tysiące dolarów za to, że dzięki nam mogą uniknąć opodatkowania w sposób legalny.Mamy opinię agresywnych i nie cofamy się przed podejmowaniem ryzyka, jeśli klienci sobie tego życzą.Mówimy o bardzo sprytnych i doświadczonych biznesmenach, wiedzących, co to ryzyko.Płacą hojnie za naszą pomysłowość.Pewne ulgi i zwolnienia podatkowe, które im zapewniliśmy, są kwestionowane przez IRS.Przez ostatnie dwadzieścia lat ciągle walczymy z nimi w sądach.Nie lubią nas, a my nie lubimy ich.Niektórzy z naszych klientów nie odznaczają się wysokim poziomem etycznym i są stale śledzeni i nękani przez FBI.Od trzech lat FBI nęka także i nas.Tarrance to nowicjusz, który chce się wybić.Jest tu dopiero niecały rok, a już stał się zadrą.Masz z nim więcej nie rozmawiać.To co powiedziałeś mu wczoraj, zostało prawdopodobnie nagrane.Jest niebezpieczny, niezwykle niebezpieczny.Nie gra uczciwie, wkrótce zresztą sam się przekonasz, że większość fedów nie gra uczciwie.- Ilu waszych klientów udało im się złapać?- Ani jednego.Wygraliśmy w sądzie naszą sprawę z IRS.- A co z Kozinskim i Hodge’em?- Dobre pytanie - odparł Oliver Lambert.- Nie wiemy, co się stało.Początkowo wyglądało to na wypadek, ale teraz nie jesteśmy już tego pewni.Na pokładzie wraz z nimi znajdował się mieszkaniec wyspy.Był kapitanem statku i instruktorem nurkowania.Miejscowe władze podejrzewają, że był również członkiem szajki handlarzy narkotykówz Jamajki i jest możliwe, że spowodowano eksplozję chcąc właśnie jego zlikwidować.Oczywiście zginął.- Myślę, że nigdy się nie dowiemy, jak było naprawdę - dodał Royce McKnight.- Tamtejsza policja nie jest zbyt sprawna ani dociekliwa.Otoczy­my rodziny opieką, a z tego, co nam wiadomo, był to wypadek.Szczerze mówiąc, nie bardzo wiemy, jak sobie z tym poradzić.- Pamiętaj, nikomu ani słowa o tej sprawie - nakazał Locke.- Trzymaj się z dala od Tarrance’a i jeżeli znów się z tobą skontaktuje, zawiadom nas natychmiast.Rozumiesz?- Tak, proszę pana.- Nie mów nawet swojej żonie - powiedział Avery.Mitch skinął głową.Lambert znów przybrał minę dobrego dziadka.Uśmiechnął się i przetarł okulary.- Mitch, wiem, że jest to przerażające, ale przywykliśmy do tego.Zajmiemy się tym, zaufaj nam.Nie boimy się Tarrance’a, FBI, IRS czy kogokolwiek innego, ponieważ nigdy nie zrobiliśmy nic złego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •