[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miła w dotyku kremowa sztukateria na ścianach i suficie.Misterne zasłony z przyprawowego włókna, osłaniające dwoje drzwi.Był wczesny wieczór i słońce sączyło się przez kraty okienne, znacząc cieniem przeciwległą ścianę.Pod sufitem kołysały się dostrojone do barwy słońca srebrnożółte kule świętojańskie.Stłumiony gwar ulicy dobiegał przez wentylatory pod oknami.Delikatny deseń pomarańczowych chodników i szarych płytek podłogi tworzył nastrój dobro­bytu i bezpieczeństwa, ale Odrade nagle przestała czuć się bezpiecz­nie.Z przyległego pokoju, przeznaczonego dla potrzeb łączności, wy­szła wysoka Wielebna Matka.- Matko Komendantko - powiedziała - wysłano depeszę do Gil­dii, na Ix i Tleilax.- Przyjęłam do wiadomości - odparła z roztargnieniem Odrade.Kobieta wróciła do swoich zajęć.- Co robisz? - zapytała Sheeana.- Próbuję coś zbadać.Odrade wydęła wargi w zamyśleniu.Przewodnicy po kompleksie świątynnym prowadzili je przez labirynt korytarzy, schodów, łuków, za którymi dało się dostrzec dziedzińce, potem przez cudowny ixiański system wind, które niosły je cicho do następnego korytarza, nastę­pnych schodów, kolejnego półkolistego przedsionka.i w końcu do tego pokoju.Jeszcze raz omiotła wzrokiem pomieszczenie.- Dlaczego badasz ten pokój? - spytała Sheeana.- Cicho, dziecinko.Komnata stanowiła nieregularny wielobok, zwrócony węższym końcem w lewo.Długa na około trzydzieści pięć metrów i o połowę węższa w najszerszym miejscu.Mnóstwo niskich otoman i w różnym stopniu wygodnych krzeseł.Sheeana siedziała majestatycznie na jasnożółtym wyściełanym krześle o miękkich oparciach.Żadnych oswo­jonych foteli.Dużo brązowych, błękitnych i żółtych tkanin.Odrade przyjrzała się białej kracie wentylatora umieszczonego nad przedsta­wiającym góry malowidłem na ścianie w szerszym końcu pokoju.Chłodny powiew wpadał przez wentylator pod oknem i wylatywał ponad obrazem.- To był pokój Hedleya - odezwała się Sheeana.- Dlaczego dokuczasz mu, mówiąc do niego po imieniu, dziecko?- Czy to mu dokucza?- Nie baw się ze mną w gierki słowne, dziecko! Wiesz, że tak, i właśnie dlatego to robisz.- Więc po co pytasz?Odrade puściła to mimo uszu, nadal pilnie studiując budowę poko­ju.Przeciwległa do obrazu ściana odchodziła od zewnętrznej pod ostrym kątem.Teraz już wszystko było jasne.Sprytnie! Pokój został zbudowany tak, by nawet szept był słyszalny dla kogoś ukrytego za wysoko umieszczonym wentylatorem.Bez wątpienia obraz krył inny kanał, przenoszący dźwięki z pomieszczenia.Żaden wykrywacz, czujnik ani inny instrument nie mógł odkryć takiego urządzenia Ża­den brzęczyk nie ostrzegłby o pojawieniu się niepożądanego ucha lub oka.Wyśledziły to tylko wyczulone zmysły kogoś, kogo szkolono w oszustwach.Gest ręki przywołał czekającą nowicjuszkę.Palce Odrade zatań­czyły bezgłośną mową: dowiedz się, kto podsłuchuje za tym wentyla­torem.Skinęła głową w stronę wentylatora nad obrazem.Nie prze­szkadzaj im.Musimy wiedzieć, komu donoszą.- Skąd wiedziałaś, że masz przyjść i mnie uratować? - spytała Sheeana."To dziecko ma cudowny głos, ale wymagający szkolenia" - po­myślała Odrade.Słyszała w nim siłę, która mogła zostać ukształtowa­na w potężne narzędzie.- Odpowiedz mi! - rozkazała dziewczynka.Ten władczy ton zaskoczył Odrade i wzbudził w niej złość, którą zmuszona była ukryć.Natychmiast trzeba wprowadzić korekty!- Uspokój się, dziecko - powiedziała, nastrajając polecenie na precyzyjny tenor.Spostrzegła, że zadziałało.Sheeanie jednak jeszcze raz udało się ją zaskoczyć.- To jakiś rodzaj Głosu.Próbujesz mnie uspokoić.Kipuna powie­działa mi wszystko o Głosie.Odrade odwróciła się twarzą do dziewczynki i spojrzała na nią z góry.Pierwszy żal Sheeany minął, ale pozostał gniew, gdy mówiła o Kipunie.- Jestem zajęta.Opracowuję naszą odpowiedź na ten atak - po­wiedziała Odrade.- Dlaczego mi przeszkadzasz? Myślałam, że chcesz, aby zostali ukarani.- Co im zrobisz? Powiedz! Co zrobicie?"Nadspodziewanie mściwe dziecko" - pomyślała Odrade.Trzeba to utemperować.Nienawiść jest równie niebezpieczną emocją jak mi­łość.Zdolność do nienawiści oznacza zdolność do jej przeciwień­stwa.- Posłałam Gildii, Ix i Tleilaxanom wiadomość, którą zawsze wy­syłamy, kiedy zostaniemy urażone.Jedno słowo: "Zapłacicie".- W jaki sposób zapłacą?- Przygotowuje się dla nich odpowiednią karę Bene Gesserit.Od­czują konsekwencje swojego postępku.- Ale co zrobicie?- Być może dowiesz się w swoim czasie.Może nawet dowiesz się, jak planujemy te kary.Na razie nie ma potrzeby, żebyś wiedziała.Twarz Sheeany zasępiła się.- Nawet nie jesteś zła.Urażona.To wszystko, co powiedziałaś.- Pohamuj swoją niecierpliwość, dziecko! Są rzeczy, których nie rozumiesz.Wielebna Matka z sąsiedniego pokoju wróciła, zerknęła na Sheea­nę i powiedziała do Odrade:- Kapituła potwierdza otrzymanie twojego raportu.Aprobują twoją odpowiedź.- Coś jeszcze? - spytała Odrade, widząc, że tamta nie odchodzi.Szybki rzut oka na Sheeanę był sygnałem, że kobieta nie chce mó­wić otwarcie.Odrade uniosła prawą dłoń, nakazując komunikację mi­gową.W odpowiedzi palce Matki Wielebnej zatańczyły z niepohamowa­nym podnieceniem: Depesza Tarazy: "Kluczowym elementem są Tleilaxanie.Gildia musi drogo zapłacić za swój melanż.Odciąć im rakiańskie dostawy.Zbliżyć Gildię i Ix.Wykończą się przy miażdżącej konkurencji Rozproszonych.Mówiącymi-do-Ryb na razie się nie zaj­mować.Upadną wraz z Ix.Mistrz Mistrzów przysłał nam odpowiedź z Tleilaxu.Leci na Rakis.Schwytać go".Odrade uśmiechnęła się lekko na znak, że zrozumiała.Patrzyła w ślad za wychodzącą kobietą.Kapituła nie tylko zgodziła się z jej działaniami na Rakis.Odpowiednia nauczka została przygotowana z niesamowitą szybkością.Taraza i jej doradczynie musiały przewidzieć ten moment.Odrade pozwoliła sobie na westchnienie ulgi.Raport dla Kapituły był zwięzły: szkicowy opis ataku, lista strat zakonu, rozpoznanie na­pastników i potwierdzenie dla Tarazy, że Odrade wysłała już winnym wymagane ostrzeżenie: "Zapłacicie".Tak, ci głupcy wiedzieli już teraz, że gniazdo szerszeni pękło.To wywoła strach - istotną część kary.Sheeana wierciła się na krześle.Widoczne było, że nie da za wy­graną.- Jedna z twoich towarzyszek mówiła, że byli tam Tancerze Obli­cza.- Wskazała podbródkiem na dach."Jakimż niezmierzonym zbiornikiem ignorancji jest to dziecko" - pomyślała Odrade.Tę pustkę trzeba będzie wypełnić.Tancerze Oblicza! Odrade pomyślała o ciałach, które zbadano.Tleilaxanie wreszcie wysłali do akcji nowych Tancerzy Ob­licza.Był to naturalnie sprawdzian dla Bene Gesserit.Ci nowi byli nadzwyczaj trudni do wykrycia.Nadal jednak wydzielali charaktery­styczny zapach swoich unikalnych feromonów.Odrade przesłała dane Kapitule.Teraz chodziło o to, by utrzymać tę wiedzę zakonu w tajemnicy.Odrade wezwała nowicjuszkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •