[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedziałtakże, że każdego popołudnia o czwartej trzydzieści Słodka Megiera idzie do sklepu.Realizując więc swój plan polegał na tym niemal niewzruszalnym zwyczaju.- Lepiej, abyś nie znał szczegółów załatwienia sprawy, Danny - powiedział.Na podwórku miał przygotowany zawczasu worek.Nożem uciął sporą gałąz z krzakaróży i wepchnął ją do worka.Przyszedłszy do domu Słodkiej Megiery stwierdził, że gospodyni nie ma, co zresztą przewidywał i czego szczerze sobie życzył. Zresztą ten odkurzacz należy właściwie doDanny'ego" - pomyślał.Wpakowanie odkurzacza do worka i udekorowanie otworu gałęzią róży zajęło mu za-ledwie parę sekund.Gdy wyszedł na podwórze, spotkał Słodką Megierę.Grzecznie uchylił kapelusza.-Miałem chwilę, więc zatrzymałem się - powiedział.- Zostań więc, Pilonie.- Niestety, czekają na mnie ważne sprawy w Monterey.Już jest pózno.- Gdzie idziesz z tym krzakiem róży?- Jeden człowiek w Monterey chce go kupić.Piękny krzak róży.Zobacz, jaki piękny.- Wpadnij innym razem, Pilonie.Kiedy z pełnym opanowaniem schodził uliczką, nie słyszał okrzyków wściekłości. Może ona przez pewien czas nic nie zauważy" - pomyślał.Połowa problemu została rozwiązana, pozostawała jednak druga połowa, wymagającarównie dużego taktu. Po co Danny'emu odkurzacz? - zapytywał siebie Pilon.- Jeśli gozatrzyma, Słodka Megiera szybko się o tym dowie i domyśli, że to on zabrał odku-rzacz.Nie można go jednak wyrzucić, bo to przedmiot wartościowy.Najlepiej się gopozbyć i skorzystać przy tym z owoców jego wartości".A więc obecnie został rozwiązany cały problem i Pilon mógł iść spokojnie prosto doTorellego.Odkurzacz był wielki i błyszczący.Pilon idąc z powrotem pod górę w każdej ręce niósłgąsiorek wina.Gdy wszedł do domu, przyjaciele powitali go ciszą.Pilon postawił jeden gąsiorek nastole, a drugi na ziemi.- Przyniosłem prezent, który możesz ofiarować damie - powiedział Danny'emu.- Atutaj jest trochę wina dla nas samych.Podeszli radośnie, gdyż pragnienie pustoszyło ich piekielnym ogniem.Kiedy zniknęłazawartość pierwszego gąsiorka, Pilon podniósł słoik pod światło świecy i spojrzałprzez szkło.- To, co się dzieje, nie jest ważne - odezwał się.- Ważna jest natomiastlekcja moralna, jaką możemy wyciągnąć z wszystkiego, co się dzieje.Z obecnego przy-padku płynie nauka, że prezent, zwłaszcza prezent dla kobiety, nie powinien posiadaćcech, które prowokują do następnych prezentów.Drugą nauką, jaka płynie z tegoprzypadku, jest to, że grzechem jest dawać prezent, którego posiadanie budzi chci-wość.Pierwszy galon zniknął.Przyjaciele spojrzeli na Danny'ego, chcąc wiedzieć, co on o tym myśli.Danny przez cały czas zachowywał skupione milczenie, ale skoroobecnie zobaczył, że przyjaciele oczekują po nim akcji, odezwał się sentencjonalnie:- Ta dama była bardzo wesolutka.I miała bardzo miłą naturę.Ale niech ją cholera!Mam jej dosyć.- Podszedł do drugiego gąsiorka i odkorkował go.Pirat, który siedział w kącie między psami, uśmiechnął się do swoich myśli i szepnął zzachwytem: - Niech ją cholera! Mam jej dosyć.- Pirat uważał, że słowa te brzmią bar-dzo wzniośle.Byli najwyżej w połowie drugiego gąsiorka, odśpiewali zaledwie dwie pieśni, kiedywszedł młody Johnny Pom-pom.- Wracam od Torellego - powiedział.- Ale Torellijest wściekły! Krzyczy strasznie głośno i bije pięściami w stół.Przyjaciele spojrzeli na Johnny'ego Pom-poma średnio zaintrygowani.- Czy coś sięstało? Pewnie Torelli zasłużył na wszystko.- Najlepszym klientom odmawiał bardzo często szklanki wina.- A co się stało Torellemu? - spytał Pablo.Johnny Pom-pom przyjął ofiarowany mu słoik.- Torelli mówi, że kupił od Pilona od-kurzacz i kiedy włączył go do kontaktu, odkurzacz nie chciał odkurzać, wtedy Torellizajrzał do środka i zobaczył, że nie ma motoru.Torelli mówi, że zabije Pilona.Pilon był wstrząśnięty.- Nic nie wiedziałem, że maszyna posiada błędy - odparł.- Alepowiedziałem, że Torelli zasługuje na wszystko, co go spotkało.Maszyna była wartatrzy albo cztery galony wina, ale ten skąpiec nie chciał mi dać więcej niż dwa.W Dannym palił się jeszcze ognik wdzięczności dla Pilona.Posmakował wargami wi-no.- Paskudztwo, które Torelli sprzedaje, jest coraz gorsze - stwierdził.- W najlep-szym wypadku są to pomyje.Ostatnio wino jest już tak złe, że nawet Charlie Marshnie chce go pić.I wtedy wszyscy uznali, że słusznie zemścili się troszkę na Torellim.- Uważam - powiedział Danny - że powinniśmy zacząć kupować wino gdzie indziej,jeśli Torelli się nie poprawi.Rozdział 10O tym jak dobrzy przyjaciele pocieszyli kaprala i w nagrodę otrzymali lekcję ojcow-skiej etykiJezus Maria Corcoran był kanałem, którym spływa najczystszy humanizm.Starał się ulżyć ludzkim cierpieniom, łagodzić troski, dzielić radości.Nie istniał Jezus Mariatwardy i niewyrozumiały.Jego serce zawsze stało otworem dla wszystkich, którzypragnęli z niego skorzystać.Jego zdolności i spryt były zawsze na usługi każdego, ktomiał ich mniej niż Jezus Maria.On to właśnie cztery mile niósł na plecach Jose de La Mariza, kiedy ten ostatni złamałnogę.A kiedy pani Palochico zginęła najukochańsza koza dająca mleko, a więc i ser,Jezus Maria trafił śladem tej kozy do Wielkiego Joe Portugalczyka, przeszkodził wporę morderstwu i zmusił Wielkiego Joe do zwrotu zagrabionej ruchomości.To wła-śnie Jezus Maria wydobył kiedyś z rowu pijanego Charlie Marsha, gdzie Charlie leżałwe własnym kale.Był to czyn, który wymagał nie tylko gorącego serca, ale i odporno-ści na zapachy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •