[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyjrzał się grupie i gestem nakazał im wstać.- Jestem sierżant Greg Donahue - przedstawił się.- Będziecie się do mniezwracać:  sierżancie Donahue".Nie będę reagował na  hej, ty" ani  Greg".Mam nadzieję, że wszyscy najedliście się i napili, ponieważ czeka nas trochępracy.Chodzcie za mną.Poprowadził ich przez plac, na którym kolejne grupy szykowały się do egzaminułuczniczego, a potem na zachód, w stronę wzgórz otaczających dolinę, aż dotarli dopodstawy wysokiego wzgórza, które musiało znajdować się blisko rzeki.Na ziemileżało sporo skórzanych plecaków ułożonych w równy rządek.Od strony wzgórza stałjeszcze jeden, oddzielnie.Młody mężczyzna podszedł do niego i odwrócił się w ichstronę.- Wszyscy zajmą miejsca przy jednym z plecaków - polecił, stając przy swoimz rozstawionymi lekko stopami i dłońmi złożonymi za plecami.Odczekał, ażwszyscy ustawili się przy pakunkach i odchrząknął. - Miasto to nazywa się Raven's Mill.Jednak, jako że kruki raczej nie mieszkają wtej okolicy, rodzi się pytanie: czemu? Kiedyś w tym rejonie żył człowiek, którypróbował stworzyć mówiące kruki, takie, które posiadałyby prawieludzką inteligencję.Z czasem zrezygnował i uwolnił ptaki.Większość z nichzginęła, ale kilka twardszych osobników przetrwało.Miały skłonność do trzymania sięw okolicy tego wzgórza i z czasem zaczęto je nazywać KruczymWzgórzem.Edmund Talbot, kiedy tu zamieszkał, znał tę historię i nazwał miejsce pokrukach, które do tego czasu całkowicie wyginęły.Jednak mistrz Edmund lubi towzgórze z tego samego powodu co kruki.Z jego szczytu widaćwszystko wokół na mile.W ramach ćwiczeń zbudował więc wiodące na szczytwzgórza schody.Dokładnie czterysta dwadzieścia trzy stopnie.W górę.W dółschodzi trzysta siedemdziesiąt cztery, jako że prowadzą nieco inną drogą.-Przerwał i skinął głową komuś za grupą.Herzer odwrócił się odruchowo i zobaczył mężczyznę, który stał przy zapisierekrutów.Aatwiej było mu się teraz przyjrzeć i Herzer uświadomił sobie, że tamtenmusi być przynajmniej w tym samym wieku co Edmund Talbot.Był wysoki i szczupły,z zimnymi, szarymi oczami, ubrany w taki sam strój jak sierżant Donahue.Herzer gwałtownie odwrócił głowę, gdy tamten warknął ostro.- PATRZE PRZED SIEBIE!Sierżant Donahue kiwnął głową i kontynuował.- Sprawdzimy wasze zdolności w zakresie najważniejszej umiejętności piechoty:marszu.Zostaliście już zbadani pod kątem odpowiedniej siły górnej połowy ciała, apózniej sprawdzimy, czy dysponujecie odpowiednim rodzajemukierunkowanej agresywności, by nadawać się na liniową piechotę.A jeśli wamjej braknie, to albo jej was nauczymy, albo zwolnimy.Ale na razie musimywiedzieć, czy potraficie nadążyć.Z obciążeniem.- Ponuro kiwnął głową w stronęludzi, do których zaczynało docierać znaczenie jego słów.- A więc gdybyściełaskawie zechcieli podnieść plecaki i upewnić się, że dobrze pasują.Będę nadawał tempo. Ktokolwiek pozostanie za starszym sierżantem Rutherfordem zostaniezdyskwalifikowany.Herzer podniósł plecak i umieścił go sobie na grzbiecie, dopasowując skórzanepaski najlepiej jak mógł.Miały sprzączki, ale bardzo trudno było nimi manewrowaćprzy założonym plecaku, więc zdjął go, zmienił ustawienia, a potem założył zpowrotem.Plecak był ciężki jak diabli, ważył prawdopodobnie sześćdziesiąt doosiemdziesięciu kilogramów.Spojrzał pod górę i nagle pożałował nawet tegoskromnego posiłku, jaki im dano.Gdy ostatni plecak został już założony, Donahue kiwnął głową i przeszedł się przezgrupę, sprawdzając dopasowanie.Poprawił jeden czy dwa, a potem wrócił na swojemiejsce.- Zaczniemy od marszu po płaskim, więc wszyscy będą mogli się przyzwyczaić doobciążenia, a potem zobaczymy, czy dacie sobie radę ze wzgórzem.Ustawił ich w dwuszeregu i powiódł z powrotem w stronę głównego obozu,trzymając się nieco bardziej wyrównanych dróg [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •