[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był mniejszy niż kosmolot, który odkryli poprzedniego dnia.Był również bardziej zniszczony: jego kadłub stanowiły teraz kawałki pokrytego rdzą metalu.Mura dołączył do Dana i spojrzał w dół na zgnieciony pojazd, który niegdyś przemierzał Kosmos.- Ten jest stary - bardzo, bardzo stary.- Wziął w rękę kawałek jakiegoś pręta.W jego palcach, zamiast metalu, został czerwony pył.- Myślę, że żaden Ziemianin nigdy nie przebywał na jego pokładzie.- Statek Przodków? - Dan był wstrząśnięty.Gdyby to rzeczywiście była prawda, gdyby udało im się odkryć coś tak cennego, zaroiłoby się tu natychmiast od statków Inspekcji i służb pokrewnych.- Może nie aż tak stary -już by go nie było… Ale przed nami byli w przestrzeni międzygalaktycznej Rigeliańczycy i wymarła już rasa Angoli Wtórnych.To oni mogli go zbudować…- Ale dlaczego tutaj przylecieli? - zastanawiał się Dan.- To dziwne, że zarówno kosmolot pionierów, jak i ten tutaj statek, zakończył podróż tak tragicznie.Jest jeszcze ten frachtowiec, który słyszeliśmy, zanim opadła mgła.A Królowa nie miała najmniejszych problemów z lądowaniem.Czegoś tu nie rozumiem: aż trzy katastrofy na jednej planecie?- Tak, to daje wiele do myślenia - zgodził się Mura.- Może powinniśmy się jeszcze rozejrzeć.Rozwiązanie tej zagadki jest być może w zasięgu naszego wzroku i słuchu, a jednak nie możemy go dostrzec.Zatrzymali się na skalnym występie, aby dać sygnał grupie przy pełzaczu.Astronawigator dokładnie ustalił współrzędne tego miejsca, na wypadek, gdyby mogli tu przysłać później grupę badawczą.Może wiek tej maszyny i jej tajemnicze pochodzenie zadecydują o wartości znaleziska.- To wszystko przypomina mi trochę sposób, w jaki Sysyci łowią szkarłatne jaszczurki, których skóry wykorzystują do robienia butów - powiedział Kosti.- Mają taki rodzaj wahadełka, cienki drut przymocowany do silniczka.Kiedy zobaczy to jaszczurka, to właściwie przepadła.Siada i gapi się w ten pręt, po czym przychodzi Sysyt i spokojnie wrzuca ją do worka.Może ktoś zainstalował tutaj coś w tym rodzaju, żeby zwabić statki? To dopiero byłaby zabawa!Wilcox przyglądał mu się uważnie.- Kto wie, może masz rację - odparł, przesuwając palce po mikrofonie.Najwyraźniej chciał zawiadomić bazę o kolejnym znalezisku.Miał również propozycję dla zwiadowców: - Rozejrzyjcie się w tych kotlinach, ale nie traćcie na to zbyt dużo czasu.Chciałbym wiedzieć, czy są tu w okolicy jeszcze jakieś wraki.Odtąd zatem robili krótkie wycieczki w głąb dolin, choć cały czas kierowali się w stronę Królowej.Trzeci statek znaleźli Kosti i Rip.O ile dwa poprzednie pochodziły z czasów bardzo odległych, ten nie tylko był najzupełniej współczesny, ale nawet udało im się go od razu rozpoznać.Jakimś dziwnym zrządzeniem losu nie był on również tak bardzo zniszczony.Maszyna leżała co prawda na boku, ukazując wypaczoną i połamaną blachę, ale nie była zmiażdżona.- Inspekcja! - krzyknął Rip.Na szczęście nikt nie mógł ich usłyszeć.Nie mylili się jednak co do znaków na rozbitym dziobie: skrzyżowane warkocze komet były tak dobrze znane na międzygwiezdnych szlakach jak laserowe miecze Patrolu.Wilcox pokuśtykał do przodu dołączając do reszty.Szli ostrożnie wzdłuż bryły nowego znaleziska.- Właz jest otwarty - zawołał Rip ze skały, na którą się wspiął, żeby mieć lepszy widok.Uwagę ich zwrócił jednak nie sam właz, lecz to, co z niego zwisało.Lina zawieszona w ten sposób znaczyła tylko jedno: ktoś ocalał! Czy było to wyjaśnienie wszystkich zagadkowych zdarzeń na Otchłani? Dan usiłował przypomnieć sobie, jak liczną załogę miał statek Inspekcji… Zwykle towarzyszyła im grupa specjalistów.Może więc było ich tylu, co na pokładzie Królowej?Choć nie istniał w zasadzie powód, dla którego ktokolwiek miałby pozostać w rozbitym statku, jednak grupa Ziemian przygotowała się do zejścia.Rip umocował linę na skale i zawisł dokładnie nad wejściem.Na zewnątrz pozostał tylko Wilcox.Dan miał bardzo dziwne wrażenie opuszczając się w głąb szybu, który był kiedyś korytarzem.W przedzie migotały przelotne promyki odbijającego się od gładkich powierzchni światła lamp.Zwiadowcy zaglądali do kajut.- Ten też jest ograbiony! - zabrzmiały w słuchawce słowa Ripa.- Idę do sterowni…Dan nie wiedział zbyt wiele o rozkładzie pomieszczeń na statku Inspekcji.Mógł jedynie iść za innymi.Zatrzymał się przy pierwszych otwartych drzwiach i skierował latarkę w ciemny otwór
[ Pobierz całość w formacie PDF ]