[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ogromnie chciałbym go zobaczyć.I być z Beckfordem w Wenecji, kiedy byłmłody i piękny.Do licha, prawie widzę, jak go pani maluje, jak on pozuje, pogrążonyw marzeniach.Przypuszczam, że był niezmiernie przystojnym młodymczłowiekiem. Obawiam się, że nie. Ale uczyniła go pani takim? Obawiam się, że nie.Byron nie takiej odpowiedzi oczekiwał.Domyśliłam się tego, widząc jego wydętewargi, więc pospiesznie zmieniłam temat.Zapytałam, dlaczego tak bardzo spodobałmu się Wathek i w jaki sposób się na niego natknął. Ach, madame Cecilia. odparł z przesadnym westchnieniem to długa historia.Wathek w gruncie rzeczy jest opowieścią o moim życiu. Zaczął padać niewielki deszcz, skupiliśmy się więc w ciaśniejszą gromadkę, abyuniknąć niesionych wiatrem kropli.Wkrótce deszcz zamienił się w ulewę, nadrozgrzanymi kamiennymi płytami dziedzińca pojawiła się rozmarzona para.Palcemoich stóp poruszały się w rytmie wyznaczanym przez łomotanie wody o dach.Byron rozsiadł się wygodnie na poduszkach i podjął na nowo opowieść.Naśladował głosy i gesty, nie przerywał ani na chwilę.Od czasu do czasu Hobhousespoglądał na niego ze zdziwieniem i lekko kręcił głową, Byron jednak nie zwracał naniego najmniejszej uwagi.W pałacu robiło się coraz ciszej, aż wreszcie wszyscyposzli spać.Nawet Hobhouse i Mouchar wymknęli się cichcem  został tylko Byroni ja, pogrążona w jego historii.Dopiero o bladym świcie odpowiedział na pytanie,które mu zadałam:  Dlaczego przyjechał pan do Albanii?.Odpowiedz na nie, i nawiele innych, znajdowała się w Watheku.Istotnie, historia jego życia szybko nabrałamrocznych barw.Zdumiało mnie, jak często popełniał rozmaite niegodziwe uczynki,w ogóle nie zastanawiając się nad ich konsekwencjami, jakby uważał, że ludzie,którzy go kochają, mieli serca z kamienia.Niepokojące było również to, że teraz sięz tego naśmiewał.Jeżeli istotnie dążył do tego, by wymodelować swoje życie nawzór Watheka, to powinien być dumny ze swego dzieła, pomyślałam.Najbardziej jednak przerażał mnie rozmiar zaznanych przez niego krzywdi upokorzeń oraz sposób, w jaki o nich opowiadał, chociaż muszę uczciwie przyznać,że i ja niekiedy śmiałam się głośno, rozbawiona czarnym humorem jego relacji.Był tonerwowy śmiech, taki jakim wybuchamy my, Wenecjanie, na widok gargulców,które znienacka wyłaniają się z ciemności tuż przed dziobem gondoli.Widząc jew świetle lampy, żartujemy sobie z ich wykrzywionych drapieżnie paszczy, naszeserca natomiast trzepoczą jak ptaki w klatkach.W głębi duszy zdajemy sobie sprawę,że widzimy groteskowe oblicze śmierci i że jeśli ktoś tutaj w ogóle jest zabawny, towyłącznie my sami.Tak więc, słuchając Byrona, miałam przed oczami szyderczo uśmiechnięterzygacze Wenecji.Wielokrotnie uczyniono mu ogromną krzywdę, ale fakt, że potrafiłopowiadać o tym w taki sposób, jakby chodziło o oglądane dawno temuprzedstawienie w teatrze kukiełkowym, sprawiał, iż budził we mnie lęk.Pamiętam,że zastanawiałam się, czy aby nie o to właśnie mu chodziło.Jego historia, podobnie jak Wathek, zaczynała się całkiem niewinnie.Młody Byron dorastał w Aberdeen z zapachem soli w nozdrzach.Marzyło egzotycznych podróżach, chwilowo nie miał jednak najmniejszych nadziei narealizację tych marzeń, otaczał się więc książkami, dzięki którym mógł uciec hen,daleko, od zwyczajnego życia i od okropnej matki.Czytał jedząc, czytał odpoczywając.Widok książki onieśmielał jego matkę; nie zdarzyło się, żebykrzyczała na niego, kiedy był pogrążony w lekturze.Zaczęło się całkiem niewinnie.Byron poznawał historię Rzymu, Grecji i Turcji,śnił o Czarnych Jezdzcach Byrona, wyimaginowanym oddziale kawalerii w czarnychjak smoła mundurach, na karych koniach, dokonującym rozmaitych szlachetnychi bohaterskich czynów.Zaczytywał się w listach lady Mary Wortley Montagu,wielkiej i ekscentrycznej podróżniczki mieszkającej w Palazzo Mocenigo w Wenecji(w tym miejscu skinęłam głową, ale on tego nie zauważył) i w Konstantynopolu.Uwielbiał także Baśnie tysiąca i jednej nocy.Najbardziej jednak ukochał Watheka.Zachwycało go tam dosłownie wszystko:gwałtowny temperament i hulaszczy tryb życia głównego bohatera, jego okrutnapożerająca trupy matka, grozny wielbłąd al Bufaki, kuszący klejnot, ponura śmierćza życia, która stała się udziałem dawnych sułtanów w przerażających Grotach Eblis.Godzinami ślęczał nad książką Beckforda, uczył się na pamięć ulubionychfragmentów, wyobrażał sobie wdzięki Nur en Nahar, ukochanej Watheka, orazrozkoszne egzekucje dokonywane przez uśmiechnięte jednookie Murzynki królowejKaratis.Miłość i okrucieństwo, szyderstwo i rozkosz  wszystko to utworzyłow głowie młodego Byrona smakowitą mieszankę niczym nieróżniącą się od tejw głowie młodego Beckforda. Mamo, dlaczego nie mogę mieć wielbłąda?  dopytywał się niemal codziennie.Nie interesowały go półśrodki w postaci nazwania imieniem al Bufaki jego małegopieska.Rozsądne wyjaśnienia lady Byron natrafiały na nienawistne spojrzenie, jejsyn uparcie ćwiczył bowiem zabójcze spojrzenie Watheka, którego nikt nie mógłdługo wytrzymać, niektórzy zaś pod jego ciężarem słabli, tracili zmysły, a nawetumierali.Co prawda młodemu Byronowi nie udało się osiągnąć takiego efektu,niemniej jednak służące coraz częściej wzdrygały się na jego widok.Lektura Watheka skłaniała także do eksperymentów innego rodzaju.W wiekudziewięciu lat Byron zakochał się w kuzynce Mary Duff [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •