[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.jestem po prostu zmęczony, moja kochana nauczycielko.Zwyczajnie zmę­czony.Zbyt wiele godzin spędziłem, tocząc zbyt wiele bitew, pogrążony w nazbyt wielkiej samotności.Czyżbyś miał ranę w sercu? - Myśl Savil przepełniała troska.Nie, moje serce jest całe.Czuję się po prostu samotny.Nic więcej.Rozumiesz chyba.Nie mam teraz czasu na zaloty i po­szukiwanie przyjaciela.Nie na linii frontu.Nawet gdybym ko­goś takiego znalazł, nie potrafiłbym go prosić o więcej niźli tylko przyjaźń.bogowie, jakże mógłbym wymagać od kogo­kolwiek zaangażowania emocjonalnego w związku z kimś, kto co dzień wchodzi w drogę śmierci? Lepiej już, żebym był sam.Ręka na jego włosach zadrżała i zatrzymała się.Wiem - odpowiedziała w końcu Savil.- Czasem przychodzą chwile, kiedy z całego serca żałuję, że nie mogę ulżyć ci choć trochę.Nie, nie zachęcaj mnie do rozczulania się nad sobą.Napraw­dę, ty i Yfandes.- Gdyby życie układało się podług naszych życzeń, bylibyśmy bogami, moja kochana nauczycielko - rzekł na głos.- Ja na przykład życzyłbym sobie, byś mogła sprawić, ażeby matka i ojciec trzymali się ode mnie z dala podczas moje­go pobytu w domu.- A więc masz wreszcie zamiar nożyc im tę wizytę, którą cię tak zadręczają? - rzekła na głos, porzuciwszy bardziej poufały ton myślomowy, dostosowując się tym samym do nie wypowie­dzianej słowami sugestii Vanyela.- Randal przysłał mi rozkaz, właśnie gdy opuszczałem po­granicze.Wreszcie kilka tygodni z dala od tego wszystkiego.Muszę jednak przyznać, że choć nie mogę już doczekać się od­poczynku, do mojego pobytu na łonie kochającej rodzinki wcale nie jestem nastawiony zbyt optymistycznie.- Moje doświadczenie zmusza mnie, abym cię ostrzegła, że nawet jeśli będą się zachowywać przyzwoicie, to najprawdopo­dobniej uczynią cię sędzią ostatniej instancji we wszystkich spo­rach rodzinnych, jakie wrzały tam przez ostatnie dziesięć lat -powiedziała Savil i zaśmiała się.- Oczywiście nikomu nie będą odpowiadały twoje osądy i każdy będzie cię oskarżał o fawory­zowanie drugiej strony.Vanyel otworzył oczy i przekręcił głowę, opierając podbródek o poduchę siedzenia.- A matka ściągnie do zamku wszystkie nadające się na żony panny z okolicy.Ojciec tymczasem będzie wytrzeszczał oczy, usiłując wypatrzeć, czy aby nie próbuję uwieść któregoś z mło­dych mężczyzn w posiadłości.Nasz drogi ojciec Leren nato­miast w każde możliwe święto będzie wygłaszał kazania na te­mat cudzołóstwa i perwersji, a mnie samego będzie bez przerwy bombardował piorunami swych spojrzeń.Jervis nie przepuści żadnej okazji, aby mnie zaatakować, a poza tym na wszelkie sposoby będzie usiłował wprawić mnie we wściekłość i też nie poskąpi nienawistnych spojrzeń.W dodatku pokojowa matki, Melenna, będzie ganiała za mną po całym zamku.I tak w kół­ko.- Vanyel spojrzał na Savil z żałością.- Gdybym nie przy­rzekł im tej wizyty, kusiłoby mnie, aby zostać tutaj, ryzykując nawet sprzeciwienie się Randalowi, jeśli usiłowałby wynaleźć następną nie cierpiącą zwłoki sprawę.- Zdawało mi się, że Lissa stacjonuje w pobliżu Forst Reach.Ona zawsze umiała cię chronić.- Savil uśmiechnęła się.- Była bardzo dobrą opiekunką, gdy byłeś dzieckiem.- Nie sądzę, aby uznała, że może opuścić wyznaczoną jej po­zycję - powiedział Vanyel.- Wygląda na to, że atmosfera na granicy zaczyna się rozgrzewać.- Akurat teraz nam tego trzeba.Następne zamieszki.- Dokładnie.- Przypuszczam, że mogłeś zająć się tym już wcześniej.Vanyel parsknął.- Nie było takiej możliwości.Przez tę potworną gmatwaninę emocji i nieporozumień nigdy nie zatrzymałem się w domu na dłużej niż jeden dzień.Jeśli matka nie nasyła na mnie kobiet, to ojciec obserwuje mnie kątem oka.- Zdławił zakradającą się do gardła falę goryczy, lecz mimo najlepszych intencji nie udało mu się powstrzymać jej w całości.- Na bogów, Savil, jakże ja jestem zmęczony tym wszystkim.Naprawdę muszę odpocząć przez kilka tygodni, a dokąd miałbym pójść jak nie tam? Wiesz, że nie miałbym odwagi zostać tutaj.Jeśli to zrobię, Randal znów mnie powoła do odbycia jakiejś misji.Nie będzie chciał tego zrobić, ale wydarzy się coś, co go do tego zmusi, a wtedy ja nie będę mógł powiedzieć: nie.Gdybym pojechał do Liss - zakła­dając, że w ogóle miałaby gdzie mnie umieścić! - ona zachowy­wałaby się dokładnie tak samo.Jestem narzędziem, a zarówno Liss, jak i Randal należą do ludzi, którzy nie lubią, aby narzę­dzie nie było w użytku; nawet jeśli mogłoby się zepsuć.- Spokojnie, chłopcze - ostrzegła go Savil.Jej twarz zachmu­rzyła się, nabierając zatroskanego wyrazu.Vanyel skrzywił się.- Znowu to zrobiłem.Przepraszam.Nie rozkleję się.Nie je­stem nawet pewny, czy potrafiłbym.Prawdę mówiąc, wyglądam jeszcze nie najgorzej i nie chciałbym, aby Randi rozpoznał, jak bardzo jestem wyczerpany.Gdyby o tym wiedział, czułby się winny, a przecież nic na to nie może poradzić.I tak musi robić to, co robi.Więc.- Vanyel wzruszył ramionami.- Przemęcze­nia jeszcze po mnie nie widać.Odzyskanie sił nie zajmie mi dużo czasu.Jestem tak samo odpowiedzialny za to przepraco­wanie jak Randi.Mogłem powiedzieć “nie", ale nigdy nie mia­łem serca tego zrobić.- A może poza Forst Reach powinieneś pojechać jeszcze gdzieś.Albo zatrzymać się tam tylko na dzień lub dwa, a potem odwiedzić kilku przyjaciół.- Nie chcę podróżować nigdzie samotnie, wciąż tylko bym rozmyślał.Nie mam nawet do kogo jechać.K'Treva mieszkają zbyt daleko.Ty przynajmniej masz Andrela i znasz go nawet dłużej niż ja ciebie, - Westchnął.- Przykro mi, znowu rozczu­lam się nad sobą.Chyba nie potrafię się od tego powstrzymać, co może świadczyć jedynie o tym, jak blisko przepaści się zna­lazłem.To jedyna rzecz, która mnie naprawdę martwi.Jestem podminowany i niebezpieczny, potrzebuję odrobiny spokoju, aby odzyskać równowagę.Pozostaje mi jedynie liczyć na to, że mat­ka i ojciec zauważą, podobnie jak ty i Jaysen, że wyglądam fa­talnie, i na jakiś czas dadzą mi spokój.Przynajmniej na okres, który będę potrzebował dla nadrobienia strat w rezerwach mojej energii.Ha tyle tylko zbliży] się do wyznania, że nie wie, jaki ma w sobie zapas energii.Ugryzł się w język, zanim dokończył, co miał jeszcze powiedzieć.- Nie wyglądasz najlepiej, nawet oni powinni to zauważyć, ke'chara.- Savil bawiła się kosmykiem włosów Vanyela, przy­gryzając dolną wargę.- Wiesz, nie byłam tam od.och, bogo­wie, odkąd przyjechałam, aby sprawdzić, czy ktoś z was posiada dar magii! Moje odwiedziny w domu rodzinnym znacznie się już odwlekają.- Ale.jesteś przecież Strażnikiem.- W sercu Vanyela za­błysła nadzieja.Gdyby była tam Savil, miałby w tej jaskini lwa choć jedną przyjazną duszę! Nie ulegało wątpliwości, że jest wystarczająco silna, aby odbyć tę podróż.Czuł jej moc nawet teraz, gdy opierał się o jej nogi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •