[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był to duży, żelazny garnek.Ostrożnie wyjęła zapałki z plastikowego woreczka, a po użyciu znowu zawinęła je dokładnie w plastik i nałożyła na nie gumkę.Do sita wsypała ryż i przelała wodą.W ten sposób chyba oczyszczała go z piasku.Z garnka zaczęło dochodzić bulgotanie i gorzkawa woń rzodkwi rozeszła się po pokoju.- Zostało trochę wody, może ma pan ochotę się umyć? - Nie, wolałbym się napić.- Wodę do picia trzymam oddzielnie.- Spod zlewu wyciągnęła duży czajnik również owinięty w plastik.Jeszcze nie ostygła, ale jest przegotowana, więc nie ma obawy.- Tak, ale jeśli nie zostawisz sobie wody, to w czym umyjesz naczynia?- Naczynia można wyczyścić piaskiem.Mówiąc to wzięła spod okna garść piasku i wsypała do garnka, który miała pod ręką, aby zademonstrować swoją metodę.Nie wiem, czy naczynie rzeczywiście stało się czyste, czy też nie, ale miałem wrażenie, że tak.Przynajmniej ten szczegół potwierdzał mój pogląd na temat piasku.I znowu podała mu posiłek pod parasolem.Gotowane jarzyny i przypiekana ryba.We wszystkim trzeszczał piasek.Mogliby jeść razem - pomyślał - gdyby parasol powiesić pod sufitem.Ale nie chciało mu się o tym powiedzieć kobiecie ani jej do tego namawiać.Zwykła, tania herbata była czarna, ale prawie zupełnie bez smaku.Gdy skończył obiad, kobieta usiadła w kącie, włożyła na głowę kawałek plastiku i zaczęła jeść swoją porcję.Od tyłu podobna jest do owada - pomyślał.Czy ona rzeczywiście zamierza spędzić tu całe życie? Gdy się patrzyło z góry, ten skrawek ziemi wydawał się nie większy od kociego czoła, a gdy się człowiek znalazł na dnie jamy, nie widziało się nic - tylko bezbarwny piasek i niebo.Jak gdyby życie zamknięte było w gałce ocznej.Monotonne życie.Spędziła je tutaj, nie mogąc się nawet pocieszyć wspomnieniem jednego słowa współczucia.A może cieszy się jak mała dziewczynka, bo złapano mnie w pułapkę i dano jej na pociechę?.gdyż los jej był nazbyt ciężki.Kusiło go, aby odezwać się do niej choć słowem, ale na razie postanowił zapalić papierosa i potarł zapałkę.Wygląda na to, że plastik jest niezbędny w tym życiu.Zapałkę udało mu się jakoś zapalić, ale papierosy były nie do użytku.Pociągał z całej siły, tak że policzki wchodziły mu między zęby, aż wreszcie poczuł smak dymu.Ale dym, jakiś potwornie tłusty, drażnił tylko język.Zupełnie mu to popsuło nastrój - papieros miał mu ułatwić rozmowę, a teraz nie miał już ochoty otworzyć ust.Kobieta zebrała brudne naczynia i postawiła je w sieni na klepisku, po czym, posypując je piaskiem, powiedziała z wahaniem- Teraz muszę już zacząć zrzucać piasek ze strychu.- Tak? Aha, ale ja chyba nie muszę.- Zastanawiał się, jaki to miało z nim związek.Nie obchodziło go zupełnie, że belki zgniją i dach się zawali.- Jeśli przeszkadzam, to mogę sobie pójść.- Bardzo przepraszam, ale.Niech już nie udaje! Dlaczego nie chce zdradzić choć odrobiny swych uczuć.Mimo że czuje się na pewno tak, jakby ugryzła zgniłą cebulę.Lecz ona bez wyrazu, z tą swoją sprawnością automatu, owinęła twarz ręcznikiem złożonym na dwoje i zawiązała go z tyłu.Z miotłą i kawałkiem deski pod pachą wdrapała się na wewnętrzną przegrodę szafy, u której z drzwi pozostało tylko jedno skrzydło.- Jeśli mam być szczery, to jestem przekonany, że byłoby dla nas znacznie lepiej, gdyby ten dom rozleciał się w kawałki.Krzykliwy, ostry głos, który nagle wyrwał mu się z gardła, przestraszył jego samego.Kobieta obejrzała się z wyrazem lęku na twarzy.A więc jeszcze nie zamieniła się w owada.- Nie jestem wściekły na c i e b i e.To ta cała sprawa, ten spisek, którego mam już powyżej uszu.Myślicie, że człowiekowi można tak zakładać kajdanki? Rozumiesz chyba, co mam na myśli? To zresztą nieważne, czy rozumiesz, czy nie.Posłuchaj, opowiem ci pewną zabawną historię.Kiedyś, gdy mieszkałem w wynajętym pokoju, trzymałem takiego zwykłego, głupiego kundla.Miał okropnie gęstą sierść, której nie tracił nawet latem.Na sam widok tego futra robiło się żal, więc w końcu zdecydowałem się ostrzyc psinę.Gdy chciałem wyrzucić ścięte kudły, psisko - ciekaw jestem, cóż mogło sobie wtedy myśleć - zaczęło skomleć żałośnie, chwyciło pęk swej sierści w zęby i pobiegło do budy.Na pewno czuło, że te włosy są częścią jego ciała, i trudno mu było się z nimi rozstać.- Ukradkiem obserwował twarz kobiety.Ale ona nawet nie próbowała się poruszyć i nadal zgięta jakoś nienaturalnie stała na szafie.- No nic, wszystko jedno.Każdy człowiek posiada własną filozofię, która dla innego nic nie znaczy.Proszę bardzo, jeśli chcesz, możesz sobie kopać ten piasek czy cokolwiek innego aż do samej śmierci.Dla mnie jest to zupełnie nie do przyjęcia! Mam tego dosyć! Ja w każdym razie odchodzę.Pomyśl o tym poważnie.Jeśli zechcę, mogę z łatwością uciec.Zwłaszcza że akurat skończyły mi się papierosy.- Ach, papierosy.- powiedziała z nieprzyjemnie głupią uległością - gdy dostarczą wodę, to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]