[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy nie przypuszczałem, że potrafię tak dobrze znieść widok krwi, tego wieczoru naprawdę sam sobie sprawiłem niespodziankę.Oczywiście, byłem tym wszystkim rozgoryczony.Gdybym nie czuł się trochę nieswojo, nie wiem, do czego mógłbym się posunąć.To była ta ostatnia kropla, jak to się mówi, i przyszły mi do głowy pewne pomysły.Nie mam pojęcia, co mógłbym zrobić, gdyby dalej zachowywała się tak jak poprzednio.Ale teraz i tak nie ma to już żadnego znaczenia.Następnego ranka zszedłem na dół, ciągle z bólem głowy, byłem gotów potraktować ją naprawdę ostro, ale zdumiałem się niepomiernie, kiedy na mój widok poderwała się z miejsca i zapytała, jak się czuję.Z tonu jej głosu wywnioskowałem, że próbowała być inna.Dobra.Łagodna.- Mam szczęście, że żyję - powiedziałem.Była bardzo blada.I poważna.Wyciągnęła ręce przed siebie; uwolniła się od knebla, ale musiała spać ze sznurami (była jeszcze w szlafroku).Rozwiązałem ją.- Pokaż mi tę ranę.Cofnąłem się, przez nią zrobiłem się bardzo nerwowy.- Nie mam nic w rękach.Czy przemyłeś ranę?- Tak.- Wydezynfekowałeś?- Wszystko w porządku.Wzięła buteleczkę dettolu, wylała trochę na watę i znowu podeszła do mnie.- O co ci teraz chodzi? - zapytałem.- Chcę to przemyć.Usiądź”.Usiądź.- Powiedziała to takim tonem, że nie było wątpliwości, o co jej chodzi.Zabawne, czasami nie ulegało wątpliwości, że nie może kłamać.Bardzo delikatnie zdjęła plaster i opatrunek.Czułem, jak drgnęła na widok rany, która nie wyglądała zbyt ładnie, ale przemyła ją starannie i znowu założyła opatrunek.- Bardzo dziękuję - powiedziałem.- Ogromnie mi przykro, że zrobiłam to.co zrobiłam.Chciałabym ci podziękować, że się nie zrewanżowałeś.Miałeś do tego pełne prawo.- To nie przychodzi łatwo, kiedy się tak zachowujesz.- Nie chcę o niczym rozmawiać.Chcę tylko powiedzieć, że mi przykro.- Przyjmuję twoje przeprosiny.- Dziękuję.Wszystko bardzo formalnie, ona zaczęła jeść śniadanie, a ja czekałem na zewnątrz.Kiedy zapukałem, żeby się przekonać, czy mogę posprzątać, była już ubrana, a łóżko porządnie posłane.Zapytałem, czy chce czegoś, ale nie chciała.Powiedziała, że mam sobie kupić maść TCP, i podała mi tacę z cieniem uśmiechu.Nie było to dużo, ale oznaczało wielką zmianę.Dla tego niemal warto było dostać w głowę.Tego ranka byłem naprawdę szczęśliwy.Jakby znowu wzeszło słońce.Przez następne dwa albo trzy dni nie było ani dobrze, ani źle.Niewiele się odzywała, ale nie była ani zgorzkniała, ani złośliwa.A potem pewnego dnia po śniadaniu poprosiła, żebym usiadł tak jak bywało na początku, bo chciałaby mnie rysować.Chodziło jej po prostu o pretekst do rozmowy.- Chciałabym, żebyś mi pomógł - zaczęła.- Mów dalej - zachęciłem.- Mam przyjaciółkę, w której zakochał się młody człowiek.- I co dalej? - zapytałem.Przerwała rysowanie, pewnie żeby obserwować, jak wpadam w pułapkę.- Jest w niej tak bardzo zakochany, że ją porwał.Więzi ją.- Co za zbieg okoliczności.- Prawda? No więc ona chciałaby odzyskać wolność, ale nie chciałaby go zranić.I nie wie, co ma robić.Co byś jej poradził?- Cierpliwość.- Co musi się zdarzyć, zanim ten młody człowiek ją uwolni?- Wszystko może się zdarzyć.- Dobrze.Przestańmy grać w ciuciubabkę.Powiedz, co muszę zrobić, żeby odzyskać wolność.Nie mogłem odpowiedzieć.Pomyślałem, że gdybym powiedział „zostać ze mną na zawsze”, znaleźlibyśmy się z powrotem w punkcie wyjścia.- Małżeństwo nie wchodzi w grę.Nie możesz mi ufać.- Jeszcze nie.- A gdybym poszła z tobą do łóżka? Przerwała rysowanie.Nie odpowiadałem.- A więc?- Nie przypuszczałem, że jesteś taka - powiedziałem.- Usiłuję po prostu odkryć twoją cenę.- Tak jakby rozpytywała o wady i zalety nowej pralki.- Wiesz, czego chcę.- Ależ właśnie tego nie wiem.- Dobrze wiesz.- O Boże! Słuchaj.Odpowiedz po prostu „tak” lub „nie”.Czy chcesz iść ze mną do łóżka?- Nie w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy teraz.- A w jakiej sytuacji jesteśmy?- Wydawało mi się, że to ty jesteś mądra.Wciągnęła głęboko powietrze.Lubiłem troszkę ją nabierać.- Myślisz, że szukam tylko sposobu ucieczki? I że cokolwiek zrobię, to tylko w tym celu? Czy tak?- Tak - powiedziałem.- A gdybyś czuł, że robię to z innego powodu? Ponieważ cię lubię.Czy po prostu dla zabawy.Czy wtedy byś chciał?- To, o czym mówisz, mogę kupić w Londynie, kiedy tylko zechcę.Trochę ją to przymknęło.Znowu zaczęła rysować.Po chwili powiedziała: - Nie sprowadziłeś mnie tutaj dlatego, że uważasz mnie za pociągającą seksualnie.- Uważam, że jesteś bardzo pociągająca.Najbardziej.- Przypominasz chińskie puzderko - oznajmiła.I kontynuowała rysowanie.Więcej już nie rozmawialiśmy.Ja wprawdzie próbowałem, ale powiedziała, że to psuje pozę.Wiem, co niektórzy pomyślą.Uznają moje zachowanie za dziwne.Wiem, że większość mężczyzn myślałaby tylko o wykorzystaniu sytuacji, a takich okazji było mnóstwo.Mogłem się posłużyć tamponem.Zrobić, co chcę.Ale ja nie jestem taki, zdecydowanie nie.Przypominała gąsienicę, która potrzebuje trzech miesięcy na wykarmienie, a próbuje to zrobić w ciągu kilku dni.Wiedziałem, że nic dobrego z tego nie wyniknie, zawsze jej się tak spieszyło.Dzisiaj ludzie chcą mieć wszystko, zaledwie zdążą o czymś pomyśleć, już chcieliby mieć to w ręku, ale ja jestem inny, staroświecki.Lubię myśleć o przyszłości i pozwalać sytuacji rozwijać się w czasie, powoli, jak należy.Tylko spokojnie, jak mawiał wujek Dick, kiedy przychodziła mu duża ryba.Ona nigdy nie rozumiała, że mnie chodziło o to, żeby mieć.Wystarczało mieć ją w pobliżu.Nie trzeba było nic robić.Chciałem tylko ją mieć, nareszcie bezpieczną.Minęły dwa czy trzy dni.Nigdy nie mówiła wiele, ale pewnego dnia po obiedzie powiedziała: - Jestem więźniem do końca życia, prawda?Wiedziałem, że po prostu miała ochotę mówić, więc się nie odezwałem.- Czy nie lepiej, żebyśmy znowu zostali przyjaciółmi?- Nie mam nic przeciwko temu.- Chciałabym się wykąpać dziś wieczorem.- Dobrze.- Czy moglibyśmy potem posiedzieć na górze? To przez ten pokój.Oszaleję, jeśli nie zmienię otoczenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]