[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jest tu jakieś miasto? Tak.miasto.Przebywałem tam krótko.Wolę od niego to pustkowie.Alez przyjacielem można przebywać w nim nieco dłużej. Dlaczego nie odpowiada ci Ameeron? Jego mieszkańcy nie są szczęśliwi.Tworzą jedną z najbardziej zgnębionychi przygnębiających zbiorowości.Wszyscy oni to wygnańcy, uciekinierzy albo wę-drowcy między światami, którzy zgubili kiedyś drogę i nigdy jej nie odnalezli.Nikt nie żyje w Ameeron z wyboru. Istne Miasto Przeklętych  zauważył Elryk. Tak powiedziałby poeta. Rackhir spojrzał drwiąco na Elryka. Czasa-mi jednak myślę, że wszystkie miasta są takie. Co to za płaszczyzna? Jak dotąd nie zauważyłem tu gwiazd, księżyca anisłońca.Powietrze przypomina tu atmosferę ogromnej jaskini. Rzeczywiście, istnieje domniemanie, że to kula, zagrzebana w nieskoń-czoności skał.Niektórzy mówią znów, że trzeba jej szukać w przyszłości naszejZiemi.W tej przyszłości, gdy wszechświat już umarł.W czasie swojego krótkie-go pobytu w mieście Ameeron poznałem tysiące koncepcji.Wydaje mi się, żewszystkie mogą być właściwe.Dlaczego nie? Są tacy, którzy wierzą, że wszystkojest kłamstwem.Równie dobrze więc wszystko może być prawdą. Jesteś więc nie tylko łucznikiem, ale i filozofem, przyjacielu Rackhirzez Phum  rzucił ironiczną uwagę Elryk.Rackhir roześmiał się. Skoro tak uważasz! Właśnie tego typu myśli zachwiały moją lojalność wo-bec Chaosu i doprowadziły mnie tutaj.Słyszałem, że na zmiennych brzegach Pu-styni Westchnień można czasem natknąć się na miasto Tanelorn.Jeśli kiedykol-wiek wrócę do naszego świata, przyjacielu, poszukam tego miasta.Podobno moż-na tam znalezć spokój, a takie rozmowy, jak ta o naturze Prawdy, uważa się tam zabezsensowne.Tam ludziom wystarcza do szczęścia sam fakt, że żyją w Tanelorn. Zazdroszczę mieszkańcom Tanelorn  powiedział Elryk.Rackhir prychnął.103  Oczywiście, mógłbyś się jednak rozczarować, gdybyś tam trafił.Lepiejniech legendy pozostaną legendami.Próby ich urzeczywistnienia rzadko kiedykończą się sukcesem.Chociaż! Tam leży Ameeron i ono właśnie jest najbardziejtypowe spośród większości miast, na jakie można się natknąć na wszystkich płasz-czyznach.Obaj wysocy mężczyzni, z których każdy był na swój sposób banitą, ruszyliciężkim krokiem w półmrok tego wyludnionego pustkowia. Rozdział 2W MIEZCIE AMEERONPrzed nimi ukazało się miasto Ameeron.Elryk nigdy przedtem nie widziałtakiego miejsca.Jego widok sprawił, że Dhoz-Kam wydało mu się niezwykleczystą i najlepiej zagospodarowaną osadą, jaką w ogóle można było spotkać.Miasto leżało u stóp skalistego wzniesienia w płytkiej kotlinie, nad którą bezprzerwy snuł się dym, brudną poszarpaną zasłoną osłaniając to miejsce przedwzrokiem ludzi i bogów.Większość zabudowań była zrujnowana, na miejscu tych, które uległy cał-kowitemu zniszczeniu, wznosiły się zwykłe chałupy i szałasy.Mieszanina sty-lów architektonicznych nie pozwalała znalezć dwóch podobnych budowli.Nie-których projekty ukazywały znajome elementy, większość jednak była całkiemobca.Zamki i domki, chatki, wieże i forty, czworoboczne wille i drewniane chaty,ciężkie od rzezbionych ornamentów.Były też takie, które przypominały stercząceskały, w których jeden otwór o nieregularnych krawędziach służył jako wejście.Nie było nawet jednego zabudowania wyglądającego przyzwoicie, nic nie mogłozresztą tak wyglądać w tym pejzażu, pod wiecznie ciemnym niebem.Tu i ówdzie płonęły dymiące ogniska, a gdy Elryk i Rackhir dotarli do przed-mieść, okazało się, że Ameeron po prostu cuchnie. Zasadniczą cechą większości mieszkańców Ameeron jest raczej pycha niżduma  powiedział Rackhir, marszcząc swój garbaty nos. Myślę oczywiścieo tych, którzy w ogóle przejawiają jakiś charakter.Elryk z trudem brnął przez zaśmiecone, brudne ulice [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •