[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale my zostaniemy przy sobie, przecież z nami25.wszystko jest jak wcześniej, prawda? Tak?- Mogłeś się mnie zapytać - powiedziała Grażyna, - Z nami.chyba tak.Ale dokoła wszystko będziekiedy wyszli z messy.inaczej.- Nie zdążyłem.Zobaczyłem ciebie i pomyślałem, że - Poczekaj! Przecież nie wiemy.Może łączność jestnie będziesz się złościć.tylko tymczasowa! Może nic się nie zmieni?- To jakieś przedszkole.Zatrzymali się pod jej - Jesteś taki śmieszny, Pawłysz.- Grażyna podniosładrzwiami.rękę i mocno chwyciła go za ramię.- A ja się boję.MARZEC 2001KIR BUAYCZOW- Ale przecież możemy powiedzieć, że już - No, chłopcy i dziewczęta - powiedział Milew.-zdecydowaliśmy pozostać na pokładzie do końca.Przygotujcie się do powrotu w aureoli bohaterów.Pawłysz zamilkł.Po co gada takie bzdury? Poczytalibyście, co o was piszą, posłuchalibyście, coNadzwyczajne okoliczności skończyły się, zaczęło się mówią! Jeszcze wczoraj byłem najpopularniejszymzwyczajne życie, do którego należy przywyknąć.A to facetem na całym globie.Bo leciałem do Tych, Którzywcale nie jest takie proste.Złożyli Siebie W Ofierze Ludzkości! Ale historia.-Milew był podniecony, czuł się posłańcem dobrych27.nowin.Pierwszy przerzut nastąpił następnego dnia.Słuchano go w zakłopotaniu.Przecież, tak szczerze,Milew z drugiej załogi przebył badania nikt tu nie był bohaterem.poprzelotowe i znalazł się w messie.Powiedział, że - Chętni z nowej zmiany, z mojej zmiany, mogązałogę "Anteusza" już nazywa się na Ziemi wrócić przed terminem.Oczywiście, będzie to"polamikami".Jak odległych w czasie, zimujących na kosztowało trochę Ziemię, ale rozumiemy, że panowałostacjach arktycznych, badaczy.tu nerwowe napięcie, bodaj czy nie większe niż podczasOkazało się, że Dąbrowski ma rację.Ale tylko lotu pierwszego kosmonauty.częściowo.Roześmiał się, a niektórzy z załogi uprzejmie sięEnergetyczny próg przerzutu istniał naprawdę, ale uśmiechnęli.nie była to granica teleportacji, a tylko pewien próg.Pawłysz wiedział, że nigdzie stąd teraz nie odleci.Zanik łączności zaskoczył wszystkich.Dlatego Zostało mu dziesięć miesięcy praktyki i zamierza jeziemskie Centrum potrzebowało kilku dni, by spędzić na "Anteuszu".Chociaż bez Grażyny.I przezzamontować nowe grawirotory.wszystkie te dziesięć miesięcy będzie myślał: "Co onaPrzez pierwsze godziny i dni po utracie łączności teraz robi?" I będzie się bał powrotu.oczekiwano wieści o powrocie "Anteusza".To był Grażyna położyła dłoń na ręce Pawłysza.krach starego marzenia, krach stylu życia.Potem stało - To nic - powiedział Pawłysz bardzo cicho, żeby niesię jasne, że "Anteusz" kontynuuje podróż do Alfy przerywać monologu Milewa.-Wytrzyma się.Aabędzia.Grażyna cofnęła rękę.28.Grażyna odleciała następnego dnia.Jakopierwsza, ponieważ ciągle jeszcze niedoszła do zdrowia.- Poczekasz na mnie? - zapytał Pawłysz.- Nie wiem - odpowiedziała.- Na razieniczego nie wiem.Do Alfy Aabędzia "Anteuszowi" zostałodwanaście lat i dziesięć miesięcy lotu.przekład Ewa i EuGeniusz DębscyMARZEC 2001OGNIE W RUINACHROBERT J.SZMIDTROBERT J.SZMIDTOGNIE W RUINACHNigdy nie zapomnę tego momentu.Właśnie Bismarcka, prowadziły mnie na spotkanieodkładałem książkę i sięgałem do kontaktu, by zgasić przeznaczenia.Odruchowo odliczyłem je, jakbymświatło, gdy zadzwonił telefon.Spojrzałem na stojący chciał zapamiętać ich ilość.Cztery półpiętra poobok łóżka zegarek.W pół do drugiej nad ranem - dziewięć stopni i pięć dodatkowych przy wyjściu ztrochę za pózno na zwykłą rozmowę.Podniosłem bramy.Otworzyłem masywne drzwi i delikatniesłuchawkę, czując narastające napięcie towarzyszące mi domknąłem je za sobą, pamiętając, jak głośno potrafiązazwyczaj w takich momentach.Zanim zdążyłem trzasnąć o futrynę.Na ulicy panowała całkowita cisza.cokolwiek powiedzieć, usłyszałem nieznany mi męski, O tej porze miasto spało, w żadnym z widocznychnosowy głos: okien nie paliło się światło.Przeszedłem na chodnik,- Czy to doktor Piwowski? - padło lakonicznie mijając niewielkie ogródki znajdujące się przedpytanie, ale nawet te kilka dzwięków pozwoliło mi budynkiem, rzecz na ogół niespotykaną w naszychwyczuć w tonie rozmówcy duży niepokój.miastach, ale jakże urozmaicającą urbanistyczną- Tak, to ja.W czym mogę pomóc? - zapytałem pustynię.najgrzeczniej jak mogłem czując, że nie jest to zwykły Zapowiedzianego transportu jeszcze nie było.telefon z prośbą o pomoc medyczną.Tego numeru nie Stałem, nasłuchując dzwięków dochodzących z głównejpodawałem moim pacjentom.Oni dzwonili zazwyczaj ulicy przebiegającej za szkołą, do której uczęszczałemna numer komórkowy, o tej porze trafiając na przed laty.Cisza sprzyjała rozmyślaniom.Na razieautomatyczną sekretarkę.starałem się nie snuć żadnych domysłów, co do- Mówi podporucznik Adam Jastrzębski ze sztabu powodów tego nocnego alarmu.Oglądając wieczorneOkręgu Dolnośląskiego, kod Alfa-Alfa - usłyszałem w wiadomości, nie zauważyłem, by cokolwiek groznegoodpowiedzi.-Otrzymał pan kartę mobilizacyjną, proszę stało się w Europie czy na świecie.Wiedziałem jednak,natychmiast zgłosić się w macierzystej jednostce.że ta mobilizacja to nie zwykłe ćwiczenia, na jakie- Aleja.- szczerze mówiąc, zaskoczył mnie i nie wzywano mnie od czasu do czasu, nie pozwalającwiedziałem za bardzo, co mam powiedzieć.- Ale jak? zgnuśnieć w cywilu.Nigdy nie kazano mi zabierać na- Za kilka minut pod pana dom podjedzie manewry zestawu mobilizacyjnego.Ten drobny, byłonieoznakowany samochód.Proszę zabrać zestaw nie było, szczegół wskazywał, że coś się wydarzyło.mobilizacyjny i czekać na transport przed bramą.Mimo usilnego przetrząsania pamięci, nie znalazłem- Tak jest - wymamrotałem do słuchawki, ale nikt niczego, co mogłoby by przyczyną mobilizacji.już tego nie usłyszał.Mój rozmówca rozłączył się w Postanowiłem nie interpretować zbyt pochopniemomencie wypowiedzenia ostatniego słowa.Zapewne faktów.Za kilkanaście minut, jak tylko dotrę domiał jeszcze wiele takich telefonów do wykonania.jednostki i trafię na odprawę, powinienem poznaćWstałem z łóżka i przejechałem dłonią po twarzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]