[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jak myślisz, Błażej, ile tego świństwa rozpuściław wodzie? Trudno tak na oko stwierdzić, ale pływa tu tylepłatków, że dawka jest niezła.Uwaga!  zawołał nagle, alewłaściwie niepotrzebnie.Marcie nie udało się wytrącić mufiliżanki z ręki.Nie udało się jej w ogóle zbliżyć nawystarczającą odległość do Błażeja.W momencie bowiem,gdy usiłowała do niego doskoczyć, ożyła Magdalena,chwyciła ją za związane gumką włosy, szarpnęła do tyłu, niezwalniając chwytu drugą rękę wczepiła w czub nad czołem iz całej siły zaczęła targać głową Marty. Wystarczy! Zostaw trochę dla Pawła, jemu też sięnależy  powiedział Błażej.Rockefeller to ma dobrzeNikt nie pomyślał nawet o śnie, gdy w dwie godziny póz-niej siedzieli w składzie zmniejszonym o osobę Marty.Toona okazała się winną śmierci Marcina.A był to fakt, wktóry nie można było wątpić wobec potwierdzenia go przeznajbardziej zainteresowaną w ukryciu zbrodni osobę.Kiedybowiem Martę, zszokowaną cudownym uzdrowieniemAndrzeja, spytali o to panowie w cywilu (milicja przybyła zniewiarygodną wprost szybkością), przyznała się zarównodo tego, że przyprawiła Marcinowi mleko, jak i do zamachuna Andrzeja.Wszystko to razem nie zmniejszało jednakzdumienia spowodowanego niezwykłym przebiegiemwieczoru.Zarzucano Pawła chaotycznymi pytaniami w takiej ilości, że niepodobieństwem było odpowiedzieć nanie.Nie stawiała pytań tylko Magdalena, patrzyła za to naPawła w zdumionym zachwycie. No, stary, opowiedz nam, jak do tego doszedłeś rozluzniony Błażej szczerzył po swojemu zęby  poje-dyncze pytania stawiać będziemy pózniej. Niech Andrzej opowie, to przecież on przygotował całyspektakl, w którym zagrał zresztą główną rolę  Pawełsprawiał wrażenie zmęczonego i jakby niezbyt za-dowolonego. Zdolny jestem, co? Rockefeller, gdy udaje agonię, to siętak długo telepie, że trzeba go w końcu wiązać.A mówił niebędę, staje przede mną widmo braku piwa  popatrzył nanędzne resztki, przykrywające dno ostatniej z nieopróżnionych butelek. Jutro kupię ci całą skrzynkę  powiedziała Magdalena. Byczo! To będę miał dwie.Bo właśnie przed chwiląobiecałem sobie to samo. Czy Marta rzeczywiście chciała ciebie zabić? Nic z tegonie rozumiem.Przestań błaznować i powiedz dlaczego Barbara nie otrząsnęła się jeszcze ze zdumienia. To nie było głupie z jej strony, choć ostatecznie właśnieto ją pogrążyło.Myślę zresztą, że nie zrobiłaby tego, gdybynie moja słodka Basieńka. Ja?  Barbara aż podskoczyła. A ty! Gdy zaczęłaś gaworzyć o mleku, po któregowypiciu mnie ścięło z nóg, Marta wyraznie przybladła.Stało się dla niej jasne, że możesz potwierdzić moje przy-puszczenia.Tak, robaczki, w tym mleku był anticol, diag-noza lekarza w szpitalu była bezbłędna. No to co z tego? Gdzie tu mój udział? Marta nie wiedziała, że ktokolwiek z nas kojarzy faktwypicia przez Andrzeja mleka z jego atakiem.Ty zaśmówiłaś nie tylko o mleku wypitym przez Andrzeja, ale itym, które wypił Marcin  wyjaśniał Paweł. Poza tymMarta zorientowała się błyskawicznie, że ty widziałaś ktoprzyprawiał mleko.  Ja widziałam? Co ty pleciesz! Widziałaś! Musisz tylko chwilę pomyśleć.Barbara zaczęła myśleć w sposób jak najbardziej wi-doczny.Zmarszczyła czoło, oczy wbiła w sufit, zesznu-rowała usta.Po tym pokazie głębokiego namysłu powie-działa: Mleko musiała mieszać Marta, to jasne.O rany! Takbyło.Widziałam, jak Marta mieszała w kuchni mleko.Aleskąd ty o tym wiesz? Domyśliłem się z tego, co mówiłaś dziś rano.Drwiąc zemnie podałaś mi motyw, dla którego  zabiłaś Marcina idodałaś: wrzuciłam mu tabletki do mleka, zamieszałam ipodałam.Teraz rozumiesz? Pewnie, że rozumiem! Ale jaki to ma związek z An-drzejem? Ma ptaszynko, ma.Kiedy wczoraj rano powiedziałemMarcie, że znalazłem się w szpitalu przez jej mleczko iczekam na wynik sekcji Marcina, aby przekazać milicjimoje spostrzeżenia, między innymi to, że widziałem, jakpodawała Teresie tabletki, nie przejęła się wcale.Powie-działa:  Jesteś zapijaczony wariat, o którym wszyscy wie-dzą, że w życiu nie powiedział prawdy.Coś w tym jest uśmiechnął się smętnie Andrzej. I nagle ty wyskakujesz ztym samym podejrzeniem, tyle że skierowanym wpożądanym dla Marty kierunku. Po zamilknięciu Andrzeja byłabyś dla Marty bardzocennym świadkiem  uzupełnił Paweł. No, ale przecież musiałoby wyjść na jaw, kto otrułAndrzeja! No, kto? Marta! Wszyscy to wiemy, co ty kręcisz? Kto mu podawał wodę?  pytał dalej Paweł. Wodę? Błażej  powiedziała Barbara słabym głosem. No widzisz.Udowodnienie tego, że właśnie Martaspreparowała wodę, byłoby trudne.Wszyscy wpadli wpanikę i biegali jak ślepi.W kuchni były aż trzy osoby:Marta, Magdalena i Ali.Wiem, bo obserwowałem uważnie, choć przyznam, i ja uległem emocji.Nie byłem przy-gotowany na zaimprowizowaną przez Andrzeja scenę. Ale po co ona to robiła? I skąd właśnie wiedziałeś otym?  nie ustępowała Barbara  to jest niewiarygodne. Właśnie  poparł ją Ali. Wiecie? Spać mi się chce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •