[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlatego otrzymałem mieszkanie w WEF-395, weterani mieli pierwszeństwo. Ach, tak odrzekł doktor Jones, odmierzając czas cichym tykaniem. Wojnaz Bloblami. Walczyłem w niej trzy lata dorzucił Munster, nerwowo przygładzając długie,czarne, rzednące włosy. Nienawidziłem Blobli i zgłosiłem się na ochotnika, miałemzaledwie dziewiętnaście lat i dobrą pracę lecz krucjata mająca na celu oczyszczenieUkładu Słonecznego wydawała mi się najważniejsza. Hm mruknął doktor Jones, tykając i kiwając głową. Walczyłem dzielnie ciągnął Munster. Zostałem nawet dwukrotnie odzna-czony i otrzymałem pochwałę za odwagę.Uzyskałem stopień kaprala.Własnoręczniezniszczyłem satelitę obserwacyjnego najeżonego Bloblami; nigdy nie wiedzieliśmy do-400kładnie, ilu ich było, ponieważ, jako Bloble, mają zwyczaj stapiać się z sobą i chaotycz-nie rozdzielać. Owładnięty emocjami zamilkł.Samo wspomnienie i rozmowa o woj-nie były ponad jego siły.opadł na kozetkę, zapalił papierosa i spróbował się uspokoić.Bloble pierwotnie wyemigrowały z innego układu gwiezdnego, prawdopodobniez Proximy.Kilka tysięcy lat temu osiedliły się na Marsie i na Tytanie, z dużym powo-dzeniem uprawiając tam ziemię.Wywodziły się z jednokomórkowych ameb, mającychdość znaczne rozmiary i złożony układ nerwowy, lecz jednak ameb, poruszały się dzię-ki nibynóżkom i rozmnażały przez podział.Nie były przychylnie nastawione do terrań-skich osadników.Wojna wybuchła na płaszczyznie ekologicznej.ONZ-owski wydział pomocy zagra-nicznej dążył do zmiany atmosfery na Marsie; pragnął uczynić ją korzystniejszą dla ter-rańskich osadników.Owa zmiana jednak okazała się całkowicie nie do przyjęcia przezistniejące tam kolonie Blobli.Wywiązał się konflikt.Zmiana połowy atmosfery, jak zauważył Munster, nie wchodziła w rachubę.W ciągudziesięciu lat przekształcona atmosfera rozprzestrzeniła się po planecie, powodując domniemane cierpienie Blobli.Te w odwecie wysłały w kierunku Terry swojąarmadę i umieściły na orbicie serię zaawansowanych technicznie satelitów przezna-czonych do stopniowej zmiany atmosfery terrańskiej.Do zmiany naturalnie nigdy niedoszło, gdyż Rada Wojenna przy ONZ podjęła natychmiastowe kroki; satelity zostałyzniszczone za pomocą pocisków samo naprowadzających.działania wojenne nabra-ły rozpędu. Czy jest pan żonaty, panie Munster? zapytał doktor Jones. Nie, proszę pana odparł Munster. Poza tym. Zadrżał. Zrozumie pan,dlaczego, gdy dojdę do końca mojej opowieści.Widzi pan, doktorze. Zgasił papie-rosa. Będę szczery.Byłem terrańskim szpiegiem.Otrzymałem to zadanie dzięki mę-stwu na polu bitwy.wcale o nie nie prosiłem. Rozumiem odrzekł doktor Jones. Naprawdę? Munsterowi załamał się głos. Czy zdaje pan sobie sprawę z te-go, co należało wtedy uczynić, aby zamienić Terrańczyka w dobrego szpiega, mającegodziałać wśród Blobli?Doktor Jones skinął głową. Tak, panie Munster.Musiał pan zrzec się ludzkiej postaci i przybrać odrażającąformę Blobla.Rozgoryczony Munster nie odpowiedział, na przemian zaciskał i rozwierał pięści.Z siedzącego naprzeciw niego doktora Jonesa dobywało się niezmienne tykanie.Tego wieczoru, w swoim niedużym mieszkaniu w WEF-395, Munster otworzył małąbutelkę whisky Teacher s i pił ją w samotności z kubka, gdyż brakowało mu energii, bywyjąć z sza4�i nad zlewem szklankę.401Co wyniósł z dzisiejszej sesji z doktorem Jonesem? Nic, o ile dobrze się zorientował.Wiedział jedynie, że poważnie naruszyła ona jego nadwątlone oszczędności.nadwą-tlone, ponieważ.Ponieważ mimo wysiłków własnych i Agencji Szpitalnej przy ONZ, prawie na dwa-naście godzin w ciągu dnia z powrotem przybierał swój dawny, wojenny, Blobli kształt.W samym środku mieszkania w WEF-395 zamieniał się w bezkształtną, jednokomór-kową plamę.Jego jedynym zródłem finansów była nieduża pensja wypłacana przez Radę Wojenną.Znalezienie pracy nie wchodziło w rachubę, gdyż jak tylko zostawał zatrudniony, strespowodował natychmiastową przemianę na oczach nowego pracodawcy oraz współpra-cowników.Nie sprzyjało to nawiązywaniu udanych kontaktów zawodowych.Co było do przewidzenia, teraz, o godzinie ósmej wieczorem, poczuł nadchodzącąprzemianę.Było to znajome uczucie, nienawidził go.Pospiesznie dopił whisky, postawiłkubek na stole.i poczuł, jak przybiera postać jednolitej substancji.Zadzwonił telefon. Nie mogę odebrać zawołał.Przekaznik telefoniczny odebrał jego zalęknionąwiadomość i przekazał ją dzwoniącemu.Munster stał się przezroczystą, galaretowatąmasą pośrodku dywanu; podpełzł do telefonu, który pomimo jego apelu nadal dzwonił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]