[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie jestem pewien,czy jest to odpowiedni obiekt dla naszego eksperymentu. Znajduje się w stanie dalekim od przytomności, ale to o niczym nie świad-czy.Jak wynika z danych zebranych przez misje etnograficzne, tubylcy, razw miesiącu, obchodzą hucznie święto nazywane przez nich wypłatą.Z reguływówczas piją specjalny specyfik wywołujący u nich ostre zaburzenia czynnościżyciowych. Hmm, to niebezpieczne dla ich białkowych organizmów? Tak, zdarzają się przypadki śmiertelne.Nasi etnografowie sądzą, że w tensposób te istoty usiłują się skontaktować z wyższymi siłami.Nadzieja na pełen71 kontakt jest tak silna, że gotowi są przyjąć na siebie ryzyko.Dokonamy terazpróby odczytania zasobów jego pamięci.Specjalna pięciowymiarowa sonda zagłębiła się w mózgu Jakuba. Wyniki testów?  zapytał. Tak, bracie dowódco.Oto one  technik podał mu kilka arkuszy złotejfolii.Dowódca wczytał się w ich treść. Stężenie alkoholu we krwi: dwanaście promili  stwierdził. To trzyrazy więcej niż wynosił rekord zanotowany przez grupę etnograficzną działającąw Rosji. Ba, nastąpiła już częściowa denaturacja białka. Przeżyje? W jego umyśle znalezliśmy ślady kilku podobnych stanów.Prawdopodob-nie tak.Ponadto mamy ciekawe wyniki pomiarów jego inteligencji. Tak? Sprawność umysłu sto siedemdziesiąt jednostek przy normie sto czterdzie-ści.Pamięć sto dwadzieścia jednostek przy normie osiemdziesiąt.Zdolności ko-jarzenia faktów sto dwadzieścia przy normie osiemdziesiąt. Przyjęte.Referuj dalej. Agresywność dwieście przy normie pięćdziesiąt.Nastawienie do kontak-tów z przybyszami z kosmosu zerowe.Nigdy o nas nie słyszał. To jakaś bzdura.Przecież każdy chyba słyszał. Widocznie on nie.Co robimy? Założymy mu implant do mózgu.Z jednej strony będzie trochę go hamo-wał w niszczeniu swojego organizmu, z drugiej strony będziemy mieli świeżeinformacje, co robi i gdzie się znajduje. Dobrze.Model J-23? Myślę, że tak.* * *Jakub czuł się dziwnie.Z reguły, gdy pił, nic mu nie szumiało w uszach.A dzi-siaj czuł jakieś wibracje.Siedział w gospodzie w Wojsławicach.Naprzeciw niego,za stołem, siedział radziecki generał, który zapragnął wygrać pojedynek z Jaku-bem dla ratowania honoru jednostki.Pułkownik siedział na krześle, na miejscudla sekundantów.Nie pił.Lekarze zabronili mu przez pół roku brać alkohol doust.Jakub przerwał na parę minut picie wódki, aby dla odmiany popić piwem.Brzęczenie w uszach nasiliło się.A potem niespodziewanie z jednego ucha po-szedł mu dym.Spostrzegł to tylko generał.72  To na pewno delirium  wydedukował.Zdziwiło go to.Nigdy jeszcze nie miał delirium po czterech butelkach.Zawszepotrzebował co najmniej sześciu. Chyba się starzeję  powiedział w zadumie. A ile masz lat?  zagadnął Jakub. Sześćdziesiąt. E, to jeszcze nie wiek.Ja mam osiemdziesiąt trzy.Wypił jeszcze szklankę wódki.Poczuł przez moment dziwny ból głowy, a po-tem ból ustąpił.Zniknęło też uparte brzęczenie.* * *Wysoko na orbicie geostacjonarnej dowódca ze smutkiem popatrzył na ekran. Koniec emisji  powiedział. Co się stało?  zaniepokoił się technik, który obserwował na sąsiednimekranie innego osobnika. Spalił implant. HOTEL POD AUPIE%7łC, CZYLI WAKACJE JAKUBAWDROWYCZAZciany chałupy Jakuba, pobielone po raz pierwszy od siedemdziesięciu lat,lśniły blaskiem.Miedziane kociołki i patelnie, wypolerowane popiołem, piaskiemi ruską pastą diamentową, wisiały w karnym rządku.Słoneczko wpadało przezumyte, po raz pierwszy od wstawienia, szyby w oknach.Odbiwszy się od wycykli-nowanego blatu stołu, zapalało w rondlach małe słoneczka.Dziurawą, pogryzionąprzez myszy podłogę przykrył kupiony w gieesie dywan, a żarówka, wisząca nakablu pod sufitem, została zręcznie zamaskowana chińskim lampionem.BarłógWędrowycza, nakryty dobrze wyprawioną krowią skórą, zmienił kształt i terazwyglądał z grubsza jak tapczan.Sam Jakub, umyty i ogolony, wbił się w nowiutki, ortalionowy dres.Jego wier-na kurtka spoczywała dobrze ukryta na strychu.Z tegoż strychu egzorcysta ścią-gnął wyszabrowane kiedyś w pałacu Poletyłłów srebra i sztućce.Zastawa lśniła.Egzorcysta całą noc polerował ją pastą do zębów.Pasta wprawdzie była jeszczeprzedwojenna, ale, jak się okazało, do czyszczenia sreber jeszcze mogła się nadać.Na kominku piekły się szaszłyki, a w kieliszkach czerwieniło się prawdziwe fran-cuskie wino, kupione od Ukraińców. Pachnie znakomicie  pochwaliła synowa.Jakub uśmiechnął się, prezentując rząd nieskazitelnie białych zębów.A potempoprawił okulary w szylkretowej oprawie.Zarówno sztuczną szczękę, jak i oku-lary pożyczył od Semena. To bardzo stary przepis  powiedział. Dziadku, a gdzie ty jedziesz w tym roku na wakacje?  zapytał wnukJakuba, Maciuś.Egzorcysta spojrzał na niego zdziwiony. A co to są wakacje?  zagadnął. No, jak nie ma szkoły, to można wyjechać gdzieś nad morze albo w góry.74 Staruszek zadumał się.Szkoła.Faktycznie, chodziła tu ostatnio taka jedna ję-dza z PKC i mówiła, że jak ktoś się chce nauczyć czytać albo pisać, to będzieorganizowany kurs dla byłych pegeerowców.Jakub wyśmiał ją wtedy i napisałz pamięci połowę alfabetu kredą na stodole [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •