[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie \yją w zgodzie? Ale\ wprost przeciwnie.Po prostu są w tym samym biznesie, Iadon ma flotękupiecką  jego statki podró\ują po Morzu Fjordelskim, podobnie jak statki Telrii.To czyniich rywalami. I tak wydaje mi się dziwne, \e tu przybył  odparła Sarene. Mój ojciec nigdy niebywa na takich przyjęciach. Dlatego \e twój ojciec jest dojrzałym władcą, lady Sarene.Iadon wcią\ pozostajezafascynowany swoją potęgą i korzysta z ka\dej okazji, \eby się nią rozkoszować. Shudenrozejrzał się wokół bystrym wzrokiem. Choćby ta sala. Ta sala? Skinął głową. Zawsze, kiedy Iadon przybywa na przyjęcie, wybiera sobie salę obok główneji pozwala, by co wa\niejsi goście skupiali się wokół niego.Szlachta jest do tego przyzwyczajona.Osoba wydająca bal zwykle wynajmuje drugą orkiestrę i wie, \e powinnaprzygotować drugie, bardziej kameralne przyjęcie poza głównym balem.Iadon dał dozrozumienia, \e nie zamierza zadawać się z osobami, które stoją w hierarchii społecznejznacznie ni\ej od niego.to spotkanie jest przewidziane tylko dla diuków i dobrzesytuowanych hrabiów. Ale ty jesteś baronem  zauwa\yła Sarene.Shuden uśmiechnął się i upił łyk wina. Jestem specjalnym przypadkiem.Moja rodzina zmusiła Iadona do nadania jej tytułu,podczas gdy pozostali zdobywali swoje tytuły bogactwem i \ebraniną.Mogę sobie pozwolićna pewne swobody, na które nie mógłby sobie pozwolić \aden inny baron, bo Iadon wierównie dobrze jak ja, \e kiedyś będę lepszy ni\ on.Zwykle spędzam tu tylko parę chwil, niewięcej ni\ godzinę.Wolę nie nadu\ywać królewskiej cierpliwości.Oczywiście, dzisiaj to niema znaczenia. Dlaczego? Poniewa\ mam ciebie  odrzekł. Nie zapominaj, lady Sarene.Jesteś tu najwy\szaw hierarchii, jeśli nie liczyć pary królewskiej.Sarene skinęła głową.Przyzwyczaiła się do wysokich stanowisk  w końcu sama byłacórką króla  ale nie rozumiała arelickiej skłonności do wykorzystywania pozycji społecznej. Osoba Iadona wszystko zmienia  szepnęła, kiedy król ją zauwa\ył.Jego wzrok padł na nie całkiem czarną suknię i władca wyraznie spochmurniał.Mo\e ta suknia nie była jednak najlepszym pomysłem, zastanowiła się Sarene.Jednakw tej samej chwili jej uwagę przyciągnęło coś innego. A co on tutaj robi?  szepnęła, widząc jaskrawo odzianą postać odstającą od tłagości jak czerwona blizna.Shuden powędrował wzrokiem za jej spojrzeniem. Gyorn? Zawsze przychodzi na bale dworskie.Na pierwszym pojawił się bezzaproszenia i tak się dumnie obnosił, \e od tamtej pory nikt nie ośmielił się zapomnieć wysłaćmu zaproszenia.Hrathen rozmawiał z małą grupką mę\czyzn, a jego lśniący, czerwony napierśniki peleryna odcinały się wyraznie na tle delikatniejszych barw odzienia innych gości.Gyorn conajmniej o głowę przewy\szał wszystkich na sali, a jego naramienniki miały długość stopy.Trudno było go przeoczyć.Shuden uśmiechnął się. Niezale\nie od tego, co o nim myślę, jestem pod wra\eniem jego pewności siebie.Tego pierwszego wieczoru wmaszerował na prywatne przyjęcie króla i zaczął rozmawiaćz jednym z diuków, a królowi ledwo skinął głową.Najwyrazniej Hrathen uwa\a, \e tytuł gyorna nie jest gorszy ni\ tytuły innych obecnych w tej sali. Na Wschodzie królowie zginają karki przed gyornami  odparła. Dosłowniepełzają, kiedy odwiedza ich Wyrn. A wszystko to zaczęło się od starszawego Jindo  zauwa\ył Shuden, wymieniającich kielichy na pełne, kiedy mijali kolejnego lokaja z tacą.To wino było ze znacznie lepszegorocznika. Zawsze mnie interesowało, co zrobiliście z naukami starego Kesega. Wy?  zapytała Sarene. Jestem Korathi.nie wrzucaj mnie do jednego workaz gyornem.Shuden uniósł dłoń. Przepraszam.Nie chciałem być nieuprzejmy.Sarene się zawahała.Shuden mówił po aonicku i mieszkał w Arelonie, sądziła więc,\e jest Korathi.Pomyliła się.Shuden wcią\ był Jindyjczykiem  jego rodzina wcią\ wierzyław Shu-Keseg, religię spokrewnioną zarówno z Korathem, jak i Derethem. Ale  snuła głośno rozmyślania  Jindo jest przecie\ teraz Derethi.Twarz Shudena pomroczniała.Spojrzał na gyorna. Zastanawiam się, co myślał sobie wielki mistrz, kiedy dwaj jego uczniowie, Korathi Dereth, wyjechali nauczać na ziemie północy.Keseg uczył jedności.Ale co miał na myśli?Jedność umysłów, jak uwa\a mój lud? Jedność miłości, jak głoszą wasi kapłani? Czy jednośćposłuszeństwa, w którą wierzą Derethi? W końcu zaczynam się zastanawiać, jak to mo\liwe,by ludzkość tak skomplikowała całkiem prostą koncepcję. Pokręcił głową. W ka\dymrazie tak, pani, Jindo jest teraz Derethi.Mój lud pozwala Wyrnowi uwa\ać, \e daliśmy sięnawrócić, jest to bowiem lepsze ni\ walka.Wielu jednak teraz kwestionuje tę decyzję.Artethowie stają się coraz bardziej wymagający. Zgadzam się.Shu-Dereth nale\y powstrzymać.To wypaczenie prawdy  wtrąciłaSarene.Shuden się zatrzymał. Nie powiedziałem tego, lady Sarene.Ducha Shu-Keseg stanowi akceptacja.Jestmiejsce dla wszystkich nauk.Derethi uwa\ają, \e to, co robią, jest właściwe. Urwał,spojrzał z ukosa na Hrathena, po czym kontynuował:  Ten tutaj jednak jest niebezpieczny. Czemu on, a inni nie? Byłem na jednym z kazań Hrathena  rzekł Shuden. Nie przemawia z serca, ladySarene, lecz z umysłu.W nawróceniach interesują go liczby, a nie wiara zwolenników.Toniebezpieczne.Spojrzał na towarzysza Hrathena.  Ten te\ mnie niepokoi  wyznał, wskazując mę\czyznę o jasnych, prawie białychwłosach. Kto to?  zapytała Sarene. Waren, najstarszy syn barona Diolena  wyjaśnił. Nie powinno być go w tej sali,ale zdaje się, \e swoje bliskie powiązania z gyornem wykorzystuje jako zaproszenie.Warenkiedyś był znany jako niezwykle pobo\ny Korathi, ale teraz twierdzi, \e ukazał mu sięJaddeth i za\ądał jego nawrócenia na Shu-Dereth. Panie mówiły o tym dzisiaj  odparła, obserwując Warena. Nie wierzysz mu? Zawsze uwa\ałem, \e pobo\ność Warena jest na pokaz.To oportunista, a przesadnapobo\ność przyniosła mu popularność.Sarene przyglądała się białowłosemu mę\czyznie.Był bardzo młody, ale nosił sięz wielką pewnością siebie i dumą.Jego nawrócenie stanowiło niebezpieczny znak.Im więcejludzi zbierze Hrathen, tym trudniej będzie go powstrzymać. Nie powinnam była zwlekać tak długo  mruknęła. Z czym? Z tymi balami.Hrathen wyprzedza mnie o cały tydzień. Zachowujesz się tak, jakby to była osobista walka między wami  zauwa\yłz uśmiechem Shuden.Sarene nie przyjęła jego słów tak lekko, jak on je wypowiedział. Osobista walka, w której stawką są losy narodów. Shuden!  rozległ się nagle czyjś głos. Widzę, \e tym razem zgubiłeś swojekółeczko adoratorek! Dobry wieczór, lordzie Roialu  rzekł Shuden, kłaniając się starszemu mę\czyznie. Tak, dzięki mojej towarzyszce zdołałem ich dzisiaj uniknąć. Ach, śliczna księ\niczka Sarene!  zawołał Roial i ucałował ją w rękę. Widzę, \etwoja skłonność do czerni osłabła. Nigdy nie była silna, panie  odparła, dygając. Mogę sobie to wyobrazić  stwierdził z uśmiechem Roial i znów spojrzał naShudena [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •