[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Depresyjna Baltic kiwała się na obrotowym krześle w jadalni i zdawało się, że wkrótce wejdzie w stan stuporu.Oznaczałoby to dla mnie kolejną terapeutyczną porażkę i powrót dziewczyny do kriofagu.Natomiast zdumiewająco uaktywnił się Oinson.Przemieszczał korpulentne ciało w rozmaite miejsca, myszkował oczami po pustych ścianach i zadawał zaskakujące pytania.Starałem się odpowiadać w miarę skromnych możliwości, ale dręczył mnie nowy problem.Zaskoczyła nas awaria kriofagów.Zaczęło się wczoraj.Mieliśmy wieczorem wybudzić paranoidalnego Slythona, ale procedura rekriotyzacji uległa zakłóceniom.Dwa niezależne od siebie egzoprocesory sugerowały awarię endoprocesora pacjenta.Masło maślane.Podobnie było ze Stephie Koralskym i Hiry Flace; później z pozostałymi, rozpisanymi w planie rekrio.Wszyscy mieli uszkodzone endoprocesory, blokujące ostateczną fazę termoregulacji zmrożonych ciał.Nie potrzebowałem symulacji kryzysowych z centralnego.Na mój nos, prawdopodobieństwo wystąpienia tylu awarii naraz było niemożliwe.Coś się totalnie popieprzyło.Postanowiłem skoncentrować się na rozmrożonych, uznając, że procesory przestają być dla mnie partnerem.Wyczuwałem, że kryzys dopiero się zaczyna.Oinson zbliżał się bokiem, demonstracyjnie patrząc nie na mnie, lecz w przymglone lodem pancerze kriofagów.- Czy mrówki mogą mieć poczucie wstydu, jeśli trapi je mlekotok?- Że jak? - sieknąłem podejrzliwie.Wyglądał jak posapująca lalka.Międlił jęzorem i nadymał zaróżowione policzki.Nie miałem pojęcia, czy to po neuroleptykach (zwiększyłem mu dawki czując, że przeżywa coraz więcej objawów produktywnych), czy inne efekty związane z chorobą.Bałem się, że cierpi, a nie chciałem, żeby ktokolwiek z moich biedaków męczył się przez świetliste pomysły „Easylmagines".Puknąłem palcem w siekacze, co zazwyczaj pomaga mi zebrać myśli.Nie tym razem.- A jeśli mrówki mają poczucie wstydu, to dlaczego ja o tym nie wiem? - nie dawał za wygraną schizofrenik.- Wyluzuj, człowieku - odpowiedziałem łagodnie.- Jeśli nawet przeżywają takie cuda, nie ma to związku z naszym pobytem na Jomamits III.Nie znajdziesz tu mrówek.Nie da rady tego sprawdzić.Popatrzył bez wyrazu, pokręcił śmiesznie okrągłą głową i wrócił do Mullena, którego katował równie niejasnymi pytaniami.- Ty, Rizzald - zaatakował znienacka Mullen zza jego pleców.- Mamy tu zabezpieczenia? Jakieś lasery czy coś w tym stylu.- Tak.Mamy jeden laser, sterowany przez centralny „Snake'a".Uaktywniłem też skaning otoczenia, na wypadek gdyby coś większego niż patykowce chciało do nas podejść.Jest sprzężony z laserem.Jeśli coś się zbliży, laser „Snake'a" zapyta czy chcemy to wyeliminować.Nie jest źle, Vernon.To porządna kapsuła.Podrapał zwoje folii na kolanach i zasłonił się holoefektem.Przedstawiał nagie, owłosione pośladki, na których widniała uszata twarz szczerząca ostre siekacze i połyskująca nerwowo mrugającymi powiekami.Durna, pusta twarz z włosami zakręconymi za wielkie uszy.Może bym się i zaśmiał, gdyby nie było to moje oblicze.- Musisz mi dokuczać? - Westchnąłem pojednawczo.- Nie zebrałem nawet tyle forsy, żeby mi skorygowali małżowiny.Starzy też nie są bogaci.Ojciec pracuje przy reduktorach zużytych opakowań, a matka pomaga robić wystawy w domu towarowym z miniaturowymi małpami.Nie mam bogatej żony ani rodzeństwa, które zrobiło karierę w holostrefie.Jestem golcem, chłopie.Mullen odwrócił się plecami i zredukował obraz owłosionych pośladków.- Dzięki - mruknąłem, kierując się do zbiornika z Niną.Tutaj szło dobrze.Zapisy z mięśni i skóry sugerowały poprawę kondycji.W jej żyły ładowały się wzbogacone aminokwasy, a sonda masowała pusty żołądek, imitując proces trawienia.Zdaje się, że nie odczuła nawet obecności patykowatych stworzeń.Była jak zawsze: wysoko ponad realia, nieprzystępna i obojętna wszystkim cudom wokół.Dawno powinna umrzeć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •