[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się doświadczać czegoś podobnego.Jeszcze nigdy w Tamtym Zwiecie doznania wszystkich zmysłów nie byłytak czyste i intensywne, a symulacja jego własnego ciała tak pełna.Pierwszą rzeczą, o jakiej pomyślał, było sprawdzenie Traka - jakprzebiega jego Nić i gdzie w tej chwili znajduje się on sam.Ale w miejscu, gdzie powinien znajdować się panel kontrolny Traka,nie było niczego.Poruszył ze zniecierpliwieniem ręką, przywołując go,potem energicznym wyma-chem przedramienia odwołał się bezpośredniodo sterownika - ale i to niczego nie dało.Obrócił się gwałtownie ku tylnejścianie Studni.Zciany nie było.W miejscu, które teraz znajdowało się nie wiadomo gdzie, sercespoczywającego bezwładnie na fotelu ciała przyspieszyło w spazmieprzerażenia; w zwężających się gwałtownie żyłach wzrosło uderzeniowociśnienie krwi.Jego Studnia przestała istnieć.Oprogramowanie, wiążące go zTamtym Zwiatem, oprogramowanie, nad którym potrafił panować, znalazło się poza jego zasięgiem.Rzucił ze złością o ziemię sztyletem, który potoczył się z brzękiempo posadzce.W takiej sytuacji, gdy coś działo się z Nicią, sterownikpowinien automatycznie wylogować go z sieci, w jakimkolwiek jej miejscuakurat przebywał, i uruchomić program powrotny, który łagodnie ściągniego do punktu wyjścia.Przez przygnębiająco długi czas nic się nie działo.- Tak.Straciłeś Nić i nie odzyskasz jej, dopóki nie zakończy siętwoja próba - odezwał się wewnątrz jego głowy szczękliwy, metalicznygłos.Rozejrzał się.Powietrze nad pobłyskującym sztyletem zgęstniało,wydęło się jak soczewka, potem zaczęło formować w kształt ludzki inasycać się barwą, aż wystąpiła z niego postać, sprawiająca wrażenie,jakby ulano ją z płynnego, ciemnego żelaza.- Wolno ci teraz pytać, ale na niektóre pytania nie otrzymaszodpowiedzi.Będą one przedmiotem oceny, tak jak wszystko, co zrobiłeś ipowiedziałeś od chwili, kiedy po raz pierwszy zostałeś wprowadzony wrzeczywistość wirtualną i skorupę Netu.Decyzji, jaka na tej podstawiezapadnie, nie poznasz, ale jej skutki określą twoje dalsze życie.%7łelazny nie poruszał ustami, głos nadal rozlegał się bezpośrednio wgłowie Roberta.Przewodnik skończył i złożył ręce na piersi, skinieniemgłowy zaznaczając, iż teraz kolej na pytania.- Gdzie jestem?- W miejscu sieci, które nazywamy Corbenicem.- Co to za miejsce?- Corbenic jest lokalną siecią sieci wirtualnych, opartą na stacjachistniejących w różnych krajach, których lokalizacja, ilość oraz architekturapołączeń znana jest tylko najgłębiej wtajemniczonym użytkownikomCorbenicu.Przełknął z trudem ślinę, ale nie był już w stanie zgadnąć, czy jegopozostawione nie wiadomo gdzie ciało powtórzyło ten gest, czy teżsymulacja komputerowa w Corbenicu sięgała nawet tak drobnych szczegółów.- Po co - zapytał - istnieje Corbenic?- Aby udzielać pomocy kataryniarzom, którzy jej potrzebują.Atakże by umożliwić im wspólne działanie i wywieranie na świat wpływuodpowiedniego do naszego znaczenia.Robert cofnął się kilka kroków.Miejsce, które wyławiał z ciemnościkrąg świecy, sprawiało wrażenie jakiejś królewskiej garderoby, możeprzedsionka sypialni.Podszedł do stojącego o kilka kroków empirowegokrzesła i przysiadł na nim, wciąż bezskutecznie starając się znalezć jakąśskazę na doskonałości symulowanego świata.- Więc znalazłem się tutaj, bo potrzebuję pomocy?- Znalazłeś się tutaj z innej przyczyny, ale to fakt, że jejpotrzebujesz - głos wydawał się pozbawiony intonacji.%7łelazna głowaporuszyła się kilkakrotnie powoli w górę i w dół.- Nawet nie zdajesz sobiesprawy jak bardzo.Podczas ostatnich stu dziewięciu minut popełniłeświele błędów, w tym co najmniej trzy dużego kalibru.Wydostałem cię zPiramidy na sekundę przed wzbudzeniem jej systemu antywłamaniowego.Zapomniałeś zupełnie o bekapowaniu przebić sieciowych.Nie wiedziałeś okontrodzewie dezaktywującym program ścigający, który należywprowadzić w ciągu pierwszych czterdziestu sekund po wlogowaniu się doPiramidy; system nie podaje otwartego wezwania właśnie po to, by w tennajprostszy z możliwych sposobów wyłapać od razu na wejściupróbujących włamania żółtodziobów.No i w końcu, złamałeś wewnętrznąinstrukcję pracy z bazą danych Piramidy.Od użytkowników o tak niskimprzywileju sieciowym jak ten, którym się posłużyłeś, wymaga onaprzeszukiwania zasobów poprzez wejście z menu do jednego z istniejącychindeksów, a nie poprzez samodzielne ich tworzenie, jak to zazwyczaj robiąw obcych sieciach researcherzy.Każdy z tych trzech błędów, wzięty zosobna, wystarczałby do ściągnięcia debbugerów.Gdybym odesłał cięteraz dokładnie w to samo miejsce, z którego zostałeś zabrany, Piramidanatychmiast zamrozi ci połączenie, a za kilkanaście minut przed twoimdomem pojawi się samochód Firmy. - Nie jestem.nigdy nie sądziłem, że będę próbował włamywać siędo systemów - powiedział.- To było głupie.- To było głupie - potwierdził %7łelazny.- Przypuszczam, że zdawałeśsobie z tego sprawę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •