[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedno było złowieszczo jasne w czasie tych kilku niespokojnych sekund.Ten niski, szary kształt z prawej burty był nieporównanie groźniejszym przeciwnikiem niż świętej pamięci VAS.I był równie niemiecki jak loczek na czole Adolfa Hitlera.- Schnellboot - wychrypiałem.- Dwa aparaty torpedowe kalibru 21 cali i ponad czterdzieści węzłów.Czterdzieści węzłów, do diabła.Nie mamy szansy go trafić nawet przy o połowę mniejszej prędkości.Trapp po raz pierwszy od wielu godzin wynurzył się ze swojego kąta.Leżałem już na pokładzie z oczyma przyklejonymi do szczeliny obserwacyjnej, ze słuchawką w ręku i wsłuchiwałem się w znajomy tupot nóg obsługi biegnącej do działa.- A co jeszcze ma? - zapytał prawie bez zaciekawienia.Gdy tylko usłyszałem ton jego głosu, nerwy zaczęły mi dygotać.O Boże, proszę, żeby przestał wreszcie być taki łagodny i spokojny.Nie teraz, nie teraz, kiedy potrzebujemy makiawelicznego sprytu, jaki może zapewnić tylko taki niezrównany specjalista od matactw jak Trapp.- Nie wiem.Jedno działko kalibru 377mm z przodu.Pełno sprzężonych dwudziestek - sterczą wszędzie jak pieprzony rabarbar - ale martwią mnie te aparaty torpedowe.I prędkość.- To, z jaką prędkością płynie, nie ma żadnego znaczenia - Trapp westchnął jakby rozmawiał z dzieckiem.- Jeżeli tylko uda się nam zatrzymać go wystarczająco długo, żeby wpakować mu pocisk w bok.Jaką flagę mamy podniesioną?- Libijską.- Pewnie jest równie dobra jak każda inna.Jak pan sądzi, wie już o nas?Telefon zameldował dziarsko: - Działa obsadzone.- Przyjąłem, Crocker, poczekajcie.- zerknąłem szybko na przesuwającą się mgłę.- Jeżeli mamy choć trochę szczęścia, to nie.Widoczność jest parszywa.Mało prawdopodobne, żeby już znaleziono tę szalupę.Trapp podrapał się w zamyśleniu po głowie, ale wciąż nie było w nim poprzedniego wigoru, agresywności, które charakteryzowały nasze wcześniejsze potyczki z nieprzyjacielem.Skierowałem lornetkę na S-boota.W chwili gdy nastawiałem ostrość, zaczął zakręcać w naszą stronę, aż jego dziób zaczął celować prosto w to miejsce, gdzie klęczałem.Przynajmniej takie odniosłem wrażenie.Przez jedną paskudną chwilę gapiłem się we wgłębienia wycięte po obu stronach dziobu ścigacza i czekałem na chmurę sprężonego powietrza, która będzie świadczyć o odpaleniu torped, ale S-boot tylko się zbliżał.Jedynym objawem jego agresywnych zamiarów byli marynarze biegnący, żeby obsadzić dwudziestomilimetrowe działko we wgłębionym stanowisku na dziobie.- Nic o nas nie wie - mruknąłem drżącym głosem.- Gdyby było inaczej, już by nas szlag trafił.Nagle sprężyłem się cały.może mieliśmy jedyną zesłaną nam przez niebiosa szansę, żeby go trafić.Stanowił być może mały cel, ale jego kurs zbliżenia przez następne parę minut musiał być właśnie taki - prostopadły do nas.Niemiecki okręt miał bardzo niewielkie odchylenia boczne, nawet nie zygzakował.Przekonywało mnie to w jeszcze większym stopniu, że nic nie podejrzewa.Crocker zaś już dowiódł, że jest niezwykle celnym strzelcem.- Crocker - rzuciłem pospiesznie.- S-boot dziobem do nas.co sądzicie?Żadnego wahania, tylko stwierdzenie faktu: - Proszę podawać kąt kursowy i powiedzieć, kiedy będzie w odległości tysiąca pięciuset jardów.Ustawię tę odległość zawczasu i niech pan tylko krzyknie, sir, kiedy ten skurwiel się tam znajdzie.- Roger - spojrzałem pytająco na Trappa.- To może być nasza najlepsza szansa, dowódco.Może jedyna.Wciąż wyglądał na równie przejętego sytuacją jak w chwili, gdy jakiś czas temu ucho Clarka wylądowało na pokładzie.Zbliżający się Schnellboot był już w odległości półtorej mili i zmierzał szybko w naszym kierunku.Mieliśmy mniej więcej minutę na podjęcie decyzji.- Pańska decyzja, Trapp - czułem, jak się pocę.- Co.- Niech pan działa, jeżeli sądzi pan, że mamy jakąś szansę, Miller - wzruszył ramionami.- To i tak nie robi większej róż [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •