[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. parska Dale. Właściwie postanowiłem na razie ich nie zawiadamiać. Dobrze odpowiada Jack, a dzika satysfakcja w jego głosie sprawia, \e Henryodrywa się od ślepego podziwiania krajobrazu i unosząc brwi, zwraca twarz w stronęswego przyjaciela.Wznieśmy się ponownie na skrzydłach orłów, jak powiedziałby pewniewielebny Lance Hovdahl, luterański pastor z French Landing i poszybujmy wzdłu\czarnej wstą\ki drogi 93 z powrotem w stronę miasta.Docieramy do drogi 35 iskręcamy w prawo.Bli\ej, po naszej prawej stronie ciągnie się zarośnięta ście\ka,która prowadzi nie do ukrytego skarbca smoczego złota czy tajemnych kopalnikarłów, lecz do osobliwie nieprzyjemnego czarnego domu.Nieco dalej widzimyfuturystyczną kopułę magazynu Goltza (no.przynajmniej w latach siedemdziesiątychwydawała się futurystyczna).Zlokalizowaliśmy wszystkie nasze punkty odniesienia,włącznie z zasłaną kamieniami i porośniętą chwastami drogą, odchodzącą od szosy wlewo.Trakt ten wiedzie do resztek niegdysiejszego pałacu grzesznych uciech EdaGilbertsona.Sfruńmy na linię telefoniczną po drugiej stronie tej drogi.Nasze ptasie stopkiłaskoczą gorące plotki: przyjaciółka Pauli Hrabowskiej, Myrtle Harrington, dzieli sięwiadomością o trupie (lub trupach) u Eda z Richiem Bumsteadem, który z koleiprzekazuje ją Beezerowi St.Pierre, pogrą\onemu w \ałobie ojcowi i duchowemuprzywódcy Pierońskiej Piątki.Przelatujące po drucie głosy zapewne nie powinny nascieszyć, mimo to jednak to czynią.Plotka to bez wątpienia ohyda, ale jak\e dodajeenergii ludzkiemu duchowi.Wreszcie z zachodu nadje\d\a radiowóz z Tomem Lundem za kierownicą iDale em Gilbertsonem na siedzeniu obok.Ze wschodu zbli\a się natomiast dodge ramw barwie burgunda, nale\ący do Jacka Sawyera.Rownocześnie docierają do drogiprowadzącej do restauracji Eda.Jack daje znak, by Dale jechał pierwszy, i podą\ajego śladem.Rozpościeramy skrzydła, wzbijamy się do lotu i ich wyprzedzamy.Lądujemy na zardzewiałej pompie benzynowej Esso, czekając na dalszy rozwójwypadków.Jack doje\d\a powoli do częściowo zawalonego budynku, który stoi na terenieporośniętym wysokimi chwastami i nawłocią.Rozgląda się za śladami czyjejśobecności i widzi jedynie świe\e wgłębienia opon radiowozu Dale a i Toma. Mamy miejsce wyłącznie dla siebie informuje Henry ego. Tak, ale na jak długo?Niedługo, odpowiedziałby Jack, gdyby zadał sobie ten trud.Zamiast tegozatrzymuje pikapa obok radiowozu i wysiada.Henry opuszcza szybę po swojejstronie, ale zgodnie z poleceniem zostaje w środku.Dawna knajpa Eda była prostym budynkiem długości wagonu towarowegoBurlington Northern i o takim samym płaskim dachu.Z południowej strony w jednymz trzech okien kupowało się lody w gałkach.Z północnej mo\na było dostać podłegohot doga lub jeszcze ohydniejszą rybę z frytkami na wynos.W środku znajdowała sięmała część z ladą i stołkami z czerwonymi obiciami.Południowy koniec zawalił siędo reszty, prawdopodobnie pod cię\arem śniegu.Wszystkie okna są powybijane.Jesttrochę graffiti takatoataka ciągnie druta, \eśmy r\nęli Patty Jarvis, a\ wyła, TROYKOHA MARYANN ale nie tyle, ile Jack mógłby oczekiwać.Buchnięto wszystkiestołki z wyjątkiem jednego.Zwierszcze prowadzą konwersacje w trawie.Są głośne,lecz nie tak jak muchy wewnątrz zrujnowanej restauracji.Jest tam mnóstwo much,regularny muszy konwent.I. Czujesz to? pyta go Dale.Jack kiwa głową.Oczywiście, \e czuje.Czuł ju\ dzisiaj ten zapach, tu jest jednako wiele silniejszy, poniewa\ zostało tu więcej Irmy.O wiele więcej, ni\ zmieściłobysię w jednym pudełku po butach.Tom Lund wyjął chusteczkę i wyciera szeroką twarz, na której maluje sięniepokój.Jest ciepło, ale nie na tyle, by tłumaczyło to pot ściekający po jego brwiach ipoliczkach.Jego skóra przybrała woskowy odcień. Posterunkowy Lund mówi Jack. Hę!? Tom podskakuje i ogląda się dość dziko na Jacka. Mo\e nie zdołasz powstrzymać wymiotów.Jeśli zle się poczujesz, zrób to tutaj.Jack wskazuje zarośniętą ście\kę, jeszcze bardziej wiekową i niewyrazną ni\ ta,która prowadzi od drogi.Wydaje się, \e ta kręta odnoga zmierza w stronę magazynuGoltza. Wytrzymam mówi Tom. Wiem, \e tak.Je\eli jednak będziesz musiał zwrócić, nie rób tego na coś, como\e okazać się materiałem dowodowym. Zabierz się do rozciągania taśmy.Trzeba odgrodzić cały budynek mówi Daleswojemu funkcjonariuszowi. Jack? Na słówko?Dale ujmuje Jacka za przedramię i prowadzi z powrotem w stronę pikapa.Chocia\ Jackowi krą\y po głowie wiele myśli, zauwa\a, jak silna jest ta ręka.I niedr\y.Przynajmniej jeszcze nie teraz. O co chodzi? pyta niecierpliwie Jack, gdy zatrzymują się przy okniesamochodu od strony pasa\era. Chcemy się tam rozejrzeć, zanim zleci się tu całyświat, prawda? O to chodziło, a mo\e. Musisz zabrać stopę, Jack mówi Dale, po czym dodaje: Cześć, wujkuHenry.Szykownie wyglądasz. Dzięki odpowiada Henry. O czym ty mówisz? pyta Jack. Ta stopa to dowód.Dale przytakuje. Myślę jednak, \e ten dowód powinien się znalezć tutaj.Oczywiście, chyba \epodoba ci się myśl o spędzeniu jakichś dwudziestu czterech godzin na odpowiadaniuna pytania w Madison.Jack otwiera usta, by powiedzieć Dale owi, \eby nie marnował czasu nawygadywanie nonsensów, po czym zamyka je z powrotem.Nagle dociera do niego, wjaki sposób to, \e stopa znalazła się u niego, mo\e zostać odebrane przez poślednichmądrali w rodzaju detektywów Browna i Blacka.Mo\e nawet przez niepośledniegomądralę w rodzaju Johna Reddinga z FBI.Błyskotliwy gliniarz odchodzi ze słu\by wniemo\liwie młodym wieku i osiedla się w niemo\liwie bukolicznym miasteczkuFrench Landing w Wisconsin.Ma mnóstwo pieniędzy, ale zródła jego dochodów sąco najmniej mętne.A\ tu nagle, popatrzcie tylko, w okolicy zaczyna działać seryjnymorderca.Mo\e błyskotliwemu gliniarzowi obluzowała się klepka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]