[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jesteś Mary.Córka Heather z drugiego małżeństwa - znowu przyrodnie rodzeństwo, o którym dopiero się dowiedział.Nie wyglądała na swoje piętnaście lat.Włosy miała ścięte brutalnie krótko, a na policzku tatuaż.Była śliczna, z wysokimi kośćmi policzkowymi i ciepłymi oczami; odruchowo, praktycznie bez przerwy marszczyła czoło.Uśmiechnął się z wysiłkiem.- Twoja matka.- Oczekuje cię.Tak, wiem.- Spojrzała mu przez ramię na tłumek reporterów.- Lepiej wejdź.Zastanowił się, czy nie powinien powiedzieć czegoś na temat jej ojca, jakoś wyrazić współczucia.Ale nie umiał znaleźć właściwych słów, a jej twarz była surowa, obojętna.Chwila minęła.Wyminął ją i wszedł do domu.Znalazł się w wąskim korytarzyku, pełnym zimowego obuwia i płaszczy.Zauważył przytulną z wyglądu kuchnię, salon z wielkimi ekranami na ścianach i coś, co było chyba pracownią.Mary stuknęła go palcem w ramię.- Popatrz.Stanęła na progu, twarzą do reporterów, i podniosła tunikę nad głowę.Nosiła majtki, ale małe piersi miała obnażone.Po chwili opuściła tunikę i zatrzasnęła drzwi.Zauważył plamy rumieńców na jej policzkach - gniew? Zakłopotanie?- Dlaczego to zrobiłaś?I tak bez przerwy się na mnie gapią.Odwróciła się na pięcie i pobiegła na górę, stukając butami po drewnianych deskach.Bobby został sam, zagubiony w korytarzu.- Przepraszam za jej zachowanie.Nie potrafi się przyzwyczaić.Wreszcie pojawiła się Heather.Wolno szła w jego stronę.Była niższa, niż się spodziewał.Wydawała się szczupła, niemal wychudzona, z nieco zaokrąglonymi ramionami.Pewnie też miała kiedyś taką elfią twarz jak Mary, teraz jednak kości policzkowe zbyt mocno sterczały pod ogorzałą skórą, a zmęczone, brązowe oczy zapadły się głęboko w sieci zmarszczek.Poznaczone siwizną włosy czesała do tyłu w ciasny węzeł.Spojrzała na niego zagadkowo.- Dobrze się czujesz?Przez chwilę Bobby nie był pewien, czy zdoła wykrztusić choć słowo.- Tak.Tylko nie bardzo wiem, jak powinienem się do ciebie zwracać.- Może „Heather”? - zaproponowała z uśmiechem.- Sytuacja jest już dostatecznie skomplikowana.Bez ostrzeżenia podeszła bliżej i objęła go mocno.Próbował wyobrazić sobie to spotkanie, przewidzieć, jak opanuje burzę emocji, której się spodziewał.Ale teraz chwila nadeszła i poczuł, że jest.Pusty.A przez cały czas był świadomy, boleśnie świadomy miliona wpatrzonych w niego oczu, rejestrujących każdy jego gest i wyraz twarzy.Heather się odsunęła.- Kiedy ostatni raz cię widziałam, miałeś pięć lat, więc to musiało tak wyglądać.Ale chyba dosyć już tego przedstawienia.Zaprowadziła go do pokoju, który na początku uznał za pracownię.W blat wbudowany był gigantyczny softscreenowy ekran o wysokiej rozdzielczości, używany przez grafików i projektantów.Na ścianach wisiały tabele, zdjęcia ludzi, miejsc, pożółkłe kartki pokryte chwiejnym, nieczytelnym pismem.Na każdej wolnej powierzchni, nie wyłączając podłogi, leżały teksty i otwarte książki.Heather bez namysłu zdjęła z krzesła plik papierów i zrzuciła je na podłogę.Przyjął to milczące zaproszenie i usiadł.Uśmiechnęła się.- Kiedy byłeś mały, lubiłeś herbatę.- Naprawdę?- Nie chciałeś pić nic innego.Nawet coca-coli.A teraz.masz ochotę?Chciał odmówić.Ale pewnie kupiła tę herbatę specjalnie dla niego.To twoja matka, durniu.- Jasne - powiedział.- Dziękuję.Wyszła do kuchni i wróciła z parującym kubkiem czegoś, co okazało się herbatą jaśminową.Pochyliła się, żeby podać ją Bobby’emu.- Nie oszukasz mnie - szepnęła.- Ale dziękuję, że chcesz mi zrobić przyjemność.Niezręczna cisza.Wolno pił herbatę.Po chwili wskazał na ekran, na zgromadzone papiery.- Robisz filmy, tak? Westchnęła.- Kiedyś.Dokumenty.Uważam się za reportera.- Znów się uśmiechnęła.- Zdobywałam nagrody.Możesz być ze mnie dumny.Chociaż nikogo już nie obchodzi ten aspekt mojego życia wobec faktu, że kiedyś sypiałam z wielkim Hiramem Pattersonem.- Ale nadal pracujesz? Mimo że.- Mimo że moje życie poszło w diabły? Staram się.Co jeszcze mogę robić? Nie chcę być definiowana poprzez Hirama.Ale to nie takie proste.Wszystko zmieniło się tak nagle.- Przez WormCam?- A cóż innego? Nikt już nie chce oglądać opracowanych i przemyślanych kawałków.Dramat całkiem zniknął.Wszystkich nas fascynuje nowa moc podglądania siebie nawzajem.Dlatego pracuje się tylko nad dokumentalnymi mydlankami: podąża się za prawdziwymi ludźmi, przeżywającymi swoje prawdziwe życie.Za ich wiedzą i zgodą, oczywiście.To zakrawa na ironię, jeśli wziąć pod uwagę moją sytuację, nie sądzisz? Popatrz.- Wywołała na ekran obraz uśmiechniętej młodej kobiety w mundurze.- Anna Petersen.Świeżo upieczona absolwentka Akademii Marynarki Wojennej w Annapolis.Uśmiechnął się.- Anna z Annapolis?- Sam widzisz, dlaczego właśnie ją wybrano.Nasze zespoły na zmianę śledzą Annę przez dwadzieścia cztery godziny na dobę.Będziemy obserwować jej karierę, jej pierwsze przydziały, jej triumfy i klęski, miłości i zawody.Podobno mają j ą wysłać z korpusem ekspedycyjnym w któryś z punktów zapalnych wojny o wodę nad Morzem Aralskim, więc spodziewamy się niezłego materiału.Oczywiście, marynarka wie, że śledzimy Annę.- Spojrzała w powietrze nad głową.- Prawda, chłopcy? Więc może to nic dziwnego, że dali jej taki przydział.Z pewnością dostaniemy sporo uspokajających, przyjaznych dla mamuś nagrań z działań wojennych.- Jesteś cyniczna.- Mam nadzieję, że nie.Ale to niełatwe.WormCam strasznie zamieszał mi w karierze.Oczywiście, na razie potrzebna jest jeszcze interpretacja: analitycy, redaktorzy, komentatorzy.Ale i to minie, kiedy wielkie niemyte masy będą mogły wycelować swoje WormCarny, w kogo tylko zechcą.- Myślisz, że to nastąpi?- Oczywiście.- Parsknęła niechętnie.- Przeszliśmy już ten etap z komputerami osobistymi.To tylko kwestia czasu.Pod naciskiem konkurencji i społeczeństwa WormCamy będą coraz tańsze i potężniejsze, coraz łatwiej dostępne, aż w końcu każdy będzie miał swój.Może będą nawet potężniejsze, niż sobie wyobrażasz, pomyślał niespokojnie Bobby, pamiętając o doświadczeniach Davida z obserwacją przeszłości.- Opowiedz mi o sobie i Hiramie.Ze znużeniem wzruszyła ramionami.- Na pewno tego chcesz? Tutaj, w ogólnoplanetarnej ukrytej kamerze?- Proszę.- A co mówił Hiram na mój temat?Powoli, jąkając się czasem, powtórzył opowieść Hirama.Pokiwała głową.- A zatem tak właśnie było.- Przez kilka długich sekund patrzyła mu w oczy.- Wysłuchaj mnie.Jestem czymś więcej niż tylko dodatkiem do Hirama, czymś w rodzaju dopisku do twojego życia.Mary także.Jesteśmy ludźmi, Bobby.Czy wiesz, że straciłam dziecko, braciszka Mary?- Nie.Hiram nic mi nie mówił.- Oczywiście.Ponieważ jego to nie dotyczyło.Dzięki Bogu, że tego przynajmniej nikt nie zdoła podglądać.Na razie nie, pomyślał smętnie Bobby.- Chcę, żebyś to zrozumiał, Bobby.- Spojrzała w powietrze.- Chcę, żeby wszyscy zrozumieli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •