[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zachowanie zwierzęcia wskazywało na całkowicie odmienną koncepcję.Przeszłość znajdowała się „z przodu”, ponieważ można ją było zobaczyć, a „niewidzialna” przyszłość kryła się za plecami.W oczekiwaniu na obiecaną wizytę przyjaciela małpa z niecierpliwością spoglądała przez ramię, nawet gdy siedziała twarzą w kierunku wejścia.) Podczas rozmowy Elliot starannie dobierał słowa.- Amy, co działo się nocą? Co z gorylami?Spojrzała na niego z politowaniem.Amy śpi nocą.- A inne goryle?Goryle śpią nocą.- Wszystkie?Westchnęła ciężko, jakby zastanawiając się nad ludzką naiwnością.- Amy - nie ustępował Peter.- Dziś w nocy goryle przyszły do obozu.Przyszły to miejsce?- Tak.Przyszły w to miejsce.Dziś w nocy.Myślała przez chwilę.Nie.- Co powiedziała? - spytał Munro.- „Nie” - odparł Elliot.- Przyszły, Amy.Na pewno.Po krótkiej przerwie poruszyła dłonią.Oni przyszli.Munro nadal żądał wyjaśnień, więc Peter zaczął tłumaczyć dalszą część rozmowy.- Powiedziała „oni przyszli”.- Jacy „oni”, Amy? - spytała Karen.Źli.- Goryle? - wtrącił Munro.Nie goryle.Źli.Dużo źli przyszli las przyszli.Oddech mowa.Przyszli nocą przyszli.- Gdzie są teraz?Małpa rozejrzała się po okolicy.Tutaj.Tu stare złe miejsce źli przyszli.- Kim są „źli”, Amy? - spytała Karen.- Czy to zwierzęta? Elliot wyjaśnił, że małpa nie rozumiała znaczenia ostatniego słowa.- W jej pojęciu wszystkie żywe stworzenia, łącznie z człowiekiem, są zwierzętami - powiedział.Spojrzał na Amy.- Czy źli są ludźmi?Nie.- Małpami? - spytał Munro.Nie.Źli nie śpią nocą.- Można jej wierzyć? - przewodnik zerknął na Petera.Co znaczy?- Bez zastrzeżeń - odparł Elliot.- Rozumie pojęcie „goryl”?Amy dobry goryl - wtrąciła małpa.- Tak, tak - uśmiechnął się do niej Peter.- Mówi, że jest dobrym gorylem.Munro zmarszczył brwi.- Z jej słów wynika, że „źli” nie mają nic wspólnego z gorylami.- Jest o tym całkowicie przekonana.2.Brakujące fragmentyNa prośbę Petera Karen ustawiła kamerę w pobliżu ruin i skierowała obiektyw w stronę obozu.Elliot podprowadził Amy do granic miasta.Chciał utrwalić na taśmie reakcję małpy na widok budynków, które stanowiły część dręczącego ją koszmaru.Konfrontacja miała zupełnie nieoczekiwany przebieg.Amy zachowywała się z całkowitą obojętnością.Spokojnie patrzyła na kamienne mury.Nie wykonała żadnego znaku i z wyraźnym znudzeniem oczekiwała na koniec spaceru.Peter obserwował ją spod oka.Nie zauważył oznak frustracji lub podniecenia.Niczego, co mogłoby świadczyć o nieprzyjemnych skojarzeniach.- Amy zna to miejsce?Tak.- Amy powie Peterowi jakie miejsce.Złe miejsce stare miejsce.- „Spać-obrazki”?Tutaj źle miejsce.- Dlaczego złe, Amy?Złe miejsce stare miejsce.- Tak, wiem, ale dlaczego?Amy boi się.Na pozór nie objawiała strachu.Przykucnęła w trawie, spokojnie wpatrując się w przestrzeń.- Dlaczego Amy się boi?Amy chce jeść.- Dlaczego Amy się boi?Nie odpowiedziała.Zrobiła znudzoną minę, co było wyraźnym sygnałem, że uważa rozmowę za zakończoną.Nie miała ochoty dyskutować na temat snów.Zdecydowanie odmówiła udziału w powtórnej wyprawie do ruin, lecz nie okazywała zaniepokojenia, gdy Peter, Karen i Munro wyruszali w głąb miasta.Wesoło pomachała im dłonią na pożegnanie, po czym podbiegła do Kahegi i zaczęła domagać się kolejnej porcji pożywienia.Dopiero po powrocie do Berkeley, szperając wśród książek Freuda, Elliot znalazł klucz do właściwej interpretacji zachowania zwierzęcia.„W rzadkich przypadkach może dojść do sytuacji, iż pacjent zyska okazję skonfrontowania swych marzeń sennych z rzeczywistością.I, niezależnie od tego czy chodzi o zdarzenie, czy osobę, zasadnicza reakcja pozostaje taka sama.Marzenie - zarówno przyjemne jak i przerażające lub tajemnicze - zostaje całkowicie pozbawione ładunku emocjonalnego.[.] Objawy głębokiego znudzenia, jakie wówczas obserwujemy, są najlepszym dowodem na to, że treść snu odpowiada rzeczywistości.Pacjent nie potrafi udźwignąć brzemienia konfrontacji i zaczyna przejawiać oznaki zmęczenia, znudzenia i obojętności, którymi usiłuje pokryć swą całkowitą bezradność wobec zastanego problemu”.Freud miał rację.Pozorne znudzenie było dowodem głębokich przeżyć zwierzęcia, które usiłowało odgrodzić się murem obojętności od zaistniałej sytuacji.Sytuacji tym groźniejszej, że bezpośrednio przywołującej wspomnienia z dzieciństwa i obraz tragicznej śmierci matki.Elliot, Munro i Karen z trudem przedzierali się przez porośnięty pnączami gąszcz bambusów.Panował piekielny upał.Zwarta, stosunkowo młoda dżungla broniła dostępu do budynków położonych w samym sercu miasta.Dopiero wczesnym popołudniem wysiłki trójki śmiałków zostały uwieńczone sukcesem.Zza zielonej kurtyny wyłonił się kompleks imponujących budowli.Niektóre domy miały pozbawione stropów podpiwniczenie, sięgające trzech, a nawet czterech poziomów w głąb ziemi.Karen z zadowoleniem przyjęła widok lochów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]