[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Do Sandii mają kawałek drogi, pewnie jeszcze nie dotarli na miejsce. Wcale go nie wiozą odparł Chee. Z samego rana poddali ciało kre-macji. Poważnie? Gdzie? W tutejszej kostnicy. Tu go skremowali? zapytał z niedowierzaniem Wauneka. Przecież mówię wyraznie.To od początku do końca podejrzana sprawa.Tsosie skrzyżowała ręce na piersiach i obrzuciła obu mężczyzn karcącymspojrzeniem. Nie ma w tym nic podejrzanego powiedziała. Jego firma wszystkozałatwiła telefonicznie, nikt nie musiał tu przyjeżdżać.Wystarczyło zlecić zada-nie kierownikowi kostnicy.Przysłał po zwłoki swoich ludzi.Często tak się robi,zwłaszcza gdy zmarły nie ma nikogo bliskiego. Zwróciła się do technika: Przestań robić sensację.Lepiej ściągnij serwis do swojej maszyny.Rezonans niedziała tak, jak powinien.I tyle.* * *Jimmy Wauneka chciał jak najszybciej zakończyć sprawę Trauba.Kiedy jed-nak wrócił na izbę przyjęć, ujrzał duży plastikowy worek z ubraniem i rzeczamiosobistymi zmarłego.Nie miał innego wyjścia, jak ponownie zadzwonić do ITC.Tym razem połączono go z innym wiceprezesem firmy, panną Kramer.Gordonbył na jakimś posiedzeniu. Chodzi o doktora Trauba wyjaśnił.34 Ach, tak. Głośne westchnienie słychać było nawet przez telefon.Biedny doktor Traub, był taki sympatyczny. Dziś rano jego ciało poddano kremacji, zostały jednak rzeczy osobiste.Powinni państwo zdecydować, co mamy z nimi zrobić. Doktor Traub nie miał żadnych spadkobierców odparła panna Kramer. Wątpię, czy komukolwiek zależałoby na jego ubraniach i pozostałych drobia-zgach.A właściwie o jakie rzeczy chodzi? W kieszeni jego spodni znalezliśmy rysunek.Wygląda na plan jakiegośkościoła albo klasztoru. Aha. Nie wie pani, do czego był mu potrzebny? Nie umiem powiedzieć.Jeśli mam być szczera, w ostatnich tygodniachdoktor Traub zachowywał się dość dziwnie.Od czasu śmierci żony nie mógł sięotrząsnąć z przygnębienia.Czy jest pan pewien, że to plan klasztoru? Nie, skądże.Tylko się domyślam.Chce pani, żebym go odesłał do waszejfirmy? Gdyby nie sprawiło to panu większego kłopotu. A co z tą porcelanową kostką? Jaką kostką? Zmarły miał ją przy sobie.To biały ceramiczny sześcian o boku długościdwóch centymetrów.Ma w rogu wydrukowane litery ITC. Ach, już rozumiem.To nic ważnego. Zastanawiałem się, do czego może służyć. Do czego? To plakietka identyfikacyjna. Nigdy nie widziałem podobnych identyfikatorów. Na własne potrzeby opracowaliśmy nowy model.Służy między innymi dootwierania drzwi chronionych pomieszczeń. Czy tę kostkę również odesłać? Tak, jeśli nie sprawi to kłopotu.Wie pan co? Proszę zanotować nasz numerfederalnej poczty ekspresowej.Włoży pan te rzeczy do koperty, wypisze na niejnumer i zostawi list w okienku na poczcie.Wauneka odłożył słuchawkę.Nie mógł się uwolnić od myśli, że mydlono muoczy.* * *Zadzwonił do księdza Grogana, proboszcza miejscowej parafii katolickiej,opisał mu przez telefon znaleziony rysunek i przedyktował umieszczony w rogu35napis: kla.ste.mere. To prawdopodobnie klasztor Sainte-M%0ńre odparł ksiądz. Na pewno klasztor? Bez wątpienia. Gdzie on się znajduje? Nie mam pojęcia.To nie jest hiszpańska nazwa. M%0ńre po francuskuznaczy matka , a Sainte-M%0ńre jest odpowiednikiem Najświętszej Panienki.Mógłby to być klasztor w Luizjanie. Dałoby się go zlokalizować? spytał Wauneka. Mam gdzieś spis wszystkich klasztorów w Stanach Zjednoczonych.Daj mitrochę czasu, to go odszukam.* * * Przykro mi, Jimmy.Nie widzę w tej sprawie niczego podejrzanego.Carlos Chavez, zastępca departamentu policji w Gallup, który wkrótce miałprzejść na emeryturę, był opiekunem Wauneki od początku jego służby.Siedziałz nogami opartymi na skraju biurka i słuchał relacji ze sceptyczną miną. Zwróć uwagę ciągnął Jimmy że znaleziono tego faceta za kanionemCorazón.Bredził jak w malignie, a mimo to nie stwierdzono u niego żadnychśladów udaru słonecznego.Nie był odwodniony, nie miał nawet zaczerwienionejskóry
[ Pobierz całość w formacie PDF ]