[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drzwi zamknęły się i ludzie z KVB zostali na korytarzu.Lars był sam na sam z Lilą Topczew.Jego marzenie się ziściło. Napijesz się piwa?  spytała.Zauważył, że dziewczyna ma wyjątkowo równe i drobne zęby.Pod tym względemprzypomniała raczej Niemkę, kobietę z rasy nordyckiej niż słowiańskiej. Niezle mówisz po angielsku  powiedział. Zastanawiałem się jak poradzą so-bie z problemem bariery językowej. Spodziewał się, że będzie im towarzyszył biegłyi niekrępujący, lecz ciągle obecny tłumacz. Gdzie nauczyłaś się angielskiego? W szkole. Naprawdę? Nigdy nie byłaś w Bloku Zachodnim? Nigdy nie opuszczałam Związku Sowieckiego  powiedziała Lila Topczew. W zasadzie nie czuję się związana z większą częścią Wschodniego Oka, zwłaszczaz obszarami zamieszkałymi przez Chińczyków.Giętkim krokiem ruszyła do kuchni dość luksusowego motelu dla kogów, by przy-nieść gościowi puszkę piwa.Nagle wykonała gwałtowny ruch, by zwrócić na siebie jegouwagę.Wskazała głową ścianę.Stanęła do niej tyłem i bezgłośnie wymówiła słowo: plu-skwa.Przez cały czas wszystkie ich poczynania rejestrował system audio  video.Jakżemogło być inaczej? Nadchodzi człowiek z siekierą, pomyślał Lars przypominając sobiestarą i słynną książkę Orwella  1984.Z tą różnicą, że my wiemy, iż nas inwigilują, a po-za tym, przynajmniej teoretycznie, robią to nasi serdeczni przyjaciele.Wszyscy jesteśmyprzyjaciółmi.Z tym że, jak wyznał Aksel Kaminsky, jeśli Lila i ja nie zdołamy wziąć tej89 poprzeczki, nasi serdeczni przyjaciele nas zamordują.Któż jednak może ich winić? Na to pytanie Orwell nie odpowiedział.Może too n i mają rację, my zaś jesteśmy w błędzie.Lila przyniosła piwo. Na zdrowie  powiedziała z uśmiechem.Już cię kocham, pomyślał.Czy za to nas zabiją?  zadał sobie pytanie.Jeśli tak, niech Bóg ma ich w opiece.Bonie warto, by przetrwali za taką cenę  oni i ta ich wschodnio  zachodnia cywiliza-cja. Co to za sprawa z narkotykami?  spytała Lila. Słyszałam jak rozmawiałeśz policją na korytarzu.To prawda, czy tylko chciałeś im utrudnić pracę? To prawda  odparł Lars. Nie dosłyszałam nazw narkotyków.Chociaż otworzyłam drzwi i podsłuchiwa-łam. Escalatium. Och, nie! Conjorizine.Mieszam je, rozgniatam na proszek. To słyszałam.A więc naprawdę je sobie wstrzykujesz.Myślałam, że mówiłeś taktylko przez wzgląd na nich.Spojrzała na niego szacunkiem i zarazem z rozbawieniem.Nie potępiała go ani niedoznała szoku.Nie była też zgorszona, w odróżnieniu od prostodusznych ludzi z KVB.Lila była swoim człowiekiem.Lars niemal ją podziwiał. Tak więc nic nie mogę robić, dopóki nie przyleci mój lekarz  powiedział Lars. Mogę jedynie sączyć piwo i czekać. Usiadł na krześle o poręczach z kutego żela-za. I patrzeć na ciebie. Mam narkotyki. Oni mówili co innego. To krętacze. Po czym zwróciła się do monitora audio  video, który właśnieskierował się na Larsa. To się odnosi do ciebie, Geszenko! Kto to? To major ekipy inwigilacji z wywiadu Armii Czerwonej, który będzie oglądał ta-śmę z nagraniem naszej aktualnej rozmowy.Prawda, majorze?  rzekła do ukrytegomonitora. Bo widzisz  wyjaśniła Larsowi  ja jestem więzniem.Lars rzucił jej uważne spojrzenie. Chcesz przez to powiedzieć, że popełniłaś jakąś zbrodnię zaklasyfikowaną w ko-deksie karnym, miałaś proces i. Miałam proces i zostałam skazana.Wszystko w pseudo.nie wiem jak to na-90 zwać.To jest mechanizm.Tak, mechanizm, to właściwe słowo.Na mocy tego mechani-zmu nie ma dla mnie żadnego ratunku, mimo wszystkich praw politycznych i obywa-telskich zagwarantowanych przez Konstytucję ZSRR.Nie mogę się odwołać do żadne-go sądu.%7ładen prawnik nie może mi pomóc.Ze mną nie jest tak jak z tobą.Wiem o to-bie wszystko, Lars czy też panie Lars albo może panie Powderdry, czy jak tam chcesz,żeby się do ciebie zwracać.Wiem, że jesteś dobrze ustawiony w Bloku Zachodnim.Jakżeprzez te wszystkie lata zazdrościłam ci pozycji, wolności i niezależności! Myślisz, że mogę sobie nic z nich nie robić? Tak.Wiem, że tak.KACH mi o tym powiedział.Jakoś mi to przekazali mimo ta-kich krętaczy jak Geszenko. KACH cię oszukał  powiedział Lars. 16.Lila zamrugała oczami.Jej dłoń z wygasłym papierosem i puszką piwa zadrżała. Mają mnie w garści tak samo jak ciebie  powiedział Lars. Nie przyjechałeś do Fairfax na ochotnika? Pewnie!  zgodził się Lars. Nawet namówiłem do tego przedsięwzięcia mar-szałka Paponowicza.Nikt mnie do niczego nie zmuszał.Nikt nie przykładał mi pistole-tu do głowy.Ktoś jednak wyciągnął pistolet z szuflady, pokazał mi go i dał coś do zro-zumienia. Ktoś z FBI?Lila patrzyła na niego wielkimi oczami, jak małe dziecko, które słucha niesamowi-tej bajki. Nie, on zasadzie nie był z FBI.Był p r z y j a c i e l e m FBI; żyjemy w świecie,w którym wszyscy się ze wszystkimi przyjaznią i współpracują.Ale to nieważne; niemusimy psuć sobie nastroju rozmawiając o takich sprawach.Chcę tylko, byś wiedzia-ła, że w każdej chwili mogli mnie zgarnąć.I w swoim czasie nie omieszkali mnie o tympoinformować. A więc  rzekła w zamyśleniu Lila  pod tym względem twoja sytuacja nie ażtak bardzo różniła się od mojej.A mówiono, że jesteś primadonną. Bo jestem niewygodny.Jestem niezależny  odrzekł Lars. Lecz mimo to mogąuzyskać ode mnie wszystko, czego chcą.Cóż więcej się liczy? Chyba nic  przytaknęła dziewczyna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •