[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maszwybór.ale nie masz wolności.Zatem po prostu zdecyduj obrócić swój wpływna korzyść wiatru ewolucji, zamiast na korzyść siły, która mu się przeciwstawia.Potrząsnąłem głową. Nie  mruknąłem. To na nic.Sam wiesz o tym najlepiej.Widziałeśna własne oczy.Poruszyłem niebo i ziemię i wszystkie żywioły polityczne czter-nastu światów przeciwko Jamethonowi.a on mimo to zwyciężył.Niczego niedokonam.Lepiej dajcie mi spokój. Nawet gdybym ja cię zostawił w spokoju, nie zostawiłyby cię wydarzenia odparł Padma. Tam, otwórz oczy i zobacz, jak rzeczy naprawdę się mają.Jużteraz tkwisz w tym po uszy.Posłuchaj mnie. Jego orzechowe oczy rozjarzyłysię tą odrobiną światła, która towarzyszyła nam od niedawna. Do wzorca naSt.Marie wdarła się pewna siła w postaci jednostki wypaczonej przez poniesioną203 osobistą stratę i zorientowanej na użycie przemocy.To byłeś ty, Tam.Spróbowałem znowu potrząsnąć głową, lecz wiedziałem, że ma słuszność. Twoim świadomym działaniom na St.Marie udało się postawić tamę kontynuował Padma  ale zasady zachowania energii nie można oszukać.Pod-czas gdy twoje wysiłki zostały udaremnione przez Jamethona, siła, której użyłeśdo wywarcia nacisku na sytuację, nie uległa unicestwieniu.Uległa jedynie prze-obrażeniu i opuściła wzorzec w postaci innej jednostki, teraz również wypaczonejprzez osobistą stratę i zorientowanej na wywarcie przemocą wpływu na wzorzec.Oblizałem wyschnięte wargi. Jakiej innej jednostki? Iana Graeme a.Stanąłem jak wryty, przyglądając mu się ze zdumieniem. Ian odnalazł trzech zabójców swojego brata, ukrywających się w pokojuhotelowym w Blauvain  powiedział Padma. Pozabijał ich gołymi rękami.i czynem tym uspokoił najemników oraz udaremnił plany Błękitnego Frontu ma-jące na celu ratowanie co się da z zaistniałej sytuacji.Lecz zaraz potem Ian zło-żył rezygnację i powrócił do domu na Dorsaj.Jest teraz naładowany tym samymuczuciem straty i goryczy, którym naładowany byłeś ty w chwili przybycia na St.Marie. Padma zawahał się. Ma teraz ogromny potencjał sprawczy.Na jakiużytek zostanie on obrócony we wzorcu przyszłości, to się dopiero okaże.Ponownie zrobił pauzę, obserwując mnie swoim żółtym spojrzeniem, przedktórym nie było ucieczki. Zatem rozumiesz.Tam  kontynuował po chwili  dlaczego nikt taki jakty nie może odżegnać się od wpływu na materię zdarzeń? Powiadam ci, iż mo-żesz tylko się zmienić. Głos mu nieco złagodniał. Czy muszę ci jeszczeprzypominać, że wciąż jesteś naładowany.tylko tym razem przeciwnie skiero-waną siłą? Przyjąłeś na siebie cały impet i skutki Jamethonowej ofiary, złożonejz własnego życia dla ratowania swych ludzi.Jego słowa były dla mnie niczym uderzenie prawym prostym w dołek  cio-sem równie mocnym jak ten, który zadałem Janolowi Maratowi, uciekając z obo-zu Kensiego na St.Marie.Pomimo przebijającego się ku nam mozolnie blaskusłonecznego, przeszedł mnie dreszcz.Bo tak właśnie było.Nie mogłem temu zaprzeczyć.Jamethon, oddając sweżycie za wiarę, tam gdzie ja odrzucałem wszelką wiarę w swym planie nagięciarzeczy do mej własnej woli, stopił mnie i przemienił jak błyskawica, która sta-pia podniesione do ciosu ostrze miecza.Temu, co spotkało mnie osobiście, niemogłem zaprzeczyć. Wszystko na nic  rzekłem, ciągle dygocząc. To żadna różnica.Niemam dość sił, by czegokolwiek dokonać.Powiadam ci, poruszyłem przeciwkoJamethonowi wszystkie żywioły, a on i tak zwyciężył. Tylko że Jamethon był wierny swej naturze, podczas gdy ty, walcząc z nim,204 walczyłeś jednocześnie ze swą prawdziwą naturą  odparł Padma. Spójrz namnie, Tam!Popatrzyłem na niego.Orzechowe oczy przyciągnęły mój wzrok i schwyciłygo w pułapkę niczym magnesy. Cel, dla którego osiągnięcia obliczono, że powinienem przybyć i spotkaćsię z tobą tutaj, wciąż jeszcze nie został osiągnięty  powiedział. Pamiętasz.Tam.jak w gabinecie Marka Torre oskarżyłeś mnie, że cię zahipnotyzowałem?Skinąłem głową. To nie była hipnoza.a przynajmniej nie całkiem hipnoza  rzekł.Jedyne, co zrobiłem, to pomogłem ci odblokować kanał łączący twą świadomąosobę z podświadomą.Czy masz dość odwagi, by zobaczywszy to, co zrobił Ja-methon, pozwolić, bym ci go pomógł odblokować raz jeszcze?Jego słowa zawisły w rozdzielającej nas próżni i balansując na cienkiej linieterazniejszości, usłyszałem donośny głos o dumnej fakturze, prowadzący w ko-ściele modlitwę.Ujrzałem, jak słońce próbuje przebić się przez chmury i w tymsamym czasie oczyma wyobrazni ujrzałem spowite w mrok ściany mej doliny, takjak opisał je Padma owego dnia dawno temu w Encyklopedii.W dalszym ciągutani stały, wysokie i wąsko rozstawione, tamując dostęp światła słonecznego.Tyleże w dalszym ciągu, niczym ciasny otwór wyjściowy, daleko przede mną widniałonie osłonięte światełko.Pomyślałem o siedzibie błyskawic, którą ujrzałem owego razu w przeszło-ści, gdy Padma umieścił mi przed oczyma wzniesiony do góry palec i sama myślo powtórnym wstąpieniu na pole toczącej się tam bitwy napełniła mnie  sła-bego, złamanego i zwyciężonego, gdyż tak właśnie czułem się teraz  mdlącąbeznadziejnością.Byłem zbyt słaby, by kiedykolwiek stawić czoło błyskawicom.Być może zawsze taki byłem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •