[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Smutek i ocię­żałość myślowa Suruvhiji mogły stanowić tylko pozory.Przecież nie bez powodu nazywają ich Kłamcami.Taglios:Wielki GenerałŁotr w końcu mimo wszystko nie okazał się Kłamcą.Nawet nie miał pojęcia, kim są Kłamcy.Był to syn Suruvhiji, Bhijar, którego Oj Boli tknęła swym zaklęciem “kochaj mnie”, naginając do swej woli, kiedy nikogo nie było w pobliżu.Posłała go do zakonspiro­wanego członka bractwa Dusicieli.Zdobył szarfę.Wszystko zdarzyło się, gdy pozostawaliśmy w powietrzu, wracając z lśniącej równiny.Chłopaka spotkała tylko taka kara, jaką matka uznała za wska­zaną.Jednak Kłamca, który dostarczył rumel, wkrótce udał się na spotkanie swej Bogini.Wraz z paroma przyjaciółmi.Nie będzie li­tości dla Dusicieli, póki ostatni nie opuści tego świata.Kiedy pozostali prowadzili śledztwo, na mnie spoczęło zadanie opieki nad Panią i Oj Boli.Wkrótce zdałem sobie sprawę, że moje umiejętności żadnej z nich nie uratują.Wezwałem najlepszych le­karzy z Krainy Nieznanych Cieni.Jak jeden mąż powiedzieli mi to, czego wcale nie chciałem usłyszeć.Dla obu kobiet czary pozostawały jedynym ratunkiem.A Tobo był jedynym człowiekiem, który dysponował odpowiednią mocą.Ar­kana i Shukrat nie na wiele potrafiły się przydać.Zbyt mało wie­działy o sztuce uzdrawiania.Powiedziałem, zwracając się do Suvrina:- Niezależnie od osobistych powodów, chłopak jest jednym z nas.Nie możemy dopuścić, by gnił w tagliańskiej celi.Suvrin miał w sobie trochę nazbyt dużo z polityka.Zbyt łatwo godził się ze stratą jednostki, by tylko zbiorowość mogła spać spokoj­nie.Za wszelką cenę chciał uniknąć konfrontacji z Aridathą Singhiem.Ciągnąłem dalej:- Naprawdę powinieneś wgłębić się w Kroniki, Kapitanie.Mu­sisz bez reszty pojąć, co znaczy być towarzyszem broni Czarnej Kom­panii.- Może.A póki tego nie zrobię, będę o wszystkim decydował po swojemu.Nie kłóciłem się.Nie oczekiwałem innej odpowiedzi.Na zew­nątrz czekała Shukrat.Spojrzała na mnie, pokręciłem głową.Rzuciła zaklęcie sprowadzające sen na ludzi, których Suvrin wysłał za mną.Zaklęcie zadziałało wręcz idealnie.Shukrat i ja poszliśmy poszukać Wielkiego Generała.Arkana uprzejmie zgodziła się osłaniać nas z powietrza.Mieliśmy zamiar uwolnić Tobo.Jedyną wadą całego planu była nieznajomość miejsca, w którym go przetrzymują.Musieliśmy więc zapytać o to Aridathę.Zachowując wszelako znacznie dalej posuniętą ostrożność niźli Tobo, gdy dokonał ataku na kwatery Wielkiego Generała.Shukrat przygotowała teren swoim zaklęciem nasennym.Wszystko szło tak gładko, że niełatwo przyszło mi nie zacząć zaraz krakać i wszędzie węszyć pułapki.Bezwładne ciało rosłego Singha niełatwo było ruszyć.Przynaj­mniej przysporzyło to sporo trudności staremu, kulawemu człowie­kowi i drobnej nastolatce.Niemniej zanim ktokolwiek za nim zatę­sknił, udało nam się umieścić go na moim latającym słupie, a potem unieść go wysoko, poprzez chmury, w blask księżyca.Kazałem Shukrat go obudzić.- Musimy pogadać, Aridatha.A kiedy będę mówił, ty masz mil­czeć.Ponieważ do ziemi jest ponad mila drogi.Singh był człowiekiem opanowanym.Wziął się w garść.- Czego chcesz?- Tobo.Gdzie on jest? Pytam, licząc, że wciąż zależy ci na losie Taglios.I zdajesz sobie sprawę, jakie nieszczęścia mogą sprowadzić na miasto nowe walki.Singh nic nie odpowiedział.Kontynuowałem więc:- Jak dotąd wychodzi ci nieźle jazda na tym tygrysie.Ale z pew­nością wstąpi w niego na powrót dziki duch, jeśli twoja dupa spadnie z milowej wysokości na ziemię.Przez chwilę zastanawiał się, podejrzewając, że być może wcale nie blefuję.- W ten sposób możesz wywołać nową wojnę.- To ty możesz wywołać nową wojnę.- On próbował mnie zamordować.- Nie zrobi tego po raz drugi - zapewniła go Shukrat.- Tobo i ja będziemy musieli sobie parę rzeczy wyjaśnić.Kiedy już skoń­czymy, Tobo raz na zawsze przestanie robić głupie rzeczy.- W jej głosie nie było słychać nawet śladu wątpliwości.Wszystko wska­zywało na to, że Tobo naprawdę czekała niespodzianka.Powiedziałem:- Żeby do końca rozproszyć twoje wątpliwości.naprawdę nie obchodzi mnie, czy znowu zaczniemy walczyć z twoimi ludźmi.Nie bardzo mam już po co żyć.Mogę bez skrupułów zrównać Taglios z powierzchnią ziemi.W przeciwieństwie do niektórych, wcale nie kocham tego miasta.Nie zrobiło nic, by zdobyć sobie me serce.Arkana dodała:- Jeśli on cię zabije, nie zostanie nikt, kto mógłby zająć się Radishą.- Wbrew sile tradycji Radisha została jednak regentką, po­nieważ Aridatha nalegał.Uparł się.A nikt jakoś nie miał ochoty kłó­cić się z Wielkim Generałem.Nawet w odległych prowincjach opór wobec nowej władzy wyraźnie słabł, jakby ludziom nie chciało się już dłużej wadzić o przestarzałe polityczne sprawy, skoro wszędzie indziej wszystko szło świetnie.Arkany nic nie obchodziło dobro Radishy.Chciała tylko, żeby Aridatha wyszedł cało z tej przygody.- Powiedz nam tylko, gdzie jest Tobo - powiedziałem.- Shukrat i ja go wyciągniemy.- Wolno, wolniutko przechylałem mój latający słup naprzód.Jakby szczęśliwym zrządzeniem losu w chmurach po­niżej rozwarła się szczelina, przez którą można było dostrzec blask księżycowej poświaty igrający na powierzchni rzeki.A kiedy Ari­datha naprawdę pojął, jak wysoko się znajduje, przeżył na naszych oczach gwałtowny atak lęku wysokości.Okazał się on jednym z tych strachów, nad którymi rozum nie ma władzy.Postawiliśmy go na północnym brzegu rzeki.Arkana została z nim.Zastanawiałem się, czy starczy jej nerwów, by mimo wszystko zdra­dzić uczucia, jakie wobec niego żywiła.140.Taglios:Operacja na otwartym mózguZanim Tobo pomoże mi uratować moje kobiety, ja, z pomocą najlepszych lekarzy i chirurgów Synów Umarłych, musiałem uleczyć jego kontuzję głowy.Tagliańscy pogromcy nic dlań nie zrobili.Prze­był już dwie trzecie drogi do samotnego grobu.Kompanii nie towarzyszyli już żadni Nyueng Bao.Garstka, która dotarła do Taglios, wkrótce potem wykradła się na swe rodzime bagna.W przypadku Tobo konieczna była precyzyjna operacja chirur­giczna, która pozwoli oczyścić powierzchnię jego mózgu z delikat­nych odprysków kości.Większość roboty wykonałem własnoręcznie, pozostali chirurdzy zastępowali mi brakującą dłoń.Operacja trwała dwanaście godzin.Shukrat towarzyszyła nam w każdej sekundzie.Czasami zdawało mi się, że duch matki chłopaka zagląda mi przez ramię.Kiedy już skończyliśmy, zemdlałem, wyczerpawszy wcześniej wszystkie emocjonalne i fizyczne rezerwy.Jakaś poczciwa dusza za­dbała, by zapakowano mnie do łóżka.141.Taglios:Sprawy rodzinneMusiało być już popołudnie.Typowa dla tej pory roku burza prze­toczyła się nad koszarami Szarych.Donośny łomot ulewy pochłonął wszystkie dźwięki.Powietrze było rześkie, wręcz zimne.Przypomi­nałem sobie, żeby cieszyć się chłodem, póki jeszcze można [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •