[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W dwu rzędach stało tu może dwadzieścia purpurowo-zło-tych foteli.Harry zasiadł z Weasleyami w pierwszym rzędzie i spojrzał z wysokana scenerię, jakiej nie byłby w stanie nigdy sobie wyobrazić.Sto tysięcy czarownic i czarodziejów zajmowało miejsca na trybunach wzno-szących się tarasowate wokół długiego, owalnego boiska.Wszystko było skąpanew tajemniczym złotym świetle, które zdawało się emanować z samego stadionu.Z tej wysokości boisko sprawiało wrażenie gładkiego jak aksamit.Po obu stronach65 stały trzy słupki z pętlami, każdy wysokości pięćdziesięciu stóp; na wprost loży,prawie na poziomie oczu Harry ego wznosiła się olbrzymia tablica.Pojawiały sięna niej i znikały złote hasła reklamowe, jakby niewidzialna ręka jakiegoś olbrzy-ma pisała na niej, a potem ścierała napisy.Błękitna Butla: miotła dla całej rodziny  bezpieczna, niezawodna i wyposa-żona w autoalarm.Magiczny Likwidator Wszelkich Zanieczyszczeń Pani Sko-wer: bez trudu pozbędziesz się brudu!.Stroje czarodziejskie na każdą okazjęfirmy Gladrag  Londyn, Paryż, Hogsmeade.Harry oderwał wzrok od tablicy i spojrzał przez ramię, by zobaczyć, kto siedziz nimi w loży.Jak dotąd pojawiła się tylko jedna osoba: maleńka postać, siedzącaw drugim fotelu od końca w rzędzie za nimi.Była tak mała, że nogi jej sterczałyz fotela, a ubrana była w serwetkę stołową udrapowaną na kształt togi.Twarzmiała ukrytą w dłoniach, ale w jej długich, nietoperzowatych uszach było cośznajomego. Zgredek?  zapytał Harry tonem pełnym niedowierzania.Stworzonko drgnęło i rozchyliło nieco palce, ukazując olbrzymie brązoweoczy i nos wielkości i kształtu sporego pomidora.To nie był Zgredek, ale z ca-łą pewnością jakiś inny domowy skrzat.Harry uwolnił kiedyś Zgredka z rąk jegodawnych właścicieli, rodziny Malfoyów. Czy wielmożny pan nazwał mnie Zgredkiem?  zaskrzeczał zaintrygowa-ny skrzat spomiędzy palców.Miał głos jeszcze bardziej piskliwy od Zgredka, był to wysoki, rozdygotanyskrzek, i Harry pomyślał, że  choć z domowymi skrzatami nigdy nic nie wiado-mo  może to być skrzat płci żeńskiej.Ron i Hermiona obrócili się w fotelach, byzobaczyć, kto tak przerazliwie piszczy.Choć wiele słyszeli od Harry ego o Zgred-ku, nigdy go sami nie spotkali.Nawet pan Weasley zerknął z ciekawością przezramię. Przepraszam  zwrócił się Harry do skrzata  musiałem cię z kimś po-mylić. Ale ja też znam Zgredka, sir  zapiszczała skrzatka.Nadal osłaniała sobietwarz, jakby ją oślepiało światło, choć w loży było dość ciemno. Mam na imięMrużka, sir.a wielmożny pan. jej wielkie brązowe oczy powiększyły siędo rozmiaru spodeczków, kiedy zobaczyła bliznę na czole Harry ego  to napewno Harry Potter! Tak, to ja  przyznał Harry. Ależ Zgredek wciąż o wielmożnym panu opowiada, sir!  zapiszczałaskrzatka, opuszczając nieco dłonie i wpatrując się w niego z wielkim przejęciem. Jak on się miewa?  zapytał Harry. Dobrze się czuje jako wolny skrzat?66  Ach, sir  powiedziała Mrużka, kręcąc głową  ach, sir, bez urazy, alewcale nie jestem pewna, czy Harry Potter dobrze zrobił, dając mu wolność. Dlaczego?  zdumiał się Harry. Co mu nie pasuje? Wolność uderzyła Zgredkowi do głowy, sir  powiedziała ponuro Mruż-ka. Ma pomysły ponad swój stan, ot co.Nie może znalezć nowej pracy, sir. Dlaczego?  powtórzył Harry.Mrużka zniżyła głos o pół oktawy i wyszeptała: Domaga się zapłaty za pracę, sir. Zapłaty?  powtórzył Harry, nie mając pojęcia, o co właściwie chodzi.A niby dlaczego nie miałby oczekiwać zapłaty za swoją pracę?Mrużka zdawała się przerażona tym pomysłem i ponownie zsunęła palce, za-krywając pół twarzy. Domowym skrzatom nie płaci się za pracę, sir!  zaskrzeczała. Nie,nie i nie.Mówię mu: Zgredku, znajdz sobie jakąś przyjemną rodzinę i ustatkujsię.A jemu wciąż w głowie jakieś psoty i zabawy, które całkowicie nie pasują dodomowego skrzata [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •