[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostatnie słowa Ar Apa niemal wykrzyczał i uderzył styliskiem topora w klepisko.Jego kompani tupnęli i jęknęli rozgłośnie.Yerni uwielbiali ostentację, Ason zaś, który widywał już takie przedstawienia, doczekał spokojnie do końca.Kiedy emocje opadły, Ar Apa wygładził na nowo wąsy i przeszedł do konkretów.- Teraz już wiem, czemu tak się dzieje.Teraz wiem, kto za tym stoi, wiem, kto zamieszkał w Dun Uala i daje ludziom błyskotki, by robili to, co chcą.Teraz już wiem.- Spojrzał na Asona i szybko odwrócił wzrok.- Mroczny Mąż.- Ason wypowiedział głośno imię, którego Ar Apa nie mógł wciąż wykrztusić.- Znów burzy ludzi? Skąd wiesz?Ar Apa wbił wzrok w sufit i udał, że po raz pierwszy widzi coś tak fascynującego jak dziura dymnika.Potem poskrobał tarczę, zdrapał nieco zaschniętego błota.Inteb przystanął milcząco z tyłu.- Ktoś przyszedł do mnie - odparł w końcu Ar Apa.- Sam Uala przyszedł z kilkoma wojownikami i nie chciał walczyć, tylko rozmawiać.Druid przygotował wszystko co trzeba do spotkania wodzów-byków, obwiesiliśmy drewniane łuki naszymi skarbami i porozmawialiśmy.Pokazał mi dary, które dostał od.od tego, którego imię wymówiłeś.Rozmawialiśmy.Ar Apa zastygł z otwartymi ustami, jakby zabrakło mu słów.Pot wystąpił wodzowi na czoło.Może zrobiło mu się gorąco od ognia, Ason jednak podejrzewał coś.Ar Apa wiedział coś, czego jednak nie mógł głośno powiedzieć.- Zamierzają napaść znów na kopalnię? Jak ostatnim razem, wojownicy z wielu szczepów.O to chodzi, prawda?Ar Apa przytaknął i odwrócił głowę.- Słusznie robisz, przychodząc z tym do mnie, miast przyłączyć się do nich.Gdzie jest Mroczny Mąż?- W Dun Uala.Dla Asona wszystko było jasne.Kopalnię mógł zostawić pod opieką fachowców, a wojowników poprowadzić do boju.Trzeba zająć się tym Mrocznym Mężem, duch to czy człowiek, bo inaczej nie będzie kresu kłopotom.Ason wiedział, jak to uczynić.- Mam zbrojnych pod swoją komendą - powiedział.- Pancernych i niezwyciężonych.Pójdziemy na Dun Uala, by zabić Mrocznego Męża.Czy zbierzesz wojowników ze swego szczepu, by pójść z nami?- Mroczny Mąż.- Ar Apa był na tyle wstrząśnięty, że aż zapomniał się i wymówił głośno straszne imię.- Uala i jego ludzie nie dotrzymają nam pola.Zabijemy ich.Twoje będzie bydło, zemsta, złoto i skarby.- Pójdę z wami - powiedział Ar Apa podejmując w jednej chwili decyzję.Teraz myślał już tylko o łupach czekających nań w Dun Uala, największym, najbogatszym i najpotężniejszym z wszystkich grodzisk Yernich.Ślina napłynęła mu do ust, gdy wyobraził sobie przyszłe zdobycze.Splunął w ogień i roześmiał się głośno.5.Nadeszło święto Imbolc, czas wesołości i pierwszy znak, że uścisk zimy zaczyna z wolna słabnąć.Stłoczone w zagrodach pod mieszkaniami kobiet bydło pożerało ostatki paszy zgromadzonej w grodziskach jeszcze jesienią, a na pastwiskach pojawiały się pierwsze źdźbła trawy.Rodziły się cielęta i jagnięta.Świat budził się znów do życia i było co świętować, tym bardziej że nastawiono świeże mleko na fermentację.Piwo uwarzone z zeszłorocznego zboża dawno już się skończyło.Teraz wojownicy, znów radośnie zalani, mogli wylegiwać się w słońcu i zerkać z murawy na kobiety wyprowadzające inwentarz.Zwierzęta były osłabione; skutkiem skąpych, zimowych racji pożywienia i braku przestrzeni w oborach ledwo powłóczyły nogami, ale świeża zieleń trawy gwarantowała, że szybko odzyskają siły.Dun Moweg było typowym grodziskiem Yernich.I tutaj mieszkania wojowników wzniesiono na obwałowaniach, zaś przestrzeń na szczycie była idealnym miejscem, by wygrzewać się w miłym słoneczku, szczególnie wobec obfitości świeżego napitku.Wojownicy zlegli zatem, wódz między nimi.Moweg wspominał barwnie minione wyprawy, zdobycze i rzezie, kiedy w grodzisku pojawili się zbrojni.Mimo metalowych strojów i broni podeszli po cichu, za nimi skradały się pobielone postacie wojowników Ar Apy.Gospodarze byli wstrząśnięci wizytą.Przecież wszyscy wiedzieli, że Imbolc nie jest czasem wojen ani napaści.- Ty jesteś Moweg - powiedział Ason, spoglądając spod okapu hełmu na ciężko zdumionego męża siedzącego wciąż na ziemi przed progiem domu.- To on - wtrącił się Ar Apa podchodząc bliżej.Kopnął Mowega w żebra i dźwignął jęczącego na nogi.Przewrócił przy tym miskę, z której tamten popijał.Napitek z mleka od kradzionych krów.Ason odsunął Ar Apę, zanim doszło do bitki.Mowega nie trzeba było długo przekonywać i rychło zrewidował swoje dotychczasowe sojusze.W zasadzie lojalny był jedynie w stosunku do własnej osoby.Owszem, dostał to i owo od Mrocznego Męża i dokonywał napadów, ale to było kiedyś.Wobec perspektywy zdobycia Dun Uala wszystkie dotychczasowe dary bledły [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •