[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedział najlepiej o srogiej rozpuście na zamku, o nocnych królazabawach, o jego służkach, Włochach i Francuzach, o kochankach, które z Paryża tu przysy-łano.Wiedział więcej niż wszyscy, bo twierdził, że król francuski nie pożyje długo, bo mu wsosie do szczupaka truciznę zadano taką, która go powoli ze świata zgładzić musi.Nie minął tydzień, aż Talwosz, na zamku z Jourdainem się przymówiwszy, na rękę go wy-zwał, ale tu się bić nie było można.Wyjechali więc za miasto.Litwin jeszcze po chorobieniewiele siły miał, ale wściekły był i Francuzowi, nim się złożyli, łeb szpetnie rozpłatał.Na-stawił się drugi, mszcząc za niego, i temu się dostało  dali mu pokój.Nie mógł potem pokazywać się na zamku, bo inni się odgrażali, ale w mieście spotykał sięz nimi i już go tam nie zaczepiano.Nie ma pono straszniejszej dla serca męczarni, jak gdy ono, między nadzieją szczęścia azwątpieniem rzucane jak łódka burzą w głębiny ciskana i unoszona falami do góry, na prze-miany łudzi się i rozpacza.Tak żyła teraz biedna królewna Anna, która w początkach dała sięsłodkimi słowy, obejściem się nader uprzejmym, nadskakującym ująć za serce; a z każdymdniem musiała ostygać i przychodzić do przekonania, że z nią jak z innymi odegrano komediętylko.Krajczyna Aaska i inne panie dotąd były zaślepione, nie przypuszczały nawet, aby królmógł złamać słowo dane krajowi; trwały więc w tej myśli i wpajały ją w królewnę, że żenićsię musiał.Czyniono nawet przygotowania do tego.Anna słuchała, nie śmiejąc przeczyć, zaledwie czasem rzucając zimniejsze, obojętne sło-wo, ale Aaska i towarzyszki jej natychmiast głośno, gorąco protestowały.Król wprawdzie nie był częstym gościem u tej mniemanej narzeczonej swej, co się tłuma-czyło zajęciem sejmowym, troskami rządzenia, lecz ilekroć się zjawiał, mógł w istocie utrzy-mać w błędzie, tak się silił na okazywanie niezmiernej; czułości dla królewnej.Uśmiechał się,dowcipkował, jak zalotne dziewczę starał podobać, wyrywały mu się dwuznaczne słowa, wy-chodził potem rad z siebie i nikt, oprócz jego minionów, nie wiedział, iż sam szydził z tychzalotów, że potem smutną twarz i postawę Anny przedrzezniał, mowę jej i westchnienia na-śladował, co dworaków pobudzało do śmiechu.Po takich odwiedzinach królewna jakiś czas żyła nimi, rozweselała się, tłumaczyła samasobie obawy jako płonne, to, co o Henryku mówiono, jako złośliwe potwarze.Z jednej strony Aaska i kobiety jej przemawiały za narzeczonym, z drugiej Czarnkowski ibiskup chełmski nie oszczędzali go.Rodzaj życia, jaki król prowadził, choć się starano je po-167 kryć, choć nawet najlepiej u Henryka położony podkomorzy Jaśko z Tęczyna nie był aniprzypuszczany, ani wtajemniczony w nocne zabawy, nie mógł pozostać tajemnicą.Gawiedzzamkowa umiała podpatrywać, odgadywać, rozumieć.Wiedziano, że Naneta od Sederyna pomęsku przebrana przychodziła na zamek i bawiła tu do dnia białego.Oprócz niej były inne.Ani młodość, ani krewkość nie mogły wytłumaczyć jawnego zgorszenia, jakie król dawał.Duchowieństwo, wiele przebaczać nawykłe w ostatnich latach panowania Augusta, w tymżyciu coś jeszcze poczwarniejszego widziało.Krzyczano na Sodomę i Gomorę!Gdy któremu z Francuzów, szczególniej Pibrakowi, delikatne dawano przestrogi, oburzałsię przeciw potwarzom, nie dawał mówić, oskarżał Polaków o dzikość i barbarzyństwo.Król itak dosyć był umęczony, osamotniony, żeby mu nawet rozerwać się z młodzieżą swą nie do-puszczano.Na próżno biskupi, szczególniej Pibrakowi, rozpowiadali, jak w kraju panowałostraszne przeciw królowi oburzenie, jakie chodziły paszkwile.W istocie nigdy pewnie w Polsce takiego nie bywało rozpasania słowa i odgróżek.Szlachta na zjazdach wołała otwarcie, iż elekcja nic nie była warta, że to był król ślepych Ma-zurów, którego oni sobie okrzyknęli.Mówiono, że go precz pozbyć się potrzeba.Sprawa Zbo-rowskich była pozorem; w istocie pod tym ruchem kryły się intrygi przyjaciół cesarza i party-zantów Ernesta.Posługiwano się wszystkim.Infantka, którą senatorowie sami chcieli wprzódy obezwład-nić i usunąć na stronę, teraz w oczach nieprzyjaciół króla rosła ze swymi prawami.Wyrzuca-no mu, że się z nią nie żenił, i zadawano to jako złamanie paktów.Dzięki temu Anna stawałacoraz wyżej w miarę, jak Henryk spadał.Francuzi na mieście prawie się pokazywać nie mogli; drwiono z nich, urągano, zaczepiano,ścigano.Na wrotach i ścianach spotykali się z wizerunkami poczwarnymi króla i napisamiobelżywymi.Król o tym wiedział czy nie, ale wcale go to nie zdawało się obchodzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •