[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest pani atrakcyjną kobietą.Kręciła się pani w pobliżu budki czekając na telefon.Była pani zdenerwowana.Ktoś musiał na panią zwrócić uwagę.Był tam może jakiś amator przygód, gotów okazać współczucie, licząc na zawarcie znajomości.Albo jakaś nobliwa kobieta, która miała ochotę podejść i opiekuńczo ująć panią pod rękę.— Ale po co to wszystko? Nawet jeśli mnie ktoś zauważył?— Gdyby mogła pani tych ludzi opisać — tłumaczył Mason — można by poprosić kasjerów, żeby ustalili, dokąd ci ludzie się udali.Wtedy zamieścilibyśmy ogłoszenia w odpowiednich gazetach.Sprawdzilibyśmy, jakie autobusy odjeżdżały w tym czasie i porozmawialibyśmy z kierowcami.To by nam dało.jakiś punkt odniesienia.— Nie zwracałam na nikogo uwagi.Byłam zdenerwowana.— Zupełnie nikogo? — nalegał Mason.— Nic.— Ile czasu minęło, zanim do pani zadzwoniłem?— Około godziny.— O której tam pani przyjechała?— O siódmej piętnaście, o ile jestem w stanie sobie teraz przypomnieć.— I nikt się pani nie rzucił w oczy? Potrząsnęła głową.— Jakiego rodzaju znajomość łączy panią z George'em Lathanem Howellem?— Już raz odpowiadałam na to pytanie.— Kiedy?— W pana biurze.Gdy pytał mnie pan o.moje romanse.— Tym razem chodzi mi o coś innego.Teraz interesuje mnie to, czy jest on jakoś w tę sprawę zamieszany.— Skąd mogę wiedzieć? Szczerze mówiąc, poprosił mnie o rękę.— Dostałem od niego telegram, że przesyła mi dwa tysiące dolarów na poczet pani obrony.— Dwa tysiące! — wykrzyknęła Maxine.Mason skinął potakująco głową.— To znaczy, że musiał sprzedać samochód i jeszcze zadłużył się po uszy.— Aż tak panią kocha?— Widocznie.— Dobrać, Maxine, musi mi pani teraz powiedzieć prawdę.Czy miał klucz do pani mieszkania? Spojrzała mu w oczy.— Nie.— Ale Durant miał?— Dałam mu.zażądał tamtego dnia.Mason przyjrzał się jej uważnie.— Jest pani-pewna, że nie wcześniej i że to, co pani mówi, wyjaśni policji, skąd wziął się ten klucz wśród innych, które przy nim znaleźli?— Panie Mason, mówię prawdę.— Przypuśćmy, że tak.— Na pewno.— Dobrze — zgodził się Mason — przyjmuję to za fakt.Niech los ma panią w opiece, jeżeli nic mówi pani całej prawdy.Najpierw będzie wstępne przesłuchanie.Będę mógłzadawać pytania ich świadkom.To nie my kierujemy postępowaniem.Będą mieli dość podstaw, by wytoczyć pani proces — chyba, że zdarzy się coś, czym będę mógł pomieszać im szyki.Mają przeciwko pani poszlaki, ale nie wiem jakie.Nie chcę, żeby je pani niepotrzebnie pomnażała.I proszę o tym pamiętać.Jeśli będą w stanie udowodnić, że nie czekała pani na dworcu i że wyszła pani z domu piętnaście po siódmej — znajdzie się pani w wielkich kłopotach.Potwierdziła ruchem głowy.— Powiedziała im pani, o której wyszła z domu?— Tak — przyznała.— To im powiedziałam.Powiedziałam, że wyszłam o siódmej, że nie wróciłam, że zatelefonowałam do pana z dworca.Że spotkałam się z panem i panną Street, że bez pańskiego pozwolenia nie mogę powiedzieć nic więcej.i oczywiście, że nie uciekałam, tylko zamierzałam odwiedzić rodzinę.Ponieważ wiedzieli o mojej siostrze, przyznałam, że to właśnie do niej się wybierałam.Ale nie odpowiadałam na żadne pytania mające związek ze sprawą.wie pan, z tym obrazem czy z szantażem Duranta.— W porządku — powiedział Mason.— Te wstępne przesłuchania są na ogół rutynowe.Sędzia postawi panią do swojej dyspozycji, bo poszlaki to uzasadniają.Nie może pani stanąć za barierką i opowiadać o tym wszystkim.— Nie? — spytała z niedowierzaniem.— Myślałam, że mam do tego prawo.Mason pokręcił głową.— Ale to konieczne, panie Mason.Muszę stawić się w sądzie.Wiem, że będą mnie przesłuchiwać.Wiem.że to będzie piekło.Że wywloką różne sprawy z mojej przeszłości.I zrobią wszystko, żeby mnie zdyskredytować.Ale ja po proslu muszę przedstawić swoją wersję.— Nie w toku wstępnego przesłuchania — upierał się Mason.— Milczy pani jak zaklęta.— Dlaczego?— Bo, po pierwsze, nie wyszłoby to pani na dobre.Jeśli mam przejąć ster, musze wykazać, że oskarżenie jest bezzasadne.Nie byłoby rozsądnie kwestionować linię oskarżenia.— Z chwilą gdy sędzia postawi panią do dyspozycji sądu i znajdzie się pani przed lawą przysięglych w sądzie wyższej instancji, wówczas ławnicy wysłuchają wersji pani oraz zeznań strony przeciwnej i spróbują ustalić, kto mówi prawdę.Ale w rozprawie wstępnej nie rozstrzyga się na ogół sprzeczności w zeznaniach.Sędzia wychodzi z założenia, że sprawa leży w kompetencji lawy przysięgłych oraz sądu innej instancji.Jeżeli oskarżeniu uda się doprowadzić do procesu, to na tym się na razie kończy.— Dobrze — powiedziała Maxine z wahaniem.— Będę się chyba musiała na to zgodzić.To pan mi mówi, co mam robić.Mason wpatrywał się w nią uważnie.— Mam wrażenie — powiedział — że pani go nie zabiła.Czuję jednak, że pani coś ukrywa.Tak czy owak, zbiorę więcej informacji o sprawie i o pani, zanim skończy się wstępne przesłuchanie.— Kiedy to nastąpi?— Za kilka dni.Muszę się dowiedzieć, co mają przeciwko pani.Wówczas będę miał lepsze rozeznanie w sprawie.— Czy oni wszystko ujawnią?Zwykle próbują ukryć, ile się da.ale moja w tym głowa, żeby z nich wszystko wyciągnąć.Proszę zachować kamienną twarz.Niech pani powie dziennikarzom, że przedstawi im swoją wersję, gdy tylko uzyska moją aprobatę.Tymczasem proszę zachować całkowitą powściągliwość.Niech pani nie robi niczego, co dałoby oskarżeniu broń do ręki.ROZDZIAŁ TRZYNASTYPaul Drakę przysiadł na krągłym oparciu pękatego, skórzanego fotela dla klientów.— Dlaczego się tego nie pozbędziesz, Perry? — spytał.— Czego?— Tego fotela.— Coś ci się w nim nie podoba?— Jest staromodny.Niestylowy.W nowoczesnych biurach już nie ma takich mebli.— A tutaj są.— Dlaczego?— Dobrze się na nim siedzi.Klient odpoczywa.Czuje się jak u siebie.Łatwiej mu zdobyć się na szczerość.Ktoś, komu nie jest wygodnie, będzie powściągliwy — jeżeli w ogóle mówi prawdę.— Gdy zaś nie mówi prawdy, każę mu przez chwilę posiedzieć na tym fotelu, a potem przesadzam go na zwykłe krzesło naprzeciw siebie, żebym go lepiej słyszał.To najbardziej niewygodne krzesło, jakie znalazłem.— To krzesło — zgodził się Drakę — to diabelski wynalazek.— Kiedy chcesz od kogoś usłyszeć prawdę — ciągnął Mason — sadzasz go na wygodnym fotelu i dajesz mu maximum pewności siebie, sympatii i zrozumienia jeżeli, oczywiście, wychodzi ci naprzeciw.— W przeciwnym razie sadzasz go na niewygodnym krześle?— Zgadza się.Im mniej wygodnie będzie siedział, tym częściej będzie zmieniał pozycję, żeby poczuć się lepiej.Wtedy daję mu do zrozumienia, że nie mogąc spokojnie usiedzieć, zdradza się.Kiedy facet zaczyna się wiercić, zakłada lewą nogę na prawą, potem prawą na lewą, patrzę na niego z wyrzutem, jakbym mówił: aha, kochasiu, to te twoje kłamstewka tak cię uwierają.— No cóż, Perry, powinieneś" chyba posadzić swoją klientkę, Maxine, na tym niewygodnym krześle.— O co chodzi?— Okłamywała cię.— W jakiej sprawie?— Może tak bym to ujął, Perry: nie wiem dokładnie, co ci powiedziała, ale sądzę, że kłamała.— Mów dalej.— Czy powiedziała ci, że miała jakoby nieślubne' dziecko, że właściwie było to dziecko jej siostry, że siostra zdradzała męża, gdy był za granicą i że naprawdę to dziecko siostry?— Co dalej — zniecierpliwił się Mason, gdy Drakę zamilkł na chwilę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]