[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. I choćby Zawisza był pokonan, co łatwo sięmoże zdarzyć, wielka to chwała dla niego, że go taki Jan z Aragonii pozwał, ba! i dlacałego waszego narodu. A obaczym!  rzekł Zbyszko  mówię tylko: daj Bóg wióieć. A ja przywtarzam�p �x.RycerzJednakże życzenie ich nie miało się tym razem spełnić, gdyż stare kroniki wspomina-ją, że pojedynek Zawiszy z przesławnym Janem z Aragonii odbył się dopiero w kilkanaścielat pózniej w Perpignano, góie w obecności cesarza Zygmunta, papieża Benedykta XIII,a dalej króla aragońskiego i wielu książąt i kardynałów, Zawisza Czarny z Garbowa zwa-lił z konia pierwszym uderzeniem kopii swego przeciwnika i świetne nad nim odniósłzwycięstwo.Tymczasem wszelako i Zbyszko, i de Lorche cieszyli się w sercach, myślelibowiem, że gdyby nawet Jan z Aragonii nie mógł się na ów termin stawić, to i tak ujrząznamienite czyny rycerskie, bo w Polsce nie brakło zapaśników mało co Zawiszy ustę-pujących, a mięóy gośćmi krzyżackimi można było zawsze znalezć najprzedniejszychszermierzy ��ancuskich, angielskich, burgunókich i włoskich, gotowych z każdym iśćo lepszą�p �y.�p �u zra (daw.)  drewniane ogroóenie placu, na którym odbywał się turniej rycerski, przen.sam turniej.�p �v  zjednać.�p �w a r  w średniowieczu: określenie muzułmanów zamieszkujących na terenie óisiejszej Hiszpanii.�p �x rzy arza (daw.)  wtóruję, zgaóam się.�p �y z (daw.)  starać się wykazać przewagę.Krzyżacy 354  Słuchaj  rzekł do pana de Lorche Zbyszko. Cni�p �p mi się bez stryja Maćkai pilno mi go wykupić, przeto�p �� jutro zaraz do dnia do Płocka ruszę.Ale po co ty masztu ostawać? Nibyś to u mnie w niewoli, więc jedz ze mną, a obaczysz króla i dwór. Chciałem cię właśnie o to prosić  odrzekł de Lorche  bom z dawna chciałwióieć waszych rycerzy, a przy tym słyszałem, że damy z dworu królewskiego więcej doaniołów niż do mieszkanek ziemskiego padołu są podobne. Dopiero coś to powieóiał o Witoldowym dworze  zauważył Zbyszko.Zbyszko wyrzucał sobie w duszy, iż w swej boleści o stryjcu przepomniał�p ��, a że i beztego prędko zwykł był wykonywać, co zamierzył, więc nazajutrz do dnia�p �� wyruszylirazem z panem de Lorche do Płocka.Nadgraniczne drogi nawet w czasach największegospokoju nie bywały bezpieczne z przyczyny łotrów, których liczne kupy wspierali i otaczaliopieką Krzyżacy, co ostro wymawiał�p �t im król Jagiełło.Mimo skarg, które aż o Rzymsię opierały, mimo pogróżek i srogiego wymiaru sprawiedliwości, komturowie�p �u sąsiednipozwalali często zaciężnym knechtom�p �v zakonnym łączyć się ze zbójami, wypierając sięwprawóie tych, którzy mieli nieszczęście wpaść w ręce polskie, ale dając schronieniepowracającym ze zdobyczą i jeńcami, nie tylko we wsiach zakonnych, lecz i w zamkach.W takie to właśnie zbójeckie ręce dostawali się niejednokrotnie podróżni i miesz-kańcy nadgraniczni, a zwłaszcza óieci bogatych luói, które porywano dla okupu.Aledwaj młoói rycerze, mając znaczne poczty, złożone każdy, prócz wozniców, z kilkunastuorężnych�p �w pieszych i konnych pachołków, nie obawiali się napadu i bez przygód dotarlido Płocka, góie zaraz na wstępie miła czekała ich niespoóianka.Oto w gospoóie znalezli Tolimę, który przybył na óień przed nimi.Stało się totakim sposobem, iż starosta krzyżacki z Lubawy zasłyszawszy, że wysłannik, w chwili gdygo napadnięto niedaleko Brodnicy, zdołał ukryć część okupu, odesłał go do tego zamkuz poleceniem do komtura, aby go zmusił do wskazania, góie pieniąóe zostały schowane.Tolima skorzystał ze sposobności i uciekł, gdy zaś rycerze óiwili się, iż udało mu się totak łatwo, objaśnił im rzecz, jak następuje:Chciwość Wszystko przez ich łakomstwo.Nie chciał komtur brodnicki przydawać mi znacz-nej straży, bo nie chciał, by się o pieniąóach rozgłosiło.Może ułożyli się z lubawskim,że się poóielą, a bali się, iż gdy się rozgłosi, to trzeba bęóie znaczną część do Malborgaodesłać albo i wszystko owym Badenom oddać.Dodał ci mi tedy jeno�p �x dwóch luói:jednego zaufanego knechta, który musiał po Drwęcy razem ze mną wiosłować, i jakowe-goś pisarza& A zaś choóiło im, by nikt nas nie wióiał, więc było to pod noc, i wiecie, żegranica tuż.Dali mi też wiosło dębowe& no  i łaska boska& bom jest oto w Płocku. Wiem, a tamci nie wrócili!  zawołał Zbyszko.Na to uśmiech rozjaśnił srogą twarz Tolimy. Wżdy�p �y Drwęca do Wisły płynie  rzekł. Jakoże im było pod wodę �p t p wracać?Znajdą ich Krzyżaki chyba w Toruniu.Po chwili zaś zwróciwszy się do Zbyszka, dodał: Pienięóy część mi komtur lubawski zagrabił, ale te, którem przy napaści ukrył,tom odnalazł i teraz dałem je, panie, waszemu giermkowi do schowania, bo on w zamkuu księcia mieszka, a tam im przezpieczniej�p t � niż u mnie w gospoóie.�p �p c (daw.)  tęsknić za czymś, martwić się, nuóić.�p �� rz (daw.)  więc, zatem.�p �� rz (daw.)  zapomnieć.�p �� a (daw.)  świtem.�p �t y a a (daw.)  czynić wymówki, wypominać.�p �u r  zwierzchnik domu zakonnego bądz okręgu w zakonach rycerskich, do których zaliczali siękrzyżacy.�p �v c  żołnierz piechoty niemieckiej.�p �w r ż y (daw.)  uzbrojony.�p �x (daw.)  tylko.�p �y ż y (daw.)  jednak, przecież.�p t p (daw.)  pod prąd.�p t � rz z cz (daw.)  bezpiecznie.Krzyżacy 355  To mój giermek jest tu w Płocku? a co on tu robi?  zapytał ze zóiwieniemZbyszko. On przecie po przywiezieniu Zyg��yda odjechał z tą panną, która w Spychowiebyła, a teraz jest dwórką tutejszej księżny.Tak ci mi wczoraj gadał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •