[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Myślę, że za dzień, lub za dwa będzie o kilka zdrajców mniej.Złapaliście się we własną pułapkę.Joao odwrócił się gwałtownie, by spojrzeć na ciężarówkę Bractwa.Zaczynała się dziwacznie przechylać na lewą stronę.- Padre! - zawołał - Tommy! Yince! Weźcie.- przerwał, gdy ciężarówka pochyliła się jeszcze bardziej.- Będzie czystą uczciwością - powiedziała Rhin - ostrzec was, abyście trzymali się z daleka od przeciwległego brzegu rowu, dopóki go najpierw nie spryskacie.One mogą wyrzucać strumienie kwasu, który jak widzicie - skinęła głową ku ciężarówce - rozpuszcza metal, a nawet plastyk.- Pani jest szalona - zirytował się Joao.- Dlaczego nie ostrzegła nas pani natychmiast? Moglibyśmy.- Ostrzec was?- Doktor Kelly, może powinniśmy.-- odezwał się jej jasnowłosy towarzysz.- Bądź cicho, Hogar! - wrzasnęła na mężczyznę.- Czy nie czas, żebyś zajrzał do doktora Chen-Lhu?- Travis? On tu jest? - zapytał Joao.- Zjawił się wczoraj z jednym towarzyszem, który już zmarł - wyjaśniła.- Szukali nas i na nieszczęście znaleźli.Doktor Chen-Lhu prawdopodobnie nie przeżyje tej nocy - znów spojrzała na swego nordyckiego współpracownika- Hogar!- Tak, proszę pani - odpowiedział mężczyzna.Wzruszył ramionami i poszedł w stronę namiotów.- Wasi towarzysze zabawy złapali na nas ośmiu bandeirantes - zachichotała Rhin patrząc na mężczyzn z Bractwa - To wspaniałe, że umierając będziemy mogli oglądać również śmierć ośmiu z was.zdrajców!- Pani jest szalona - wycedził Joao czując w sobie zaczątki wściekłego gniewu.Chen-Lhu tutaj.umierający? To może zaczekać.Najpierw była praca do wykonania.- Przestań udawać niewinnego, bandeirante - powie­działa Rhin.- Widzieliśmy tam waszych towarzyszy.Widzieliśmy waszych nowych towarzyszy zabaw, których sobie wyhodowaliście i zrozumieliśmy, że staliście się zbyt chciwi a wasza gra wydostała się spod kontroli.- Widzieliście, jak moi ludzie robili coś takiego?! - warknął Joao i popatrzył na Thomego:- Thommy, miej oko na tych szaleńców.Nie pozwól, aby nam przeszkadzali - podniósł rozpylacz i wziął od jednego ze swoich ludzi dodatkowe ładunki, po czym skinął na trzech pozostałych.- Chodźcie ze mną.- Szefie, co chcesz zrobić? - zapytał Yierho.- Uratować z ciężarówki, co się da - odparł Joao.Yierho westchnął i podniósł jeden z rozpylaczy orazładunki.Dał znać jednemu z bandeirantes aby został z Thomem.- Pewnie, idźcie i dajcie się zabić - zakpiła Rhin.- Nie myślcie, że będziemy wam w tym przeszkadzać.Joao z trudem powstrzymał się od obrzucenia jej potokiem wściekłych przekleństw.Głowa bolała go od gniewu i konieczności stłumienia go.Po chwili doszedł do miejsca przy rowie, najbliższego porzuconej ciężarówce i pokrył obfitą mgłą foamalu trawę na drugim brzegu.Skinął na innych, żeby podążyli za nim i przeskoczył rów.Joao nie lubił później wspominać tego wypadu na sawannę.Byli tam niewiele ponad dwadzieścia minut, zanim wycofali się na wysepkę z namiotami.On i jego trzej towarzysze byli poparzeni kwasem.Yierho i Łon poważnie.A z ciężarówki uratowali mniej niż ósmą część ładunku, przeważnie żywność.Wśród wyniesionych rzeczy nie było nadajnika.Kontratak nastąpił ze wszystkich stron.Owady były ukryte w wysokiej trawie.Foamal unieruchamiał je tylko, a żadna z rozpylanych trucizn nie mogła zdziałać więcej niż spowolnić nieco ruchy tych stworzeń.Atak ustał dopiero wtedy, gdy mężczyźni znaleźli się znów za rowem.- To oczywiste, że te diabły powinny dorwać się najpierw do aparatury łączności - wydyszał Yierho.- Ale skąd mogły o tym wiedzieć?- Nie chcę się tego domyślać - odparł Joao.- Stój nieruchomo, to opatrzę ci te oparzenia - policzek i bark Vierha były paskudnie ochlapane kwasem, a od jego ubrania odłaziły dymiące strzępy.Joao posmarował oparzone miejsca neutralizującą maścią i odwrócił się ku Łonowi.Mężczyzna tracił już skórę na plecach, ale spokojnie stał i czekał na swoją kolej.Podeszła do nich Rhin, by pomóc w opatrywaniu oparzeń, ale nie chciała nic mówić, nawet odpowiadać na najprostsze pytania.- Ma pani jeszcze tę maść? Cisza.- Pobrała pani próbki tego kwasu? Cisza.- W jaki sposób został ranny Chen-Lhu? Cisza.Joao czuł trzy poparzenia na swym lewym ramieniu, zneutralizował kwas i pokrył rany przylepcem.Zgrzytnął zębami z bólu i popatrzył na Rhin.- Gdzie są te okazy larw, które zabiliście? Cisza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •