[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Toteż gdy winowajcę doprowadzono przed oblicze kustosza, od razu zapytał, Czy jest pan chory, Wydaje mi się, że nie, Jeśli nie jest pan chory, to dlaczego w ostatnich dniach zaniedbuje się pan w pracy, Nie wiem, może dlatego, że źle sypiam, A więc jest pan chory, Nie, ja tylko źle sypiam, Jeśli źle pan sypia, to znaczy, że jest pan chory, człowiek zdrowy zawsze dobrze śpi, chyba że ma coś na sumieniu, jakąś ciężką winę, sumienie jest bardzo ważne, Tak jest, proszę pana, Jeśli źle pan pracuje z powodu bezsenności, a z kolei bezsenność jest spowodowana wyrzutami sumienia, to trzeba ustalić, jaką winę ma pan na sumieniu, Nie poczuwam się do żadnej winy, Niemożliwe, tutaj jedyną osobą bez winy jestem ja, co z panem się dzieje, czemu pan tak patrzy na tę książkę telefoniczną, Zamyśliłem się, To zły znak, wie pan, że zgodnie z regulaminem nie wolno odwracać wzroku, kiedy się ze mną rozmawia, tylko ja mogę to robić, Tak jest, proszę pana, Co to za wina, Nie wiem, Tym gorzej, zapomniane winy są najgorsze, Do tej pory sumiennie pracowałem, Istotnie mam o panu dobre informacje, dlatego właśnie sądzę, że pańskie zachowanie w ostatnich dniach nie jest wynikiem jakiejś zapomnianej, lecz niedawnej, całkiem świeżej winy, Nie mam nic na sumieniu, Sumienia milczą częściej niż powinny, dlatego właśnie potrzebne jest prawo, Tak jest, proszę pana, Muszę powziąć jakąś decyzję, Tak jest, proszę pana, Już powziąłem, Tak jest, proszę pana, Zawieszam pana na jeden dzień, Czy to zawieszenie dotyczy tylko pensji, czy również obecności w pracy, spytał pan José, w którym obudził się promyk nadziei, Oczywiście, że tylko pensji, praca nie może na tym ucierpieć, już dostatecznie ucierpiała, dopiero co dostał pan pół godziny wolnego, chyba nie sądzi pan, że pańskie zachowanie w ostatnich dniach zostanie nagrodzone wolnym dniem, Nie, proszę pana, Mam nadzieję, że posłuży to panu za nauczkę i że będzie pan, jak dawniej, dobrym urzędnikiem, zarówno dla własnego dobra, jak i w interesie Archiwum Głównego, Tak jest, proszę pana, To wszystko, proszę wrócić na miejsce.Pan José był zrozpaczony, roztrzęsiony i bliski łez.Podczas paru minut rozmowy z szefem na jego biurku urósł stos papierów, wyglądało na to, że koledzy skorzystali z okazji i do sankcji dyscyplinarnych dorzucili własną, dodatkową karę.Prócz tego na sali było kilku oczekujących interesantów i wszyscy ustawili się do niego, co nie mogło być sprawą przypadku, wykluczone, żeby stanęli w kolejce do niego w nadziei, że nieobecny urzędnik okaże się bardziej sympatyczny i przystępny niż ci, którzy siedzieli za barierką, raczej to właśnie ci ostatni wskazali im, do kogo mają się zwrócić.Zgodnie z regulaminem wewnętrznym załatwianie interesantów było sprawą priorytetową, toteż pan José podszedł do barierki, wiedząc, że za jego plecami stos papierów na stole będzie nadal rósł.Był załamany.Teraz, kiedy od zirytowanego kustosza otrzymał naganę i został ukarany, w najbliższym czasie nie miał co marzyć o jakimkolwiek zwolnieniu z pracy, nie dostanie ani godziny, ani pół, ani nawet pięciu minut wolnego, choćby wymyślił nieprawdopodobne narodziny dziecka czy wątpliwą śmierć kogoś bliskiego.W tym Archiwum długo się o wszystkim pamięta, nic nie popada w całkowitą niepamięć.Toteż jeśli nawet za dziesięć lat pan José popełni choćby najdrobniejszy błąd, z pewnością znajdzie się ktoś, kto mu wypomni ze szczegółami ostatnie niefortunne wydarzenia.Prawdopodobnie to miał na myśli kustosz, mówiąc, że zapomniane winy są najgorsze.Dla przeciążonego pracą i załamanego psychicznie pana José reszta dnia była prawdziwym koszmarem.Podczas gdy dawał interesantom precyzyjne informacje, wypełniał i stemplował papiery oraz wyjmował i wkładał na miejsce karty, w myślach przeklinał los i przypadek, które sprawiły, że chorobliwie zainteresował się czymś, co dla człowieka przy zdrowych zmysłach nie miałoby najmniejszego znaczenia.Kustosz ma rację, myślał pan José, najważniejsze jest dobro Archiwum, żaden normalny i rozsądny człowiek w moim wieku nie zbiera wycinków o aktorach, tancerkach, biskupach i piłkarzach, to głupie, bezsensowne i śmieszne, ładną schedę zostawię po śmierci, dobrze, że nie mam dzieci, całe nieszczęście bierze się chyba właśnie stąd, że jestem sam jak palec, gdybym miał żonę.W tym miejscu refleksje pana José nagle się urwały i zmącone myśli podążyły innym, krętym i niewyraźnym tropem, wiodącym od zdjęcia małej dziewczynki do realnie istniejącej dorosłej kobiety, trzydziestosześcioletniej rozwódki.A właściwie na co mi ona, co mi z tego przyjdzie, że ją odnajdę.Tu myśl znów się urwała i wróciła do poprzedniego wątku, Ciekawe, jak ją odnajdziesz, skoro nie pozwalają ci jej szukać, na to pytanie pan José nie odpowiedział sobie, gdyż informował właśnie ostatnią osobę z kolejki, że akt zgonu, o który chodzi, będzie można odebrać następnego dnia.Jednak pytanie, z gatunku tych natrętnie powracających, znów go zaatakowało, kiedy kompletnie wyczerpany fizycznie i psychicznie wreszcie wrócił do domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]