[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szpatułkowatych, czyli krótkich, kwadratowych.Przestał słuchać,co do niego mówiła.Di miała przepiękne ręce, jednez najpiękniejszych, jakie widział.Długie, smukłe palce, wąski,delikatny nadgarstek, półokrągłe paznokcie, zwykle staranniewypielęgnowane.Mogłaby robić sobie zdjęcia tych rąk ubranychw pierścionki albo bransoletki.Pamiętał, że stał i patrzył napiękną żonę o brzydkich rękach i myślał o pięknej kochanceo smukłych dłoniach.Wreszcie zorientował się, że obojez Małgosią stoją w przedpokoju i rozmawiają, a ona nie zdjęłanawet płaszcza.– Może zdejmiesz płaszcz, rozbierzesz się w ogólei porozmawiamy spokojnie.– powiedział.– A może zdejmiesz ze mnie wszystko i wtedy porozmawiamyspokojnie.– powiedziała uwodzicielsko.Przestraszył się nie na żarty.Co w nią mogło wstąpić? Czyżbyjednak dowiedziała się, że nie spędza popołudni na pisaniu pracyhabilitacyjnej, tylko na spacerach z Di? Rzeczywiście, ktoś ichmógł zobaczyć.Wprawdzie w parku nie trzymali się za ręcei całowali tylko wtedy, kiedy nikt nie patrzył, ale przecieżwystarczyło, żeby jakaś koleżanka Małgosi zobaczyła go nie z nią.Mogła jej tylko wspomnieć.Ale czy i w takim wypadku Małgosiawykupiłaby wycieczkę czy raczej zażądała dokładnych wyjaśnień,kto z kim, jak, dlaczego.Jak zwykle.– Nie będziemy się kochać – powiedział ostro, odsuwając ją odsiebie.Jeśli była urażona, to nie okazała tego.– Ja nie chcę się z tobą kochać – powiedziała.– To ty zawszechcesz.– Świetnie – zaczął znów, kiedy siedzieli naprzeciwko siebieprzy kuchennym stole.– Kupiłaś wycieczkę, uznałaś, że mi zrobiszniespodziankę.Dlaczego?– Bo zawsze mnie o to prosiłeś,a teraz postanowiłam sięzgodzić.Nic nie rozumiała albo udawała, że nie rozumie.Co mógł wtedyzrobić? Dwie rzeczy: postawić sprawę na ostrzu noża i niepojechać albo rozpłynąć się w zachwytach.Walczył z chęciązostawienia jej takiej głupio szczęśliwej przy tym stole.– Dlaczego Toskania? – zapytał w końcu.– Podobno tam jest ślicznie.– Zerwała się z miejsca i rzuciłamu na szyję.– Tak się cieszę! Będzie świetnie, po prostu świetnie!Uśmiechnął się do swoich wspomnień.Czy było świetnie? Napewno wycieczka była na swój sposób udana.Biuro podróży niezbankrutowało, mieli świetny hotel, a w samolocie nie było nawetturbulencji.Małgosia zachowywała się tak, jakby zdawałaegzamin i miała ambicję dostać ocenę celującą.– Czy wiesz, że Toskania to także kraina historyczna, zwanapoczątkowo Etrurią i zamieszkana przez Etrusków? – pytała,czytając mu obszerne fragmenty przewodnika.– Dopierow 281 r.p.n.e.została podbita przez Rzymian.– Kiwał głową,wędrując po uliczkach małych miasteczek.Było zimno,pochmurno, bo Toskanii nie zwiedza się raczej na początku lutego,ale i tak widoki były lepsze niż warszawskie o tej porze roku.Małgorzata zamieniła się w chodzącą encyklopedię.W kółko cośmu czytała i pokazywała.– W latach cztery setnych naszej ery.– czytała.– Jak to sięczyta: czterysta.cztery setne.? Mniejsza z tym.Więc w tychlatach była podbijana przez najeżdżające kolejno na Italięplemiona germańskie.Potem Bizancjum.Dalej.to nieważne.To ciebie już nie zainteresuje.– Dlaczego sądzisz, że mnie coś tam nie zainteresuje? – pytał,nie starając się nawet ukryć ironii.– Bo sam nic nie czytasz na ten temat – odpowiedziała,naciągając czapkę na uszy.– Sama więc staram się przekazać ci to,co jest tu ważne.Dalej.pod panowaniem Bizancjum, potemmiasta komuny.Ciekawe, myślałam, że to nasza wschodniadomena.Nie zareagował.Nie chciało mu się niczego tłumaczyć.Jak miałjej wyjaśnić, że to miejsce miało największy urok między majema październikiem, a w lutym było jedynie pięknym, ale sennymzlepkiem szarych krajobrazów i pozamykanych budynków.Codziennie zaczynała i kończyła dzień na paplaniu, czytaniui komentowaniu.Uparła się, żeby zwiedzali sami.Sądził, żemógłby to znieść, gdyby byli w grupie i słuchali przewodnika.Potem razem z innymi poszli na obiad.Mogliby poznać jakieś miłemałżeństwo i wymienić uwagi co do urody Toskanii, organizacjiwycieczki.Mógł się dowiedzieć, dlaczego inni ludziezdecydowali się na wyjazd w takim momencie, dlaczego nie sąteraz w Egipcie albo na Wyspach Kanaryjskich.Może pomogłobymu to zrozumieć, dlaczego zwiedza to miejsce bez żadnej radości,nie czując satysfakcji, że wreszcie gdzieś pojechali, że zwiedzająświat.– Czy ty wiesz, że Toskania od XV wieku podporządkowanabyła Florencji i władającym w niej Medyceuszom? Potem władzaprzeszła w ręce dynastii habsbursko-lotaryńskiej, co związało krajz Austrią.A potem Napoleon tu był.– czytała.– Ten to byłwszędzie.Tylko co wynikło z tych jego podbojów.– Bo we wszystkim należy zachować umiar – wtrącił, ale nierozwijał tematu.– Tak, tak – powiedziała nieuważnie.– To włoska krainadopiero od 1860 roku.Zamknęła przewodnik i popatrzyła na niego z ukosa.– Powinnam cię przepytać z tego, co czytałam – powiedziała,a on przestraszył się, że rzeczywiście zechce to zrobić.– Lepiej od razu wpisz mi dwóję i uwagę do dzienniczka.–powiedział.– Teraz dostałbyś jedynkę.Zatrzymała się na środku ulicy w San Gimignano i pocałowałago mocno.Zaskoczony nie odepchnął jej języka, ale go też nieprzyjął.Objął ją na chwilę, przycisnął, ale jednocześnie ustamiwypychał ten język, który pęczniał mu w jego własnych ustachi zaczynał dusić.Udało mu się tak wymanewrować, że Małgorzatanie poczuła jego niechęci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]