[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Toone stanową problem i to te programy trzeba radykalnie zmienić.Trzeba też zmienić system, ów wewnątrz telewizyjny ręka rękę myje układ.Organizm toczony przez nowotwór potrzebuje chirurga, a nie wizażysty.Potrzebny jestprzełom, a nie make-up, wstrząs, a nie naskórkowe zmiany.Telewizja, która powinnanależeć do ludzi, sprzeniewierzyła się swym prawowitym właścicielom.Dziś oddaniejej społeczeństwu byłoby wielkim aktem sprawiedliwości.Byłoby wielkim sukcesembardzo wielu uczciwych ludzi, którzy w niej pracują.Byłoby wielkim zwycięstwemdemokracji.Bez prawdziwie publicznych mediów nasza demokracja będzie kulawa.Nie ma bo-wiem demokracji bez mediów.Nie ma mediów bez wiarygodności.Nie ma wiarygod-ności przy rządowej albo partyjnej kontroli.W amerykańskiej konstytucji jest zapis,zgodnie z którym rząd nie może wprowadzać praw ograniczających wolność słowa.230I do dziś nikt takiego prawa nie tylko nie forsował, ale nawet go nie zaproponował.I toprzez dwieście lat.U nas zaś ma to miejsce.A czynią to spadkobiercy partii, która przezprawie pół wieku pilnowała, by wolne słowo docierało do nas tylko z zakazanej rozgło-śni, którą zresztą zakłócano.Polskie media publiczne trzeba odebrać politykom.%7łebybyła pełna jasność wszelkim politykom, bo jest absolutnie nieistotne, czy politrukbędzie lewicowy, czy prawicowy.Miałem do czynienia z jednymi i drugimi i nie jestemw stanie powiedzieć, którzy są gorsi.JAK UKRADZIONO NAM NASZE MEDIA?Na początku były marzenia o publicznej telewizji.Potem była ustawa.W ustawie za-pisano, że nad wszystkim, co dzieje się w mediach, będzie czuwała RADA.W Radziemieliby zasiadać wybitni przedstawiciele mediów.Było to w zamierzchłych czasach,ponad dziesięć lat temu, w 1992 roku.Ustawa nie zwalała z nóg, ale miała i ręce, i no-gi.Nie była kompromitującym ustawodawcę potworkiem.Raczej przyzwoitym aktem231prawnym, który mógł przynieść niezłe owoce, gdyby politycy byli dojrzali i kierowalisię interesem społeczeństwa, a nie własnym.Ba.Zresztą na początku nie było aż tak zle.Postanowiono oto bowiem przestrzegać za-sad zwykłej przyzwoitości.Sejm był rozczłonkowany, ale większość miała w nim pra-wica.Prawica uznała jednak, że byłoby głupio, gdyby tak po prostu zgarnęła wszystkiemiejsca w Krajowej Radzie.Przypilnowała więc, by jedno, zgodnie z wewnątrzpar-lamentarnymi proporcjami, przypadłokandydatowi SLD.Pierwsze wybory członkówRady i od razu godny szacunku gest.Jak się okazało, gest ostatni.Pierwsza Rada nieskładała się wyłącznie z wybitnych znawców mediów.Prawdę mówiąc, nie było w niejani jednego wybitnego znawcy mediów.Nie było w niej też samych bezpartyjnych, jakzdawała się sugerować ustawa, było w niej bowiem kilku funkcjonariuszy partyjnychoddelegowanych na odcinek mediów.Ale była w Radzie wewnętrzna równowaga.Wówczas tego specjalnie nie doceniono, ale pózniej doceniono, i to bardzo.Tym bar-dziej że kilka lat pózniej ta równowaga najpierw się zachwiała, a potem zniknęła.Zastą-pił ją parytet SLD i PSL oraz, mającej być listkiem figowym, UW.Parytet był w Krajo-wej Radzie i we wszystkich radach nadzorczych, które ona wybierała.Byli właściciele232TVP, którzy wygrywali kolejne wybory, uznali po prostu, że pluralizm to zachowanierównowagi między ich prezydentem a ich premierem, trzymanie równowagi międzyskrzydłami w ich partii, ewentualnie dzielenie się stołkami z ludowcami z partii wło-ścian.A jak wygrywała prawica, to jak to polska prawica za chwilę się żarła tak,że wybierała albo PSL-owca, albo prawicowca, który okazywał się wiernym poddanymsekretarza Rady kręcącego w niej wszystkim, jak chciał.Rady od początku nie sza-nowano, ale przestała się cieszyć szacunkiem niemal do reszty, gdy prezydent Wałęsaodwołał jej przewodniczącego i wiceprzewodniczącego, bo nie podobało mu się to, ktodostał koncesję na pierwszą ogólnopolską telewizję prywatną (szef gabinetu prezydentapodobno obstawiał w tym wyścigu kogoś zupełnie innego).Potem zamiast pluralizmubył totalny przechył w lewo i z szacunku nie zostało nic.Radę dość powszechnie traktowano jako miejsce, gdzie można odpocząć.Miejsce,gdzie dostawało się synekurę jak dobrze poszło na sześć lat.Miejsce, gdzie po-litycy, którzy spadali z pierwszej ligi, mogli poczekać na lepsze czasy.Ale ci politycymieli swoje ambicje.Z ich realizacją wcale nie chcieli czekać do końca swych kadencjiw Radzie.Czytali uważnie ustawę, zgodnie z którą funkcjonowała Rada, i co widzieli?233Widzieli, że mają w rzeczywistości ogromną władzę, a jak się postarają, to będą mieliwładzę jeszcze większą.Czegóż to nie może owa RADA: ma pośredni wpływ na władzemediów publicznych, wybiera rady nadzorcze Telewizji Polskiej i Polskiego Radia, wy-biera rady nadzorcze siedemnastu rozgłośni regionalnych Polskiego Radia i dwunastuośrodków telewizji w największych polskich miastach.Krótko mówiąc, to ona rządziw mediach publicznych.Może przez jeden dzień raz na trzy lata, ale w tym jednym dniumożna wszystko ustawić tak, że jest nie do ruszenia.Ale to nie wszystko.Rada ustalateż maksymalny czas reklam nadawanych w mediach.I tu zaczyna się jej władza roz-ciągać także na media prywatne.Rada może je karać, jeśli będzie w nich coś, co łamieprawo, albo coś, co Rada za złamanie prawa uzna.Rada decyduje też o przedłużeniulub nieprzedłużeniu koncesji dla telewizji prywatnych i prywatnych stacji radiowych.To nie są szczątki władzy.To jest ogromna władza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]