[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem uśmiechnęła siędelikatnie i chwyciła ją z powrotem. Wydaje mi się, że nadchodzi wojna.%7łe zanosi sięna nią już od dawna.Sanjit uśmiechnął się. Tylko tyle? W takim razie musimy tylko zrobićwszystko, żeby przeżyć.Mówiłem ci już przecież, cooznacza słowo Sanjit w sanskrycie. Niepokonany.Lana uśmiechnęła się.Był to tak rzadki widok, żeSanjit poczuł, że się rozkleja. Nikt mnie nie pokona, kochanie. Nadchodzi Ciemność powiedziała Lana,poważniejąc. Nie umiesz przewidywać przyszłości powiedziałostro Sanjit. Nikt nie umie.Nawet tutaj.No to corobimy z Taylor?Lana westchnęła. Znajdzmy dla niej pokój.ROZDZIAA 1325 GODZINNa barierze nie można było nic narysować, Astridprzygotowała więc Samowi schemat, a Sam poprosiłRogera który kazał nazywać się Zmyślnym Rogerem by skonstruował na jego podstawie dziesięć identycznych,drewnianych ram, o wymiarach sześćdziesiątcentymetrów na sześćdziesiąt.Ramy zostały umocowane na słupach o wysokościpółtora metra.Potem Astrid, Edilio, który jej pilnował, i Roger,który pomagał nieść ramy, przeszli się wzdłuż bariery zzachodu na wschód.Licząc kroki, przeszli dystanstrzystu.Następnie przy użyciu długiej miarki odliczylinieco ponad trzydzieści metrów od podstawy bariery.Wykopali dół i ustawili pierwszą ramę.Kolejnych trzystakroków, kolejne, precyzyjnie wymierzonych, trzydzieścimetrów, i kolejna rama.Przy każdym montażu Astrid wycofywała siędokładnie o dziesięć kroków.Robiła zdjęcie przez każdąz ram, uważnie oznaczając datę, godzinę i, wprzybliżeniu, wielkość plamy wewnątrz ramy.To po to tu wróciła.Jack mógłby być na tyle obrotny,żeby wpaść na pomysł zmierzenia plamy, ale z drugiejstrony mógł też o tym wcale nie pomyśleć.Nie chodziło o to, że czuła się samotna.Nie szukaławymówki, żeby spotkać się z Samem.A jednak wystarczyło tylko zobaczyć, co sięwydarzyło, kiedy wreszcie spotkała się z nim.Astrid uśmiechnęła się i odwróciła, żeby Edilio niezauważył jej zawstydzenia.Czy od samego początku wiodło ją to pragnienie?%7łeby odnalezć Sama i rzucić mu się w ramiona? Takiepytanie zaniepokoiłoby dawną Astrid.Dawna Astridbyłaby bardzo przejęta motywami swojego działania,chciałaby się usprawiedliwić.Zawsze potrzebowałajakiejś moralnej ramy, abstrakcyjnych standardów, którepozwoliłyby jej osądzać samą siebie.Oczywiście innych ludzi osądzała podobnie.Apotem, kiedy chodziło o przeżycie, o zrobienie czegoś, cozakończyłoby cały ten koszmar, zrobiła cośbezwzględnego.Owszem, była w tym pewna surowamoralność: poświęciła Małego Pete a dla większegodobra.Ale przecież każdy tyran w historii miał podobnąwymówkę: poświęca jednego człowieka, dziesięciu lubmilion w imię jakiegoś abstrakcyjnego, większego dobra.To, co zrobiła, było niemoralne.Było złe.Astridwyrzekła się swojej wiary, jednak dobro wciąż byłodobrem i zło złem, a rzucenie swojego brata w paszczę dosłownie śmierci.Nie wątpiła, że zasługuje na karę.Buntowała się taknaprawdę głównie przeciw pojęciu przebaczenia.Niechciała przebaczenia.Nie chciała zostać oczyszczona zgrzechu.Chciała nosić go na sobie niczym bliznę,ponieważ był rzeczywisty, popełniła go i nie mogła niczrobić, by go unieważnić.Zrobiła coś strasznego.Ten czyn miał być jej częściąjuż na zawsze. Tak być powinno wyszeptała. Właśnie tak byćpowinno.Pomyślała, że to dziwne, jak przyznanie się dowłasnych grzechów, rezygnacja z przebaczenia iprzysięga, że się ich nigdy nie powtórzy, mogą uczynićczłowieka silniejszym. Kiedy wracamy? spytał Edilio, kiedy skończyliinstalować ramy.Astrid wzruszyła ramionami. Chyba lepiej wrócić jutro, na wypadek gdybyplama rozprzestrzeniała się szybciej niż się spodziewamy. I co z tym zrobimy? spytał Edilio. Zmierzymy ją.Zobaczymy, jak szybko sięrozprzestrzeni przez pierwsze dwadzieścia czterygodziny.Potem sprawdzimy, jak urośnie przez kolejnedoby.W ten sposób dowiemy się, jak szybko rośnie i czyprzyspiesza. A wtedy co zrobimy? ponownie spytał Edilio. Nie wiem pokręciła głową Astrid
[ Pobierz całość w formacie PDF ]