[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Eddington zmarszczył nos. Dobry Boże, wyglądasz okropnie. Dom baronowej Orlindy stanął w płomieniach podczas balu.Simon przemknął obok Eddingtona, kierując się na schody. Wypadek? Eddington podążył za nim. Na to wygląda.Niezabezpieczona lampa w holu. Kto by pomyślał.Simon prychnął tylko. Jacyś ranni? Lekkie zatrucia dymem i niewielkie oparzenia.To cud, biorącpod uwagę stan rezydencji.Otwierając drzwi do swego pokoju, Simon poczuł znajome,przyjemne uczucie powrotu do domu.Kupił go ze wszystkimmeblami i dziełami sztuki.Poprzedni właściciel musiał być wielbi-cielem dobrego snu.Aoże było wielkie i wygodne, zasłony grube114/272i ciemne, a dywany miękkie i ciepłe.Paleta barw, na którą składałysię ciemne odcienie czerwieni, zieleni i orzecha tworzyła odpręża-jący nastrój męskiego pokoju. Ale to wcale nie najgorsze wieści wymamrotał Simon, ziewa-jąc.Spojrzał tęsknie na łóżko.Lokaj natychmiast pochwycił jegospojrzenie i rozłożył na stołku ręcznik, by Simon mógł usiąśći zdjąć buty.Następnie pośpieszył przygotować kąpiel. Jest coś jeszcze? zapytał Eddington, szeroko otwierając oczyze zdziwienia.Lord z gracją podszedł do kominka i uśmiechnął sięuprzejmie do pokojówki rozpalającej ogień.Oblała się rumieńcem,po czym pośpiesznie wyszła, zostawiając mężczyzn samych. Mademoiselle Rousseau próbowała mnie uwieść. Próbowała? roześmiał się lord Eddington.Simon spojrzał naniego spode łba. Jeszcze wczoraj rano zarzucała sieci na pana Jamesa, w jakimśniecnym celu.A wieczorem James i Desjardins współpracowali,gdy ona skupiła się na mnie. Interesujące stwierdził lord. Co o tym myślisz?Simon wstał, żeby zdjąć kamizelkę i koszulę. Myślę, że oddasz mi moje pieniądze, niezależnie od tego, czywykonam to zadanie, czy nie.Jeśli to ja jestem ich celem, naszaumowa nie jest przypadkowa, ani zagrożona. A jakież masz argumenty ku temu?Simon uniósł pięści.Lord Eddington wzruszył ramionami. Rozumiem.To właśnie pięściarski talent Simona zwrócił uwagę lorda w pier-wszej kolejności.Simon unieszkodliwił blisko dwunastu chłopa,a sam miał ledwie kilka siniaków.Eddington od razu pomyślał, żeprzydałby mu się ktoś o takich umiejętnościach.A że Simon straciłpozycję kochanka lady Winter, z powodu jej zamążpójścia, chętnieprzyjął propozycję współpracy.Szybko okazało się, że jest równieinteligentny, co sprawny fizycznie.115/272 Myślisz, że chcą cię oskarżyć? zapytał Eddington ostrożnie. Jeśli oskarżą cię o zbrodnię przeciw Franklinowi i zdradzą, żepracujesz dla Anglii, wzrośnie wrogość wobec Anglii zarównowśród Francuzów, jak i rewolucjonistów. To możliwe. Simon ściągnął koszulę przez głowę i zacząłrozpinać bryczesy. Ale było jeszcze coś dziwnego.Kiedy Des-jardins i James byli zajęci, Lysette czekała z dwiema kobietami. Kim były? Nie jestem pewny.Tak naprawdę im się nie przyglądałem.Zauważyłem tylko, że pilnowały jej jak dwie kwoki.A Lysette niejest kobietą, którą lubią inne kobiety.Na pewno wiesz, co mam namyśli. To ciekawe. Eddington postukał palcami w usta. Cozamierzasz? Wykąpać się i iść spać. Simon przeszedł do salonukąpielowego, skąd dobiegał odgłos chlupoczącej wody.Kąpiel byłagotowa. Potem odwiedzę mademoiselle Rousseau. Myślisz, że będzie z tobą szczera? zawołał za nim lord. Nie.Ale przynajmniej będzie wiedziała, że zdaję sobie sprawę,że coś jest nie tak. Być może potrzebna ci będzie pomoc. Być może odparł Simon.Zdążył już wcześniej o tympomyśleć, ale nie chciał zdradzać swoich planów Eddingtonowi. Zajmę się tym zaoferował lord. Poprosiłem Beckinga, żebynie wyjeżdżał z Francji póki ja tu jestem.Równie dobrze może siędo czegoś przydać. Zwietnie, panie.Simon zatrzasnął za sobą drzwi.Edwarda obudził nagły atak kaszlu.Wyprostował się na krześlei rozejrzał po pokoju.Ze zdumieniem przypomniał sobie, że nadalznajduje się w domu Corinne.Ostatnie, co pamiętał, to wskazówkilekarza, by okładać Corinne chłodnymi kompresami w przypadku116/272gorączki oraz regularnie udrażniać jej nos i usta, żeby mogłaswobodnie oddychać.Spojrzał na zegar stojący na kominku.Było kilka minut podziewiątej rano.Wstał, pozwalając rozruszać się skurczonym i spiętym mięśniompo godzinach spędzonych na fotelu.Był już spózniony do pracy.Nigdy dotąd, w całym jego życiu, jeszcze się to nie zdarzyło.Musiałnatychmiast wracać do siebie, gdzie napisze notatkę wyjaśniającąFranklinowi powód jego spóznienia, wykąpie się i przygotuje dopracy.Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu swoich rzeczy, a potemruszył w kierunku drzwi dzielących prywatny salonik od sypialniCorinne.Zapukał cichutko, ale nie doczekawszy się odpowiedzi,i tak wszedł do środka.Wystrój saloniku utrzymany był w beżach, kremach i brązach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]