[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zciany by łypomalowane na ciemny fiolet, a wszy stkie meble czarne.Wszędzie w szklany ch czerwony chi pomarańczowy ch świecznikach porozstawiano małe świeczki do podgrzewacza, które rozsiewałypo pokoju ciężki zapach.W pokoju chłopca Natasza zastała kłębowisko pościeli, klocków Lego,pluszaków i plastikowy ch figurek, które najwy razniej stanowiły kolekcję i w większościprzedstawiały jakieś potwory.Nie znalazła nic, co mogłoby należeć do Katery ny.A podwójne łóżko w sy pialni by ło zasłanety lko dla jednej osoby.Więc mąż Niny mówił prawdę.Ona już tu nie mieszka.I nie tutaj przy wiozła Katery nę.Natasza wiedziała, że nie powinna dłużej zostawać w mieszkaniu.%7łe z każdą sekundą rośniery zy ko, że ktoś zauważy włamanie.Ale czuła, że za chwilę pęknie jej pęcherz.Na końcukory tarza znalazła małą ubikację, zamknęła drzwi i wy sikała się z głośny m pluskiem.Jej my śli gnały w różne strony jak koniki polne w wy sokiej trawie przy torachw Kurachowem.Katery ny tu nie by ło.Niny tu nie by ło.Całkiem niepotrzebnie włamała się docudzego mieszkania.Alarm.A jeśli tu jest alarm? Nie sły szała żadny ch charaktery sty czny ch dzwięków, ale możenie wszy stkie alarmy wy ją tak jak ten, który Pawło zamontował w ich mieszkaniu w Kijowie.Zresztą alarm nic nie pomógł.Przez ostatnie półtora roku, kiedy tam mieszkali, czterokrotnie się donich włamy wano.Za pierwszy m razem zdarzy ło się to, gdy poszła z Katery ną do lekarza.Popowrocie zastała otwarte drzwi i splądrowane mieszkanie. W biały dzień powiedziała z płaczem Pawłowi do słuchawki, dziwiąc się jak dziecko, żeludzie nie włamują się wy łącznie ciemną nocą. Mam zadzwonić na milicję? Nie odparł krótko. Zajmę się ty m.Gdzie jesteś teraz? W mieszkaniu wy chlipała. A gdzie miałaby m by ć? Wez Katery nę i idzcie do parku powiedział albo tam, gdzie zwy kle chodzicie.Zrób tonaty chmiast. Ale drzwi się nie da zamknąć.I wszy stko jest na wierzchu. Zrób, o co cię proszę.Przy jdę po was, jak wszy stko będzie posprzątane.I rzeczy wiście wszędzie by ło posprzątane, drzwi naprawione, wstawiony nowy zamek.O ty m, że do mieszkania się włamano, świadczy ł ty lko zapach świeżego drewna i farby.Pawłoprzy niósł nawet szaszły k, ry ż i sałatę z tatarskiej restauracji przy placu na dole, żeby Natasza niemusiała sobie zawracać głowy obiadem.A kiedy chciała mu o wszy stkim opowiedzieć, o ty m,jak się przestraszy ła i jak w pierwszej chwili na widok otwarty ch drzwi pomy ślała, że zapomniałaje zamknąć, i jak potem serce podskoczy ło jej do gardła, gdy dotarło do niej, że ktoś tu by ł, ktośgrzebał w ich rzeczach i zabrał jej nowego iPoda i kolczy ki, i łańcuszek, i& Pawło ty lko położy łjej palec na ustach, żeby ją uciszy ć. Zapominamy o ty m, co się stało powiedział. %7ły cie jest za krótkie, żeby się zadręczaćtakimi rzeczami.Za drugim razem kupił dodatkowy zamek i łańcuch od środka.Za trzecim razem by ła w domuty lko z Katery ną.Zasnęła na kanapie i obudził ją dzwięk śrubokręta wwiercanego w futry nę.Pobiegła do przedpokoju i stojąc przy drzwiach, krzy czała w panice: Dzwonię po milicję,dzwonię po milicję, dzwonię po milicję tak głośno, aż Katery na się obudziła i zaczęła płakać. W Kijowie jest ty le przestępstw, że nie da się całkowicie przed nimi uchronić skwitowałcałe zdarzenie Pawło.A za czwarty m razem& o czwarty m razie nie chciała my śleć.Umy ła ręce i zdrętwiałą zimną twarz, wy tarła się jedny m z wiszący ch ręczników.Mąż Niny niechciał powiedzieć, gdzie jest, gdzie teraz mieszka.Ale prędzej czy pózniej będzie musiała przy jśćdo pracy.Prędzej czy pózniej przy jedzie wąską krętą drogą do ośrodka swoim brzy dkim żółty msamochodem, o połowę mniejszy m i lżejszy m niż ukradzione audi Nataszy.Trzeba czekać dalej.To nic.Natasza nabrała wprawy w czekaniu.Ukraina, 1935Nie ma nic większego ani gorszego niż śmierć.No, może głód, bo strasznie boli, kiedy tłuszcz i mięśnie odrywają się od kości.Pozabólem głód niesie także strach przed śmiercią i kto wie, czy w rzeczywistości nie strachjest silniejszy i od głodu, i od śmierci, pomyślała Olha.Możliwe, że jednak strach jestnajgorszy.Jeszcze raz się odwróciła, ostrożnie, by nie obudzić Oksany i Koli.Leżała na zapiecku,na swoim starym legowisku w domu na wsi.W sienniku było świeże siano, pluskwywyjątkowo dawały jej spokój.W jakimś sensie wszystko było takie jak dawniej, a jednakzupełnie inne.W domu nadal unosił się zapach ojca i Swetłowej, i życia, które wspólniewiedli między tymi ścianami.I wszystko również nieustannie przypominało, że ojca niema.A najbardziej w nocy.Butko, który pracował w tartaku, przyszedł dziś do nich i powiedział matce, że ojcaostatecznie nie wysłali na Sybir, jak sądziła Olha
[ Pobierz całość w formacie PDF ]