[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Więżą innych, bardziej nammiłych i potrzebnych, nie da się jednak zaprzeczyć, że Lobelia okazała się dzielniejszaod wielu hobbitów.tym momencie rozmowa się urwała, bo do kuchni wpadł Sam prowadzącDziadunia.Stary Gamgee z pozoru nie postarzał się przez ten rok, ale ogłuchłWjeszcze bardziej.- Dobry wieczór, panie Baggins powiedział. Cieszę się, że cię widzę z powrotemcałego i zdrowego.Ale mam z panem na pieńku, że tak powiem, jeśli wolno mi byćszczerym.Nie powinien pan był sprzedawać Bag End, od początku to mówiłem.Odtego zaczęły się wszystkie biedy.A przez ten czas, kiedy pan sobie podróżował poobcych krajach wojując w górach z Czarnym Ludem jeśli dobrze zrozumiałem, co Samplecie, bo z nim trudno się dogadać tutaj zbóje przekopali nasz Pagórek i zniszczylimoje ziemniaki.- Bardzo mi przykro, panie Gamgee odparł Frodo. Teraz, skoro wróciłem, postaramsię w miarę moich sił naprawić szkody.- Sprawiedliwie pan mówi rzekł Dziadunio. pan Frodo Baggins jest uczciwymhobbitem, zawsze to powiadałem, chociaż nie o wszystkich osobach tego nazwiska, zaprzeproszeniem, można to samo powiedzieć.Mam nadzieję, że mój Sam sprawował sięw podróży przyzwoicie i że pan z niego jest zadowolony?- Najzupełniej! odparł Frodo. Nie wiem, czy mi pan uwierzy, ale Sam teraz jestosobistością sławną na całym świecie; we wszystkich krajach, stąd aż do Morza i nadrugim brzegu Rzeki, ludzie śpiewają pieśni o nim i o jego czynach.Sam zaczerwienił się, ale z wdzięcznością spojrzał na Froda, bo Różyczce oczy zabłysłyi uśmiechnęła się do młodego bohatera.- Trudno w to uwierzyć rzekł Dziadunio. Ale widzę, że mój Sam dostał się w dziwnąkompanię.Co on za kubrak ma na sobie? Nie podoba mi się, żeby rozsądny hobbitubierał się w żelastwo, chociaż możliwe, że to się nie zedrze tak prędko jak inne ubrania.azajutrz rodzina Cottonów i jej goście wstali o świcie.Noc minęła spokojnie,ale można było spodziewać się, że dzień przyniesie z pewnością niejednąNprzygodę.- Tak wygląda, jakby w Bag End nie było już zbirów rzekł stary Cotton ale banda zRozdroża zjawi się lada chwila.Ledwie zjedli śniadanie, nadjechał goniec z Tukonu.Był pełen zapału.- Than zerwał na nogi cały kraj powiedział. Wieść szerzy się wszędzie jak pożar,zbóje, którzy pilnowali Tukonu, a raczej ci z nich, którzy uszli z życiem, zbiegli napołudnie.Than ściga ich, żeby nie dopuścić do połączenia się na drodze z wielką bandą.Pana Peregrina jednak odesłał z tylu hobbitami, ilu mogli ze swego oddziału beznarażenia wyprawy odstąpić.Następna nowina była mniej pomyślna.Merry, który całą noc spędził na koniu,przyjechał około dziesiątej do farmy.- Silna banda nadciąga, są nie dalej niż o cztery mile stąd oznajmił. Idą gościńcemod Rozdroża, ale po drodze przyłączyli się do nich ludzie z różnych oddziałów.Będzierazem koło stu, a wszystko, co im się nawinie w marszu, podpalają.Aajdacy!- Ha! Ci nie będą się wdawali w układy, idą zabijać rzekł stary Cotton. Jeśli Tukowienie zjawią się wcześniej niż oni, musimy się ukryć i z zasadzki strzelać bez ostrzeżenia.Nie obejdzie się bez walki, zanim przywrócimy ład, panie Frodo!Tukowie jednk wyprzedzili nieprzyjaciół.Przymaszerowała z Tukonu i ZielonychWzgórz setka dziarskich hobbitów z Pippinem na czele.Merry miał teraz dośćpodkomendnych, żeby rozprawić się ze zbirami.Zwiadowcy donieśli, że przeciwnicytrzymają się zwartą kupą.Wiedzieli już, że kraj powstał przeciw nim, i najwyrazniejzamierzali stłumić bunt bez litości, przecież Nad Wodą był główny ośrodek ruchu.Banda zdawała się grozna i zawzięta, brakowało jej wszakże dowódcy biegłego w sztucewojennej.W marszu nie zachowywała żadnych ostrożności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]