[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Han nie widział Mary ani Luke a, ale miał przeczucie, \e biegną na końcu.- Opuść rampę.- Han wyrównał lot frachtowca, zmniejszył siłę ciągu repulsorów iwysunął łapy ładownicze.-I pędz do.Leia ju\ wybiegała ze sterowni.Meewalha strzelała z czerolufowego działka do opadających na lianachgadopodobnych \ołnierzy-niewolników.Han wysunął z otworu w kadłubie samopowtarzalnyblaster, aby ją wesprzeć.Spodziewał się, \e artylerzyści okrętu desantowego zasypiągokulami plazmy albo pociskami magmy.Wkrótce jednak uświadomił sobie, \e prawdziweniebezpieczeństwo zagra\a mu ze strony płonących brył korala yorik, które nie przestawałylądować z głośnym trzaskiem na dachu wokół Sokoła.Pomyślał, \e mo\e jednak istniejecoś takiego jak przesadnie du\a siła ognia.Wsunął z powrotem samopowtarzalny blaster i kiedy światełka na kontrolnympulpicie uświadomiły mu, \e rampa się unosi, zwiększył dopływ energii do repulsorów,schował łapy ładownicze i wyleciał spod kadłuba płonącego okrętu desantowego.Zanurkowałw kierunku najbli\szego powietrznego szlaku i śmignął między kolumnami i budynkamipodtrzymującymi Wielkie Zachodnie Morze.Kierował się bardziej wskazaniami sensorów iwyświetlanej mapy ni\ tym, co widział na własne oczy.Zdołał pokonać mo\e połowę drogi,kiedy do sterowni weszli Luke, Mara i Leia.Tu\ za nimi, radośnie szczebiocząc, wtoczył sięniewielki astromechaniczny robot.- Dzięki, \e po nas wróciliście.- Luke klepnął Hana w ramię i opadł na fotel drugiegopilota.- Ju\ zaczynaliśmy myśleć, \e wam się nie uda.- Powietrzne szlaki przypominają prawdziwe piekło.- Han zerknął na mapęwyświetlaną na ekranie monitora Leii.Zamierzał zapytać Luke a, w którym miejscu byłobynajlepiej spróbować przedrzeć się na orbitę, ale zmienił zdanie.Kciukiem prawej dłoniwskazał fotel ustawiony za plecami pilotów.- Przykro mi, mały, ale to jest fotel Leii - powie-dział.Mistrz Jedi wyraznie spochmurniał.- Przepraszam - bąknął.Wstał i wyjął z kieszeni kombinezonu arkusik flimsiplastu.-Chciałem tylko ci to dać.W sterowni zapadła niezręczna cisza.Luke ju\ wyciągnął rękę, aby wręczyć wydrukHanowi, ale widocznie zmienił zdanie, gdy\ wyciągnął dokument w kierunku siostry.Solo przewrócił oczami.- Posłuchaj, nie zamierzałem wyrządzać ci przykrości -powiedział.- Chciałem tylko,\eby na tym fotelu siedział mój drugi pilot, a ty \ebyś obsługiwał dolne działko.To wszystko.W sterowni dało się wyczuć niemal namacalną ulgę.Han nie miał nic przeciwko temu.Za nic w świecie by nie chciał, \eby ktokolwiek przepraszał go za śmierć młodszego syna.Uwa\ał, \e umniejszyłoby to znaczenie jego ofiary i oznaczało, \e Anakin zginął na pró\no.- Hej, kiedy wreszcie zajmiecie się tym, co najwa\niejsze? - zapytał.- Maro,mogłabyś dopilnować ponownego załadowania wyrzutni pocisków udarowych? Na pokładzietej łajby przebywa wielu ludzi, którzy bardzo chcieliby wynieść się stąd jak najprędzej.- Jasne.Mara i Luke zrobili przejście, aby Leia mogła zająć fotel drugiego pilota.Mistrz Jediwręczył jej arkusik flimsiplastu i wyjaśnił, gdzie go otrzymał.Kiedy skończył, Sokółwylatywał ju\ po przeciwnej stronie spod dna Zachodniego Morza.Han zanurkował i poleciałjednym z najni\szych powietrznych szlaków, ale musiał raz po raz zmieniać pułap lotu, \ebyomijać zniszczone mosty, kładki i chodniki.Luke i Mara pozwolili, \eby R2-D2 podłączył siędo gniazda w sterowni, a potem udali się na swoje posterunki.Dopiero wtedy Leia spojrzałana Hana.- Mój fotel, hmmm? - zapytała.- Spisujesz się doskonale.- Han zerknął kątem oka na dawne miejsce Chewbaccy.- Aje\eli uda nam się wyjść z tego cało, ogłosimy to oficjalnie i znajdziemy coś mniejszego, cobędzie pasowało do twojej figury.Leia uniosła brew.- To ju\ byłoby coś.- Przeniosła spojrzenie na arkusik flimsiplastu i sprawdziławskazanie chronometru, a potem wystukała podany zestaw współrzędnych na klawiaturzenawigacyjnego komputera.- Wynośmy się stąd, pierwszy pilocie.Han pstryknął jakimś przełącznikiem i pchnął dzwignię przepustnicy. Sokółwystrzelił z kamiennego kanionu i poszybował w opalizujące niebo.Zanim Yuuzhan Vongowie mieli czas zareagować, przemknął przez chmurę okrętówdesantowych i jednostek szturmowych.Kiedy jednak przelatywał przez najwy\sze warstwyatmosfery, z yuuzhańskiego odpowiednika krą\ownika oznaczonego na ekranie taktycznegomonitora jako Kratak wyłoniło się kilka eskadr koralowych skoczków, a kapitan okrętuzmienił kurs, aby przechwycić nadlatujący frachtowiec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]