[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RozstaliÅ›my siÄ™ bardzo pózno.WidzÄ™ jÄ… dotÄ…d, jak ogarnia rÄ™kÄ… Å›wie-cÄ™ i odprowadza mnie ze spuszczonymi oczyma do drzwi.ByÅ‚a tak piÄ™kna, żem po prostużaÅ‚owaÅ‚, iż wypada mi odjechać.Nazajutrz żegnaÅ‚a siÄ™ ze mnÄ… na kolei.PÄ™k herbacianych różzgubiÅ‚em dopiero w Genui.Dziwna kobieta! W miarÄ™ jak siÄ™ od niej oddalaÅ‚em, obok tÄ™sk-noty fizycznej doznawaÅ‚em coraz wiÄ™kszej ulgi.JechaÅ‚em jednym tchem aż do Rzymu i terazmam uczucie ptaka, który siÄ™ urwaÅ‚ z uwiÄ™zi.5622 maja.Ze znajomych nie znalazÅ‚em tu prawie nikogo.UpaÅ‚ porozganiaÅ‚ ich do willi albo w góry.W dzieÅ„ maÅ‚o chodzi ludzi po ulicach, spotyka siÄ™ tylko cudzoziemców, po wiÄ™kszej częściAnglików w korkowych heÅ‚mach, owiniÄ™tych muÅ›linem, z czerwonym Bedekerem w rÄ™ku i zwiecznym: Very interesting! na ustach.O poÅ‚udniu na naszej Babuino bywa tak pusto, że kro-ki pojedynczych przechodniów dzwoniÄ… echem na chodnikach.Za to wieczorem rojÄ… siÄ™wszystkie ulice ludem.Miewam zawsze o tej godzinie nieco dusznoÅ›ci i nerwowego niepo-koju, wiÄ™c wychodzÄ™ na Å›wieże powietrze, włóczÄ™ siÄ™ do zupeÅ‚nego zmÄ™czenia, i to sprawiami ogromnÄ… ulgÄ™.Przechadzka moja koÅ„czy siÄ™ zwykle na Pincio.CzÄ™sto trzy i cztery razyprzechodzÄ™ wzdÅ‚uż ten wspaniaÅ‚y taras.O tej porze krąży tam mnóstwo par zakochanych.Jedne chodzÄ… pod rÄ™kÄ™, z gÅ‚owami skroÅ„ przy skroni i z oczyma podniesionymi, jakby z nad-miaru szczęścia, w górÄ™; drugie siedzÄ… na Å‚awkach pogrążonych w mroku drzew.MigotliweÅ›wiatÅ‚o latarni wydobywa z tych ciemnych gÅ‚Ä™bin czasem na wpół ukryty pod piórami profilbersaliera, czasem jasnÄ… sukniÄ™ dziewczyny, to znów twarz robotnika lub studenta.Co chwiladochodzÄ… mych uszu szepty, zaklÄ™cia, pieÅ›ni nucone półgÅ‚osem.Robi mi to wrażenie jakbywiosennego karnawaÅ‚u i znajdujÄ™ dziwnÄ… przyjemność, gdy siÄ™ mogÄ™ zgubić w tych tÅ‚umach iodetchnąć ich wesoÅ‚oÅ›ciÄ… i zdrowiem.Takie to jakieÅ› szczęśliwe, peÅ‚ne prostoty! Ta prostotawchodzi we mnie i uspokaja lepiej niż chloral moje nerwy.Wieczory bywajÄ… ciepÅ‚e i jasne,ale peÅ‚ne rzezwych powiewów.Księżyc podnosi siÄ™ spoza Trinità dei Monti i żegluje nad tymrojowiskiem ludzkim, na ksztaÅ‚t srebrnej Å‚odzi, bielÄ…c czuby drzew, dachy i wieże.U stóptarasu szumi i Å›wieci miasto, a hen, w dali, rysuje siÄ™ w srebrnej mgle ciemna sylweta ZwiÄ™te-go Piotra, o kopule bÅ‚yszczÄ…cej jak drugi księżyc.Dawno Rzym nie wydawaÅ‚ mi siÄ™ tak piÄ™k-ny! OdnajdujÄ™ w nim jakieÅ› nowe uroki.Wracam co dzieÅ„ pózno do domu i idÄ™ spać prawieuszczęśliwiony tÄ… myÅ›lÄ…, że jutro obudzÄ™ siÄ™ znów w Rzymie.A Å›piÄ™!.Nie wiem, może tosprawia utrudzenie, ale sypiam kamiennym snem, który jeszcze rankami pozostawia mi jakieÅ›odurzenie.Ranki spÄ™dzam z notariuszem.Czasem robiÄ™ sobie dla wÅ‚asnego użytku inwentarz zbiorówojcowskich.Ojciec nie rozporzÄ…dziÅ‚ nimi na korzyść miasta w testamencie, który czyni mnieogólnym spadkobiercÄ…, wiÄ™c staÅ‚y siÄ™ one mojÄ… wÅ‚asnoÅ›ciÄ….WypeÅ‚niajÄ…c wolÄ™ ojca, darowaÅ‚-bym je bez wahania Rzymowi, ale obawiam siÄ™, czy przedstawienia ciotki nie wzbudziÅ‚y wojcu pewnych skrupułów i czy nie wstrzymaÅ‚ siÄ™ od rozporzÄ…dzenia zbiorami umyÅ›lnie dlate-go, by kiedyÅ› mogÅ‚y być przewiezione do kraju.%7Å‚e ojciec myÅ›laÅ‚ o nim w ostatnich czasach,Å›wiadczÄ… liczne klauzule w jego testamencie.Dużo jest także drobnych zapisów dla dalszejrodziny, a jeden z nich poruszyÅ‚ mnie wiÄ™cej, niż mogÄ™ wypowiedzieć.Brzmi on tak: GÅ‚owÄ™Madonny (Sassoferrato) zapisujÄ™ mojej przyszÅ‚ej synowej.25 maja.Rzezbiarz Aukomski rozpoczÄ…Å‚ już od miesiÄ…ca portret ojca w caÅ‚ej postaci, wedle popier-sia, które sam robiÅ‚ przed kilku laty.CzÄ™sto w poÅ‚udniowych godzinach chodzÄ™ do niego pa-trzeć na postÄ™p roboty.Pracownia jego przenosi minÄ™ jak gdyby w Å›wiat inny.Jest to coÅ› wrodzaju szopy z jednym ogromnym oknem w górze, wychodzÄ…cym na północ, wskutek czegooÅ›wiecona jest zimnym, nie przesiÄ…kniÄ™tym blankami sÅ‚onecznymi Å›wiatÅ‚em.Gdy w niej sie-dzÄ™, wydaj mi siÄ™, że nie jestem w Rzymie.ZÅ‚udzenie powiÄ™ksza sam Aukomski, majÄ…cygÅ‚owÄ™ północnego czÅ‚owieka, jasnÄ… brodÄ™ i bÅ‚Ä™kitne, zamglone oczy mistyka.Dwaj pomocni-cy jego sÄ… Polacy; dwa psy w ogrodzie nazywajÄ… siÄ™, Kruk i Kurta; sÅ‚owem: jest to jakaÅ› hi-perborejska wyspa na poÅ‚udniowym morzu.LubiÄ™ tam chodzić dla oryginalnoÅ›ci wrażenia;lubiÄ™ także widzieć pracujÄ…cego Aukomskiego.Jest w nim wówczas siÅ‚a i prostota.Szczegól-niej zajmujÄ…cy jest, gdy oddala siÄ™ od roboty, by siÄ™ jej lepiej przypatrzyć, potem nagle wraca57do niej, jakby do ataku.To bardzo utalentowany rzezbiarz.Postać ojca roÅ›nie mu w rÄ™kach iuderza podobieÅ„stwem.BÄ™dzie to nie tylko portret, ale i dzieÅ‚o sztuki.Oto, jeÅ›li kto jest typem czÅ‚owieka rozkochanego w piÄ™knych formach, to Aukomski.Zdajemi siÄ™, że on nawet myÅ›li za pomocÄ… greckich nosów, torsów, ramion, głów, sÅ‚owem: nie zapomocÄ… idei, ale ksztaÅ‚tów i to ksztaÅ‚tów klasycznych.W Rzymie bawi już od lat piÄ™tnastu itak zwiedza muzea i galerie, jakby wczoraj przyjechaÅ‚
[ Pobierz całość w formacie PDF ]